Misaki stała pod prysznicem i kiedy gorąca woda spływała po jej ciele, ona energicznie szczotkowała zęby. Wypluła pianę do odpływu, była zmęczona, marzyła żeby wrócić do łóżka. Tej nocy nie spała najlepiej, ale czekały ją obowiązki.
Obwiązana w ręcznik wyszła z łazienki, przeszła przez puste mieszkanie do swojej sypialni. Na fotelu czekały przygotowane ubrania. Ciągle monitorowała godzinę żeby czasem się nie spóźnić, tydzień temu Twins nieźle ją opieprzyli za spóźnienie, chociaż to nie jej wina, bo to taksówka się zepsuła.
Zgarnęła swoją torbę i jeszcze raz się upewniła, że wszystko miała. Telefon, drugie śniadanie, kawa i najważniejsze – kostium.
Zamówiona wcześniej taryfa czekała o umówionym czasie.
‒ Do agencji Twins team proszę.
‒ O jest pani bohaterką?
‒ Zgadza się ‒ uśmiecha się do kierowcy.
‒ Nie widziałem pani w telewizji, dopiero pani zaczyna?
Misaki poczuła jak zimna i wielka szpila wbija się w jej serce. Jej kariera bohaterki zaczęła się dobre trzy lata temu, niedługo będzie czwarty rok, a on jej nie znał. Zderzenie z brutalną rzeczywistością... jeszcze nie miała nawet cienia szans na swój, własny debiut.
Miała wrażenie, że cały świat się na nią uwziął i nie pozwala, aby ktoś chociaż o niej usłyszał. Zawsze pojawia się ktoś kto zgarnął jej zasługi.
‒ Tak, zaczęłam od niedawna.
‒ Powodzenia w pracy, liczę na panią!
‒ Dziękuję!
Nie miała serca wyprowadzać go z błędu, zresztą co reprezentowała skoro pracowała trzy lata jako bohaterka, a nikt o niej nie słyszał? Czy naprawdę wtedy nią była?
Odblokowała swój telefon i zaczęła przeglądać wiadomości, The Lurkers chociaż utworzyli się niedawno już odnosili wielkie sukcesy. Nie dziwiła się, w końcu był tam Edgeshot, bohater numer cztery, ale nie tylko, sami znani bohaterowie, którzy zdążyli zabłysnąć zaraz po otrzymaniu swojej licencji. Nawet Mt. Lady, która pojawiła się na wszystkich nagłówkach dobry tydzień po otrzymaniu licencji.
Ona utknęła w agencji Twins, nie byli złymi szefami i pozwalają się jej rozwijać, a do tego miała swobodną rękę jeśli chodziło o pracę w terenie, jednak... nie są nawet średnią agencją w Musutafu. Jak ktoś miał o niej usłyszeć?
‒ Jesteśmy, powodzenia na służbie.
‒ Dziękuję, miłej pracy ‒ wcisnęła mu zapłatę razem z napiwkiem do ręki ‒ reszty nie trzeba.
Wyszła z taksówki i od razu weszła do małego budynku. W środku niczym nie różnił się od zwykłego biura, na recepcji przywitały ją dwie, młode pracownice, którym przerwała w plotkach o zakupach i nowych fryzurach. Beztroskie życie.
W szatni trafiła na swoją przełożoną Twin A, współzałożycielkę tej pięknej agencji w której kwitła sobie jako nieznana bohaterka.
‒ O, Crystal! ‒ pomachała jej na powitanie ‒ właśnie miałam wrzucić ci to do szafki, przyszło wczoraj wieczorem ‒ podała jej kopertę ‒ to chyba coś ważnego, bo przyniósł to kurier, a nie zwykły listonosz.
‒ Dzięki.
Nie przejęła się listem tylko tym, aby się jak najszybciej przebrać. List trafił na spód jej torby.
‒ Widzę, że siniak się ładnie goi ‒ Twin A zagaja rozmowę.
‒ Przestał już boleć.
‒ Jeszcze raz za to przepraszam w imieniu Twin B.
Niby nic wielkiego, bo mogła skończyć z jakimś złamaniem czy głęboką raną, a skończyło się tylko na potężnym sińcu na jej udzie. Chociaż Twin B powinien zastanowić się dwa razy, kiedy postanawiał przenosić szafki. Gdyby nie jej szybka reakcja, metalowa szafka na akta mogłaby ją nawet przygnieść.
Przebrana i gotowa do pracy opuściła szatnię i weszła do swojego biura. Każdy na jej miejscu pewnie zachwycałby się pięknym widokiem z okna, jednak ona miała przez to czasem koszmary. Siedząc przy biurku i zajmując się swoimi sprawami była zmuszona widzieć budynek U.A.
Wolałaby zapomnieć o mrocznych czasach jej nauki. Jak sobie przypominała o wszystkich ćwiczeniach to aż miała ciary. Czasem miała wrażenie, że czasy jej liceum były bardziej niebezpieczne niż jej obecna praca... Ale chociaż miała co robić.
Przypomniała sobie o swoim liście, który wręczyła jej Twin A, sięgnęła po niego. Może to od fana? Zaśmiała się przez łzy, jakby jeszcze jakiś miała.
Wcześniej się nie przyglądała kopercie, ale teraz, jak w końcu na nią spojrzała, dostrzegła złote tłoczenia U.A. List od nich? Może pamiętali o jej urodzinach, które miała dwa miesiące temu? Albo to przedwczesna kartka świąteczna? Nieważne co to było, ciekawość ją rozdzierała. Ostrożnie otworzyła kopertę i wręcz wyrwała list ze środka.
Dzień dobry,
droga Crystal, mam nadzieję, że jesteś zdrowa i świetnie sobie radzisz na drodze bohaterki, którą obrałaś. Niestety, ale jeszcze nie słyszałem o Tobie, wielka szkoda, bo chciałbym, aby cały świat poznał Twój cudowny dar, który na pewno uratowałby niejedną osobę.
Zastanawiasz się pewnie skąd list od naszej cudownej uczelni? Chciałbym Cię zaprosić na spotkanie, sprawa ta nie jest na taką wiadomość. Dobrze wspominam Cię jako naszą uczennicę i liczę, że zgodzisz się przyjść dzisiaj do U.A. na spotkanie przy herbacie.
Obiecuję, że nie będziesz żałować, proszę o odpowiedź jak najszybciej.
Dyrektor, Nezu.
Misaki niczego nie rozumiała, co było tak ważne, że dyrektor prosił ją o spotkanie? Jeśli chodzi o tamtą siłownie to już dawno sprawa uległa przedawnieniu, a do tego to nie była jej wina... Sami się zgodzili. Nie planowała rozwalić połowy sufitu.
‒ Herbata, co? ‒ wbiła numer placówki na komórkę, nie kazali jej czekać długo, już po dwóch sygnałach usłyszała głos sekretarki. ‒ Dzień dobry, z tej strony Crystal, proszę przełączyć mnie do dyrektora.
‒ Crystal, cieszę się, że tak szybko odpowiadasz.
‒ Dostałam list, o co chodzi?
‒ To naprawdę nie jest temat na rozmowę przez telefon, proszę odwiedź mnie.
‒ Nie mogę ot tak zaniedbywać swojej pracy.
‒ To może wspólny lunch? Nasza stołówka nadal serwuje najlepsze krewetki w panko!
Uśmiechnęła się do słuchawki, trochę czasu minęło, a on pamiętał, urocze. Aż zachciało jej się rzygać. Wiedziała jednak, że nie odpuści, a jak będzie musiał to nawet odwiedzi ją we własnym mieszkaniu. Ten cholerny gryzoń był naprawdę uparty.
‒ No dobrze, będę po dziesiątej.
‒ Świetnie, powiadomię ochronę żebyś nie miała problemu z wejściem. Do zobaczenia, Misaki.
Rozłączyła się bez pożegnania. Nie miała zielonego pojęcia co chodziło po głowie temu gryzoniowi. Miała jednak złe przeczucia, zwłaszcza, że byli chwilę przed rozpoczęciem roku szkolnego. Na pewno nie zamierzała nikogo zaciągać na staże czy praktyki, Twins jasno się określili w takich sprawach, ich agencja była za mała na przyjmowanie uczniaków.
Wstała od biurka, pora na patrol, przechadzając się po mieście na pewno orzeźwi umysł i przestanie się tak stresować. Może nawet dojdzie w końcu do jej upragnionego debiutu, który w końcu pozwoli jej zaistnieć w tym świecie, albo chociaż mieście.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...