44. Dostarczony list

32 5 0
                                    

Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło.

To właśnie będzie początek.

Louis L'Amour

Ciemność rozproszyła się pod wpływem światła. Błyski światła oślepiały, a ból atakował niemiłosiernie. Taiki próbował otworzyć oczy. Przez chwilę nie pamiętał, gdzie jest. Dopiero wraz z nabieraniem kształtów przed oczyma, zaczęła wracać do niego pamięć.

- Nie myśl, że przeproszę – usłyszał dziwnie znajomy chropowaty głos.

- Od kiedy najpierw się uderza, a potem sprawdza kogo?! – uderzył go krzyk Yatena, który z racji bólu głowy wydawał się o kilka tonów głośniejszy niż w rzeczywistości. – Mogłaś go zabić! O ile w ogóle się obudzi! Może dostać krwiaka mózgu! Zostać rośliną! Stracić pamięć! Do końca życia stać się bezmózgim idiotą! Może się jąkać! Może zapaść w śpiączkę albo trafić na wózek inwalidzki! Może stać się kaleką! Co ty narobiłaś?!

- Ty tleniona podróbko faceta nie wiedziałam, że z ciebie taka histeryczna katarynka – odparł kpiąco głos. – Rozumiem, że według ciebie powinnam przywitać kwiatkami tego, każdego kto wyłamie drzwi. W ogóle powinnam się kłaniać w pas każdemu napotkanemu napastnikowi.

- Nie obrażaj mojego Yatena! – wykrzyknęła Minako, uderzając chyba tą kobietę w twarz. Odgłos plaskacza był wiele mówiący.

- Nie kłóćcie się! – zaprotestował głos chyba Chibiusy.

Taikiego bolała głowa, ale cieszył się, że wreszcie odnalazł córkę Seiyi. Teraz tylko musiał wytężyć siły, aby ustabilizować wzrok. Z jego ust wydobył się jęk. Natychmiast poczuł czyjąś chłodną dłoń.

- Mówiłam, że ma twardy łeb. Do wesela się zagoi, choć pewnie znów czmychnie prawie sprzed ołtarza – odezwał się znów chropowaty głos, po ciemnym kształcie domyślił się, że to była krótkowłosa kobieta.

- Dobrze wiesz, że szukał Seiyi. Nie chciał marnować życia Ami.

- I dlatego wpadła w ręce tego szubrawca. Ja nie wiem, czy ją kochał, jeśli oddał ją ot tak temu łajdakowi.

- Bo akurat wy pozwoliłybyście wyjść Ami za Taikiego – burknęła Minako. - Prędzej ja stałabym się zapaśniczką sumo z fioletową strzechą na głowie i króliczkiem świątecznym pod pachą, wygrywającą międzynarodowe mistrzostwa!

- Mam nadzieję, że nad moim grobem też nie będziecie się tak kłócić – odezwał się Taiki sztywnym głosem, czując młot pneumatyczny w głowie. Dobrze że wzrok zaczął się wyostrzać i nabierać czytelniejszych kształtów, aż w końcu mógł widzieć normalnie. – Cieszę się, że cię widzę Chibiuso. Ciebie Haruko nieco mniej. Masz bardzo silny prawy sierpowy.

- Do usług – odparła kpiąco Haruka z szelmowskim uśmiechem.

- Wujku! – wykrzyknęła Chibiusa, przytulając się do niego spontanicznie. – Cieszę się, że żyjesz. Kiedy Haruka cię uderzyła, wystraszyłam się, że umarłeś.

- Przeżyję, choć chciałbym zrozumieć, dlaczego ukrywałaś się w Paryżu? Dlaczego przed nami uciekłaś? Nie było lepszego miejsca niż ta zapomniana przez ludzi nora, którą nawet szczury i karaluchy omijają szerokim łukiem?

- Nie mogę powiedzieć – odparła smutno nastolatka. – Niebezpieczeństwo jest zbyt wielkie. Nie powinnam z wami w ogóle rozmawiać.

- To Endymion cię zmanipulował! – wrzasnął Yaten. – Naprawdę uważasz, że moglibyśmy cię skrzywdzić? Krew z krwi naszego brata?!

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz