105. Powrót z zaświatów

19 4 0
                                    

Usagi obserwowała przez okno gabinetu Chibiusę, która lekko bujała się na huśtawce, pogrążona w swoim świecie. Od powrotu Chibiusa wypowiedziała niewiele słów. Ami przebadała ją, ale na szczęście Diamond nie wyrządził jej krzywdy fizycznej. Bardziej martwił jej stan psychiczny.

Seiya był załamany. Patrzył na córkę, która miała jego krew, ale wciąż była mu obca. Patrzył, na córkę, którą miał wreszcie szansę i nadzieję poznać, ale ta jak dotąd nie pokazała nawet chęci. Nie odpowiadała na jego pytania, nie komentowała jego słów. Było obojętna... zimna... zamknięta.Miał nadzieję że nie na zawsze.

Usagi to też bolało. Była taka szczęśliwa, że Seiya wreszcie pozna swoją córkę. Że wreszcie będą pełną rodziną. Wszystko będzie na swoim właściwym miejscu, poukładane, dopasowane... idealne.

Tylko czego się spodziewała? W jej przypadku nic nie było proste, polukrowane i ozdobione kokardkami. Wszystko było trudne, kanciaste z kłodami pod stopy w pełnej krasie.

Widocznie Chibiusa potrzebowała czasu, aby oswoić się z nową sytuacją, a i Seiya musiał uzbroić się w cierpliwość. Budować wzajemne zaufanie cegła po cegle, a nie od razu palić mosty.

- Króliczku... Endymion był jedynym ojcem, jakiego znała i kochała. Ja... jestem dla niej obcym – skomentował Seiya, widząc zmartwienie na pięknej twarzy ukochanej. – W końcu mi zaufa. Chciałbym, żeby wiedziała, że jestem jej przyjacielem, że ma moje wsparcie, ale póki co ona tego nie może rozumieć. Jest oszołomiona. Nieufna. Zbyt wiele osób ją zawiodło. Wiem, że chciałabyś, aby wszystko było idealne, ale nigdy tak nie będzie. Endymion i ja nie jesteśmy książkami, które można ot tak zamienić na półce. Ja mogę co najwyżej chcieć, aby przesunęła jego opasły tom i wcisnęła, gdzieś tam moją książeczkę. Wiesz, że piękne, zgodne rodziny są tylko na stronach magazynów. W rzeczywistości to bardzo różna, krzykliwa, ekspresyjna banda.

- Uważam, że popełniłam błąd, mówiąc jej, że Endymion wybrał śmierć niż powrót dla niej. Poczuła się pewnie dla niego tak mało ważna, a przecież jeżeli miał on w sobie jakiekolwiek pozytywne uczucia, to były one właśnie dla Chibiusy. Tylko że ona jest teraz przekonana, że ją porzucił. Mógł wrócić, a jednak tego nie chciał. Oboje znamy jego motywy i rozumiemy, ale szesnastolatce, no prawie siedemnastolatce, trudno zrozumieć, że jedna z najważniejszych osób w jej życiu, wybrała śmierć.

- Coś o tym wiem. Podejście zero jedynkowe. Dla niej jako nastolatki nie są widoczne szarości. Albo miłość albo nienawiść.Radość albo depresja. Czerń albo biel.

- Dlatego jednego dnia uwielbiała Heliosa, a teraz go odrzuciła.

- Tu akurat popieram naszą dziewczynkę w stu procentach. Ten patafian, ten imbecyl, ten padalec skrzywdził moją córeczkę! – wykrzyknął zbulwersowany Seiya.

- Obiecałeś! – zaprotestowała Usagi.

- Nie rozumiem, że tak łatwo mu wybaczyłaś. Kocham cię za to, ubóstwiam, ale ten drań...

- Przecież sam mu powiedziałeś, że jest naszą rodziną, a w rodzinie...

- Doskonale pamiętam, co powiedziałem, ale musiałem dać mu motywację, żeby odnalazł naszą córkę. Powiedziałbym, cokolwiek, aby go przekonać. Podałbym dłoń nawet demonom, aby ocalić Chibiusę! Mówiłem, to co chciał usłyszeć, choć tak naprawdę pragnąłem dać mu w mordę.

- A więc go wykorzystałeś! – oburzyła się Usagi.

- A wcześniej on ją, więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Zauważ, że pomimo mojej niechęci, traktuję go przyzwoicie. I naprawdę chcesz naszą pierwszą kłótnię poświęcić byłemu chłopakowi Chibiusy? Ty wiesz, ilu ona może jeszcze przyprowadzić do domu chłopaków? Osiwieję przez te młodzieńcze dramaty!

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz