Misaki stała na środku niczego. Wszędzie była tylko trawa w zielono-szarym kolorze. Niebo też miało szare barwy, bez ani jednej chmurki. Rozejrzała się, była tu sama, ale gdzie właściwie była?
Misaki~
Usłyszała swoje imię znikąd, miała wrażenie że usłyszała je z własnego wnętrza. Objęła się ramionami, czuła jak cała drżała.
Misaki, pora no pobudkę.
Dłonie oplotły jej talię. Zamarła, nie była w stanie się ruszyć. Poczuła jak oparła brodę na jej ramieniu i delikatnie pocałowała w ucho.
Chcę być wolna, pozwól mi wyjść. Wypuść mnie.
Wyrwała się z objęć. Chociaż tak bardzo się bała, obejrzała się. Stała przed nią naga kobieta, jej czarne włosy swobodnie opadały na krągłe piersi. Nie przejmowała się swoim brakiem ubioru, w pełni była skupiona na Misaki. Widziała jej wzrok, patrzyła na nią jakby była jakimś zwierzęciem. Pragnęła jej, jej ciała i umysłu. Chciała je posiąść dla siebie.
Chodź do mnie, pokaże ci potęgę!
Kobieta rozłożyła ręce w geście pojednania. Zapraszała ją do siebie. Misaki nie chciała się z nią jednać, chciała uciekać. Obróciła się na pięcie i zaczęła biec przed siebie tak szybko i tak daleko jak mogła. Nie wiedziała nawet gdzie biegła, chciała po prostu uciec.
Zawsze będę przy tobie.
Stanęła jej na drodze.
Jestem częścią ciebie. Jesteśmy jednością.
Misaki upadła na kolana, nieważne gdzie biegła i jak szybko, w końcu ona stawała jej na drodze. Jak długo miała uciekać? Nie widziała sensu.
Kobieta do niej podeszła i ujęła jej twarz w dłonie. Zobaczyła jej wielkie, czerwone oczy w których płonęło to samo szaleństwo, które widziała tamtego dnia. Wtedy, kiedy prawie zginęła.
Czego się boisz?
Czego? Bała się samej siebie. Bała się, że nie wie co robiła, bała się swojego daru.
***
Misaki poderwała się z kanapy na której zasnęła. Ból, który przeszywał jej rękę był nie do wytrzymania. Krzyknęła przeraźliwie widząc w jakim stanie była. Kryształy... Jej kryształy pojawiły się same, poraniły całe jej przedramię i dłoń. Porozcinały jej skórę, kręciło jej się w głowie i było gorąco. Co się działo, dlaczego teraz? Dlaczego to znów się dzieje!?
‒ Misaki!? ‒ Aizawa, który mieszał obok niej, wpadł do środka. Widząc sporą ilość krwi na podłodze i poranioną dziewczynę, serce mu stanęło na moment. ‒ Co się stało? ‒ dopadł do niej.
‒ N-nie wiem, ja... ja ‒ miała wrażenie, że za chwile się udusi powietrzem ‒ ona... była, j-ja, nie chce! N-nie chce! NIE CHCE!
‒ Uspokój się ‒ Aizawa użył na niej swojego wymazania, a kryształy wrośnięte w jej rękę zniknęły ‒ spokojnie, już spokojnie.
Wszystko było brudne od krwi, podłoga, kanapa, ona jak i on. Musiał ją zabrać do pielęgniarki, ale była w takim stanie, że nawet nie miał jak jej ruszyć. Ciągle krwawiła z ran i ledwo oddychała.
‒ Słyszałem krzyki! ‒ Present Mic wparował do mieszkania. Widząc zakrwawioną Misaki w ramionach Aizawy dostał dreszczy. ‒ Co się dzieje!?
‒ Leć po Recovery Girl! ‒ rozkazał przyjacielowi. ‒ Straciła już sporo krwi!
Hizashi bez zbędnych pytań pobiegł po pomoc. Aizawa został z dziewczyną, która kompletnie nie mogła się uspokoić. Siedziała rozchwiana z nierównym oddechem i cała drżała. Znów widział tą przestraszoną dziewczynę, która dopiero co przed chwilą na niego wrzeszczała. Widział jej przerażenie i ból, czuł jak wspomnienia do niego wracały.
‒ Misaki, nie bój się ‒ ujął jej twarz w dłonie i zmusił żeby na niego spojrzała ‒ twój dar jest pod kontrolą, twoją kontrolą.
‒ Ja... nie mogę, n-nie potrafię ‒ powtarzała w kółko.
