121. Sanktuarium

37 3 0
                                    

Minako zamarła w progu oranżerii królewskiej. Widok zapierał jej dech w piersiach. Tu znajdowały się magiczne rośliny, które potrafiły wyczuć czyjś nastrój i dostosowywały do niego swój wygląd. Po środku stał piękny stół ustawiony tak, że z wygodnych krzeseł można było przez szklany sufit dostrzec widok gwiazd, księżyców i bliskich planet. Nawet na Ziemi czy Kinmoku nocą nie można było dostrzec planet gołym okiem. Szyby musiały więc działać jak luneta.

Przywitała ją melodia skrzypiec. Wstrząśnięta rozpoznała napływające do jej uszu nuty. To był jej utwór. Choć pomogła jej wtedy Michiru, cały pomysł był jej. Teraz mogła usłyszeć swój głos. W oczach zgromadziły się łzy wzruszenia.

Fairbrave nie kłamał, że zachował jej wszystkie piosenki. Tak dawno ich nie śpiewała, nie słuchała. Była pewna, że to był już zamknięty rozdział. Nie mogła spełnić marzenia, nie mogła kontynuować swojej kariery. To bolało. Gorycz nakazała jej nawet przestać słuchać własnych utworów. Nie mogła ich słuchać, ponieważ żal był niepohamowanym pożarem, który trawił jej duszę na samą myśl, co straciła, co poświęciła.

Oczarowana przyjęła podaną przez niego dłoń. Mężczyzna ubrany w smoking podkreślający kolor jego oczu zapierał dech w piersiach.

- Witam, dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie i zaszczyciłaś moją skromną osobę swoją obecnością – wymruczał, zawiesiwszy usta nad jej dłonią. Nigdy nie doceniała tego gestu. Wydawał się obleśny, kiedy mężczyźni ślinili kobiece dłonie. Tymczasem Fairbrave jedynie przybliżył usta, ale nie dotknął nimi dłoni. Był to czyn mocno kurtuazyjny. Dopiero teraz Minako odczuła, że stoi przed nią prawdziwy król. Zestresowana zaśmiała się drętwo, dając się poprowadzić do stołu, zatrzymawszy się, kiedy Fairbrave odchylił jej krzesło, tak jak wymagała tego etykieta.

Melodia skrzypiec ustała, aby przejść w fortepian. Ponownie zabrzmiał jej głos.

- Królu... - zaczęła mówić, ale przerwała, kiedy on zakrył delikatnie jej dłoń swoją.

- Chyba już ustaliliśmy, że mówimy sobie po imieniu? – spytał z lekką naganą.

- Chciałam podziękować za zaproszenie – powiedziała, czując niepodobną do siebie nieśmiałość.

- To dla mnie przyjemność, więc nie masz za co dziękować. Za to ja postanowiłem udowodnić, że nie kłamałem przy naszym pierwszym spotkaniu.

Przesunął plastykowe płaskie pudełko. A kiedy Minako zauważyła okładkę ze swoim zdjęciem, zrozumiała, że jest to wydana jej płyta.

- Nie wierzę...- pisnęła. – Moja płyta. Już myślałam, że to przeszłość... Dawno pogrzebałam to marzenie!

- Nigdy nie można rezygnować z marzeń. Uważam, że powinnaś wrócić do śpiewania Masz niespotykany talent, którego zbrodnią jest zmarnować.

- To nie jest właściwy moment – odparła zmarkotniała dziewczyna. – Nie mogę porzucić służby.

- Nie możesz to ty odpuścić coś, co kochasz! – wykrzyknął król, wstając raptownie i chwytając Minako za łokieć. – Chodź ze mną.

Minako prawie biegła za mężczyzną, który pędził, jakby gonił ich ogień. Przeszli przez hol, potem długi korytarz rezydencji. Na końcu tej drogi były wysokie dwuskrzydłowe drzwi, za którymi... był prawdziwy raj dla artystów muzycznych. Rozpoznała fortepian, skrzypce, keyboard, kontrabas, przeróżnego rodzaju flety, harfy, bębny i wiele, wiele więcej, których nazw nie pamiętała, ale też takich, których nigdy na oczy nie widziała.

- Sprowadziłem instrumenty z różnych zakątków Wszechświata – powiedział cicho Fairbrave. Podszedł do fortepianu i zaczął grać, a zaskoczona Minako, rozpłynęła się w napływającej muzyce z różnych instrumentów. To był świt słońca, dotyk rosy o poranku, to było letnie słońce, zima, śnieżyca i deszcz. To był huragan i cisza po burzy, ciche dźwięki budzącego się życia. Ćwierkot ptaków i ryk lwa. I wreszcie burzliwy zmierzch z wysciśniętymi łzami z oczu Minako.

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz