Misaki powoli otworzyła oczy. Jasne światło promieni słonecznych ją drażniło. Przetarła twarz, co się stało, jak trafiła do łóżka? Atak, no tak, pamiętała tylko urywki z tego wszystkiego. Aizawa i Mic wpadli do niej słysząc jak krzyczy, Mic pobiegł po Recovery.
Usłyszała ciche westchnięcie, przekręciła głowę w prawo. Napotkała twarz Aizawy, spał spokojnie z delikatnie rozchylonymi ustami. Czarne kosmyki opadły mu na twarz. Misaki poczuła jak serce jej przyśpiesza, nie pamiętała jak tu trafił.
Nie mogła się podnieść, jego ramie jej to skutecznie uniemożliwiało. Spojrzała na jego rękę, widziała tam jeszcze jedną... Spojrzała w lewo. Mic też spał niczym niewzruszony. Przyklejony do poduszki z luźno związanymi włosami w kitkę.
Co się stało tamtego wieczoru!? Dlaczego do cholery spali w jej łóżku i to jeszcze do tego przytuleni!? Spojrzała na elektryczny zegar na jej szafce nocnej, było grubo po dziesiątej.
‒ Cholera jasna! ‒ zaklęła głośno budząc przy tym Aizawę, Mic tylko coś zamamrotał pod nosem. ‒ Lekcje!
‒ Nie krzycz mi do ucha ‒ w ogóle się nie przejął późną godziną.
‒ Pół godziny temu powinniśmy siedzieć w klasie ‒ wygrzebała się spod kołdry ‒ co się w ogóle dzieje, dlaczego jesteście w moim łóżku?!
‒ Co tam? ‒ Hizashi dopiero teraz się przebudził, wymacał swoje okulary z szafki nocnej.
Nie wiedziała czy chciała się teraz zapaść pod ziemię czy ich rozszarpać na strzępy. Niczego nie pamiętała, nie pamiętała co się działo po ataku, wszystko było jak za mgłą. Nawet nie pamiętała czy sama trafiła do łóżka czy musieli jej pomagać.
‒ Nie panikuj ‒ Aizawa się przeciągnął ‒ gadałem z dyrektorem, All Might nas dzisiaj zastąpi.
Miała nie panikować?! Właśnie obudziła się w łóżku z dwoma facetami nie pamiętając co się działo poprzedniego wieczoru. Dobrze, że miała na sobie ubrania.
‒ Kładź się, Recovery kazała ci wypoczywać ‒ Mic poklepał poduszkę.
‒ To może wyjdziecie z mojego łóżka? ‒ było jej wstyd wrócić pomiędzy nich. ‒ Dziękuję za opiekę, ale możecie już wrac...
Skrzywiła się czując bolesny ucisk w głowie. Złapała się szafy żeby nie upaść. Aizawa z cichym westchnięciem wygrzebał się spod koca. Nie chciał tego przed sobą przyznać, ale dawno tak dobrze nie spał. Pierwszy raz od dawna czuł się wypoczęty. Podsunął jej swoje ramię żeby mogła się na nim wesprzeć i zaprowadził ją do łóżka.
‒ Nie przemęczaj się dzisiaj, naprawdę.
‒ Będziemy do ciebie co jakiś czas zaglądać ‒ Mic puścił do niej oko.
‒ Wypad z mojego łóżka.
Naciągnęła na siebie kołdrę żeby nie musieć na nich patrzeć. Nie chciała też żeby widzieli jej wypieków na twarzy. Jakkolwiek to nie brzmiało, spędziła właśnie z nimi noc. Ze swoimi byłymi nauczycielami, Aizawa był jej wychowawcą, a teraz razem pracowali. Pod każdym względem było to niepoprawne.
Odkryła się dopiero, kiedy usłyszała zamykające się za nimi drzwi. Spojrzała na swoją obandażowaną rękę, czuła się jakby wróciła do swoich nastoletnich lat. Tak dawno tego nie czuła, wszystko wydawało się być pod kontrolą, a teraz... Diamentis wchodziła do jej głowy i mieszała jakby wystarczająco jej życie nie było pomieszane.
Najpierw studia, potem licencja, a teraz U.A., nie miała czasu, aby pobyć normalną dziewczyną, nie randkowała, nie wyjeżdżała na wakacje, ciągle tylko goniła za celem, którego nawet nie potrafiła określić.
Usłyszała powiadomienie ze swojego telefonu z drugiego pokoju. Przewróciła się na drugi bok, nie było jej, miała wolne. Nie chciała nawet wstawać, nadal kręciło jej się w głowie, a do tego czuła jak drżała. Nie miała gorączki, ale jej mięśnie definitywnie z nią nie współpracowały.
***
Hawks siedział przy biurku oglądając teczkę, którą dostał od Komisji Bezpieczeństwa, najpierw go tu ściągnęli, a potem kazali czekać, bo nie mogli zebrać odpowiedniej ilości materiałów. Ostatnio spadła im forma, powinni nad tym popracować, bo nie tylko bohaterowie byli długo na celowniku, ale także i Komisja.
Nawet po tak długim oczekiwaniu na jakiekolwiek informacje, nie było ich wystarczająco dużo. Nadal zostało mu szperać i zbierać informacje, jak zwykle zwalali to na jego plecy. A obiecał sobie, że po ostatniej akcji z Przymierzem Wyzwolenia nie pozwoli sobą tak rzucać. Jak zwykle jednak im uległ. Uśmiechnął się krzywo, czasem był załamany swoją postawą.
Przeglądał kartki i zdjęcia, w Musutafu pojawiały się dziwne incydenty, które na pierwszy rzut oka nie łączyły się ze sobą, a jednak drobne szczegóły sprawiły, że Komisja dostrzegła klucz. Hawks rozłożył zdjęcia na biurku, każde obok siebie, na każdym miejscu zbrodni, nieważne czy była to kradzież, rozbój czy morderstwo, wszędzie pozostawiano ten sam symbol, a po sprawcach nie było miejsca. Jakby się rozpuścili w miejscu.
Zero świadków, zero odcisków, zero śladów. Tylko te symbole i dziwny sztylet, który znaleziono przy jednym z ciał. Hawks wziął jedno ze zdjęć i przyjrzał mu się dokładniej. Przy ciele jednej z ofiar brutalnego morderstwa w uliczce zauważył błyszczący odłamek. Złapał za telefon.
‒ Mam pytanie co do morderstwa w uliczce, jacy bohaterowie przy nim pracowali?
‒ Chwila, muszę sprawdzić, z tego co pamiętam była ich trójka ‒ Hawks słyszał po drugiej stronie klikanie klawiatury ‒ a tak, pierwsza na miejscu pojawiła się Crystal, to miejscowa bohaterka, jednak od razu zniknęła, bo popędziła w pogoni za przestępcą.
‒ Złapała go? ‒ Hawks niczego nie wyczytał o niej w aktach. ‒ Mamy jego jakiś rysopis?
‒ Niestety wróciła z niczym, przestępca jakby się rozmył w tłumie, zaraz po niej na miejsce...
‒ Tyle mi wystarczy, dziękuje ‒ przerwał urzędnikowi.
Rozłączył się. Ta dziewczyna stawała się coraz bardziej interesująca, możliwe że będzie w stanie mu coś powiedzieć o przestępcy. Chyba kolejna okazja na wspólne latanie przyjdzie szybciej niż sądził. O ile się na to zgodzi po ostatnim zrzuceniu z dachu. Wydawało mu się, że będzie to zabawniejsze, ona zacznie krzyczeć i wierzgać, myślał że pozna nowe, wymyślne przekleństwa, ale ona tylko leciała. Bez krzyków, bez paniki, spadała z tym przerażeniem w oczach i wyciągniętymi rękoma w jego stronę.
Hawks zaczął grzebać po rejestrze bohaterów. O Crystal nie było dużo, ale informacja która przykuła jego uwagę było to, że licencję posiadała od trzech lat. W tym czasie nadal pozostawała małą i nikomu nieznaną bohaterką. Trochę winę mogła zwalić na swoją agencję, która często podejmowała współpracę poza granicami Musutafu, a czasem nawet poza Japonią.
Crystal ze swoimi umiejętnościami dobrze sobie radziła na akcjach, szybko i skutecznie obezwładniała przeciwnika, sprawdzała się w przestrzeniach zamkniętych jak i otwartych, a do tego była w czołowej dziesiątce absolwentów U.A.
Była prymuską, jej umiejętności odstawały na tle innych, a nadal nie potrafiła zostać zapamiętana przez społeczeństwo. Misaki Kesshou, dwadzieścia pięć lat, skończyła nawet studia, a dopiero potem podjęła pracę bohaterki. Czyżby nie była pewna tej drogi?
Hawks w końcu odnalazł jej numer, nie wiedział dlaczego, ale dziewczyna stała się dla niego jeszcze bardziej ciekawsza odkąd odkrył o niej chociaż trochę informacji.
Nadal była dla niego zagadką, którą chciał rozwiązać.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...