‒ Potrafisz, oddychaj głęboko, masz nad tym kontrolę ‒ wzięła głęboki wdech, przez chwilę trzymała powietrze w płucach i po chwili je wypuściła. ‒ Właśnie tak ‒ pochwalił ją ‒ jeszcze raz. Spokojnie, nic ci nie grozi.
Kiedy Present Mic wrócił z Recovery Girl do mieszkania Misaki, siedziała spokojnie na kanapie, dociskała do swoich ran ręcznik, a Aizawa starał się chociaż trochę uprzątnąć krew, która była nawet na nim.
‒ Matko, co tu się wydarzyło? ‒ Recovery oglądała rękę Misaki ‒ Miałaś atak? Myślałam, że masz to pod kontrolą ‒ spojrzała zmartwiona na dziewczynę.
Misaki nie miała odwagi spojrzeć jej w oczy. Na nikogo nie odważyła się spojrzeć, odkąd Aizawa ją uspokoił i dotarło do niej co się właściwie stało, wstyd jaki się w niej pojawił, zablokował ją na dobre. Wiedziała, że jak tylko spojrzy na któreś z nich to po prostu pęknie i znów zacznie ryczeć. Znów czuła się jak gówniara, która nie znała limitu.
‒ Tak mi przykro ‒ rzuciła przy wyjściu. ‒ Uważaj na siebie.
‒ Dziękujemy, Recovery ‒ Present Mic zamknął za nią drzwi.
Misaki z opatrzoną ręką, kuliła się na kanapie. Czuła jak energia pobierana na regenerację powoli z niej uchodziła i jeszcze bardziej chciało jej się spać. Aizawa siedział przy kanapie, nie przejmował się, że jest cały wymazany krwią, miał ją nawet na twarzy. Oboje czekali na jakiś jej ruch, patrzyli po prostu i czekali. Doprowadzało ją tylko do gorszego stanu, czuła się winna, bo przecież myślała że nad tym zapanowała.
‒ Znów ją widziałam ‒ powiedziała cicho ‒ mówiła do mnie.
‒ To trauma, ona nie jest prawdziwa ‒ Present Mic usiadł obok niej, nie przejmował się, że na kanapie też była krew i właśnie brudził swoje spodnie. ‒ To pewnie przez stres związany z nową pracą ‒ starał się ją pocieszyć ‒ wszystko się ułoży, ona nie ma nad tobą kontroli.
Aizawa wiedział, że to nie tylko przez nową pracę, to nie mógł być przypadek, że dostała ataku zaraz po ich rozmowie, kiedy wyrzuciła z siebie tyle emocji i bólu. Trzymając to wszystko w sobie nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się raniła.
‒ Nie możemy jej zostawić w takim stanie ‒ Hizashi przyciągnął do siebie ledwo kontaktującą Misaki ‒ nie mogła po prostu stracić kontroli, coś jest nie tak.
‒ Tak, masz rację ‒ Aizawa czuł się winny ‒ zaniosę ją do łóżka ‒ dziewczyna zaczęła ślinić koszulkę Mica.
‒ Pójdę po dodatkowy koc.
‒ Weź też jeszcze jakąś poduszkę.
Delikatnie położył ją na łóżku. Tak jak mówiła Recovery, Misaki dostała gorączki, zawsze po tym miała gorączkę. Cała rozpalona, trzęsła się i coś mamrotała pod nosem. Dokładnie otulił ją kołdrą.
Dziewczyna dostała jakiegoś przebłysku świadomości, bo złapała go za nadgarstek. Patrzyła na niego z wypiekami na twarzy.
‒ Zimno mi ‒ nawet jej głos drżał.
‒ Mic za chwilę przyjdzie z kocem.
‒ Masz ciepłe dłonie ‒ splotła ich palce razem, jej dłonie też były ciepłe ‒ zostań, nie idź.
Pociągnęła go do siebie, przywarła do jego ręki i w moment zasnęła. Aizawa nie miał jak się ruszyć. Westchnął cicho, gorączka kompletnie odebrała jej rozum. Ułożył się wygodnie i nakrył dziewczynę dokładniej kołdrą. Delikatnie ją objął.
Mic wszedł do pokoju z kocem i poduszką. Zamarł widząc dwójkę w łóżku.
‒ Nie panikuj tylko dawaj ten koc ‒ narzucił ją na Misaki ‒ zostanę, możesz wracać do siebie.
‒ Trochę czasu minęło, ale zawsze wygląda tak samo ‒ Hizashi skomentował atak dziewczyny ‒ widziałeś ten strach, prawda?
‒ Tak ‒ spojrzał na już spokojną Misaki ‒ widziałem.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...