124. Złamane serce

29 3 0
                                    

Tym razem droga na Tamashi No Mado była prostsza. Dzięki mocy i odnalezionych informacjach nie tracili choć na nią czasu. Niemniej cała trasa była równie stresująca.

Usagi z wielkim trudem wracała w to miejsce. Wciąż pamiętała ten posmak krwi, smród rozkładu i przerażenie, kiedy truposz złapał ją za kostkę.

Nie chciała tam wracać. Musiała dla tych ludzi, ale nie mogła uratować wszystkich. Jak miała im spojrzeć w twarz?

Nie mogła uwierzyć, że ta mroczna przestrzeń była niegdyś pełna życia, kolorów, roślin i zwierząt. Przestrzeń którą dzielili bogowie z ludźmi i innymi stworzeniami. Przestrzeń, która miała być dla wszystkich domem, a stała się zbiorową kaźnią.

Półmartwi od razu zauważyli jej obecność, próbując podnieść swoje sztywne części ciała. Ci bliżej od razu chwycili swoimi szponami za jej kostki u stóp. Drgnęła czując czyjeś objawienie i odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła Seiyę.

- To jakiś koszmar – stwierdził, rozglądając się z widocznym przerażeniem na twarzy. – Opowiadałaś mi o tym kilkukrotnie, ale to nawet w połowie nie obrazowało rzeczywistości. To jest... makabryczne. Moja droga przez Tamashi No Mado była rajem w porównaniu do ciebie. Jak ty sobie poradziłaś tu sama?

- Po prostu musiałam. W tamtym momencie... myślałam tylko o tym, aby dotrzeć do ciebie. Nic innego się nie liczyło. Poza tym dzięki tej trasie znalazłam Chibi.

- Wierzę, że ją uratujemy – zapewnił ją mąż.

Usagi kiwnęła powoli głową, poczym zwróciła się do półmartwych.

- Nazywam się Usagi Tsukino – Kou. Jestem królową Kinmoku. Pochodzę z Ziemi. Ze mną jest mój mąż król Seiya Kou. Przybyliśmy, aby uwolnić was od tego przekleństwa.

- Tak, uratuj nas, uratuj! – napłynęły zewsząd krzyki. Półmartwi wstali powoli, ledwo co utrzymując się na chwiejnych, trzeszczących nogach. Ci ludzie zostali zatrzymani pomiędzy światem doczesnym a pośmiertnym. Ich ciało ulegało powolnemu rozkładowi, jednak gwiezdne ziarno musiało ich utrzymywać w przy życiu.

- Niestety tylko połowa z was przeżyje, reszta będzie musiała odejść do drugiego świata. To co ofiarowane bogom, nie może być im odebrane. Dlatego ci nie odzyskają swojego dotychczasowego życia.

- Wszystko jest lepsze... lepsze... lepsze... od tego co nas tu trzyma.... Od uwięzienia w wiecznym półśnie... - napłynęły zewsząd głosy, które przeszywały ich ciała z towarzyszącymi nieprzyjemnymi dreszczami. Były jak igiełki lodu, które ich atakowały znienacka. – Zapomniani... zhańbieni... porzuceni... zawstydzeni... Wszystko... jest lepsze... jest lepsze... lepsze... niż tu być... być...

Usagi wyciągnęła więc dwie dłonie przed siebie, pomiędzy którymi uformowała się wirująca złota kula. Wywołała pierwszą osobę. Przed nimi stanęła imitacja kobiety, którą kiedyś była. Szara, ziemista skóra, która odchodziła płatami od jej ciała, czarne obwoluty oczu, linia ust bez warg, z zębami zakończonymi w szpikulce, brak nosa tylko w jego miejscu dziura. Ubrana w resztki ubrań, które ledwo co ukrywały jej nagość. Odór rozkładu uderzył ich z całą siłą. Strąkowate sprężynki dawno nie zaznały wody. Przeraźliwie duże niebieskie oczy były krzykiem rozpaczy, bezdennym poczuciem beznadziei.

Usagi wypuściła złoty welon mocy, który obmył półmartwą. Powstał świetlisty wir, którego blask oślepił wszystkich.

Usagi mogła zobaczyć radosną dziewczynę, która zaufała bogu. Chciała się kształcić, poszerzać swoją wiedzę do granic możliwości własnego umysłu. Chłonęła wiedzę niczym gąbka, a bóg pobierał z niej jej energię. Żywił się jej pasją, jej wiarą w naukę. Jej ambicja wynikała z chęci podniesienia statusu swojej rodziny. Uważała, że osiągając najwyższe wykształcenie, będzie mogła więcej pomóc bliskim, którzy żyli bardzo skromnie na skraju ubóstwa. Niegdyś życie na Tamashi No Mado było rajem. Nikomu nic nie brakowało, wszyscy żyli w dostatku. Jednak kiedy bogowie zaczęli rozpowszechniać swój wpływ, rozpoczęła się moralna degradacja społeczeństwa. Zaczęły się nierówności społeczne. Jedni bogacili się, drudzy biednieli.

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz