Przekroczona granica

200 17 0
                                    

‒ Nie będziemy rozmawiać o mnie. - Misaki nie mogła jej pozwolić przejąć inicjatywy.

Co ona gadała, Aizawa? Zazdrosny? O nią? Chyba z tej samotności zupełnie jej się poprzestawiało w głowie.

‒ Nie bądź taka! Ten Hawks nawet jest słodki, robi do ciebie maślane oczy ‒ denerwowała ją, ale nie mogła pokazać, że wyprowadzała ją z równowagi ‒ Aizawa za to jak tylko o nim słyszy to robi tą swoją minę, zazdrość zżera go od środka.

‒ Wcale nie, dlaczego miałby być zazdrosny? ‒ dlaczego jej serce nagle przyspieszyło?

‒ Widzę jak do siebie ciągnięcie, ostatnio zrobiło się gorąco w twoim łóżku.

Niepotrzebnie zadała jej pytanie, nie mogła się rozpraszać. Ważna była sekta i ich plany, a nie jej relacje towarzyskie. Misaki czuła jak robiło jej się gorąco, kiedy przypomniała sobie scenę z Aizawą. Byli tak blisko, ich wargi prawie się dotykały, czuła jego gorący oddech na skórze. Nie wiedziała jakby się to skończyło gdyby Mic nie wparował.

Nie poruszali tego tematu, oboje udawali, że nic się nie wydarzyło i nie powtórzyli tego, ale czy naprawdę Aizawa patrzył na nią jakoś inaczej? Fakt ostatnio... Dużo się działo, ale to za sprawą samej Diamentis.

‒ Wiem co czujesz, jak zachowuje się twoje ciało ‒ Diamentis przysunęła się jeszcze bliżej ‒ kiedy ostatnio ktoś cię dotykał? Kiedy byłaś z kimś naprawdę blisko? Obydwaj na pewno odpowiednio się tobą zajmą.

Zrzuciła jej ramię z siebie i odsunęła się jak najdalej mogła. Znów próbowała nią manipulować, uśpić jej czujność. Nie mogła dać się wytrącić z równowagi, nie mogła tracić czujności. Diamentis nie przepuści żadnej okazji, aby zabawić się jej emocjami.

‒ Radzę uważać ‒ przeciągnęła się ‒ oni mnie kochali, widząc mój dar w twoim ciele... nie będą zadowoleni.

‒ Wiedzą o wypadku? O przejęciu daru?

‒ Nie wiem, ale znam ich, są wszędzie, nie uwolnisz się od nich ‒ zachichotała ‒ mam nadzieję, że nie dadzą się nam nudzić.

Misaki chciała coś powiedzieć, wrzasnąć na nią i wycisnąć rozwiązanie. Co zrobić żeby powstrzymać to szaleństwo, jak się uchronić przed jej chorym kultem.

Nie mogła, Aizawa zaczął nią potrząsać, aby wybudzić ją z transu i do nich wróciła. Znów siedziała na kanapie obok Shinso i współwychowawcy. Nie czuła bólu, spojrzała na swoją rękę, nie pojawiły się nowe rany. Mogła to już nazwać sukcesem.

‒ Jak się czujesz? ‒ Aizawa odetchnął z ulgą, kiedy do nich wróciła.

‒ Dobrze, trochę oszołomiona ‒ złapała się za głowę ‒ muszę się położyć.

‒ Dziękuję Shinso, możesz już iść.

Chłopak tylko skinął głową i opuścił mieszkanie Misaki. Zostali sami, dziewczyna czuła jakby głowa miała jej za chwilę wybuchnąć. Cały czas słyszała słowa Diamentis, istota idealna, jeszcze lepsza od samych Nomu. Musiała jak najszybciej porozmawiać z Hawksem.

‒ Napij się ‒ podał jej szklankę wody ‒ udało się? Rozmawiałaś z nią?

Przyjęła od niego szklankę wody. Ich dłonie, a raczej palce na chwilę się spotkały. Było to delikatne otarcie, ale Misaki poczuła jakby poraziło ją prądem. Wypuściła szklankę z dłoni, a ta poleciała na ziemię. Na szczęście grube szkło nie pękło, ale woda się rozlała.

‒ Wszystko dobrze? ‒ Aizawa odruchowo użył na niej swojego wymazania, jakby spodziewał się, że za chwilę z jej ciała wyrosną kolejne kryształy, które ją poranią. ‒ Co się stało?

‒ Ja ‒ spanikowała czując jego dotyk, Diamentis osiągnęła swój cel i zdążyła jej namieszać w głowie. ‒ to nic, jakiś skurcz ‒ skłamała, bo co miała powiedzieć? Że jej ciało zareagowało na jego dotyk? ‒ Rozmawiałam z nią i przez to czuję się słabo, naprawdę muszę się położyć.

‒ Tak będzie najlepiej ‒ pomógł jej wstać, czuła jak zrobiło jej się gorąco, kiedy podał jej swoje ramię żeby mogła się na nim wesprzeć ‒ osiągnęłaś chociaż to co chciałaś? Dowiedziałaś się czegoś?

‒ Niestety tak ‒ usiadła na swoim łóżku, Aizawa zaraz obok niej ‒ krótko mówiąc, mamy przesrane ‒ przeczesała włosy palcami. ‒ Jej sekta znalazła sobie nowego boga, mnie pewnie ukrzyżują za kradzież daru ich bogini, a do tego... szykują coś chorego. Muszę porozmawiać jak najszybciej z Hawksem.

‒ Musisz odpocząć ‒ położył doń na jej ramieniu, na skórze poczuła gęsią skórkę ‒ ledwo siedzisz.

‒ Nie mów mu, że cię wtajemniczyłam ‒ nie chciała żeby Hawks o tym wiedział ‒ obiecałam, że to pozostanie tylko między mną i nim, ale ‒ spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła ‒ bez ciebie bym sobie nie poradziła.

Nie lubiła przyznawać się do swojej słabości, wszystko wolała załatwiać na swoją rękę. Proszenie Aizawy o pomoc nigdy by nie przyszło jej tak łatwo jak teraz, znalazła w nim swoje oparcie, chociaż nadal ich relacja była mocno napięta i dosyć specyficzna. W zależności od pory dnia i ich humorów, potrafili skakać sobie do gardeł, a po chwili, byli dla siebie największym wsparciem.

‒ Nie powiem, to będzie nasz sekret.

Serce jej podskoczyło. Dlaczego to brzmiało tak... Intymnie? Ich sekret, coś co będzie tylko ich i dla nich. Czy Diamentis tym razem nie bawiła się jej emocjami, a powiedziała jej coś czego nie potrafiła dostrzec? Czy Aizawa patrzył na nią inaczej?

Nie, to tylko jej zagrywki żeby osłabić Misaki, żeby straciła czujność i kontrolę. Tak jak teraz, zupełnie straciła kontrolę nad swoim ciałem, które całe drżało. Aizawa to zauważył.

‒ Znów masz gorączkę? ‒ odgarnął włosy z jej czoła i przyłożył do niego wierzch dłoni. ‒ Drżysz ‒ przyłożył swoje usta jej czoła, aby się lepiej upewnić. ‒ Temperatura wydaje się być w normie.

Dlaczego użył ust? Termometr leżał gdzieś na jej szafce, przecież niedawno go używała. Mógł po prostu wstać, więc dlaczego to zrobił? Chciał to zrobić, gorączka to tylko pretekst? Nie, czuła jak naprawdę drżała, a twarz cała ją piekła. Jej żołądek się zacisnął, ale był to zupełnie inny ścisk niż zawsze.

‒ Misaki? ‒ spojrzała na niego, co się z nią działo?

Patrzył na rozdygotaną dziewczynę, która miała przerażenie w oczach. Co się tam wydarzyło? Co Diamentis znów jej nagadała?

‒ Aizawa ‒ zacisnęła palce na swoich spodniach, co ona robiła? ‒ Czy ja jestem ‒ dlaczego do jej oczu nachodziły łzy? Dlaczego cały obraz zaczął się rozmazywać? ‒ Dla ciebie ważna?

Jej pytanie zawisło w powietrzu. Zaraz nad ich głowami. Chciała opuścić głowę, odwrócić wzrok, ale nie mogła. Musiała się przekonać czy Diamentis miała rację, czy to przez niego jej serce teraz tak wariowało czy tylko to wszystko sobie wymyśliła? Czy patrzył na nią inaczej niż zwykle?

Aizawa poczuł dokładnie to samo co ostatnio, kiedy byli sami w jej sypialni. To samo gorąco, te same dreszcze i to samo pragnienie. Tym razem, jednak nie chciał się wahać, nie chciał żeby ktoś im przerwał, nie chciał się odsunąć.

Wplótł palce w jej włosy. Nachylił się i delikatnie ją przysunął. Nie chciał już się hamować. Miał dosyć udawania przed samym sobą, że nic się nie działo.

Zamierzał w końcu przekroczyć tę granicę, chociaż wiedział że po tym nie było już odwrotu.

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz