Klasie 2-A nie można było odmówić zapału i energii. Po dokładniejszym przedstawieniu scenariusza wszyscy ruszyli do akcji. Szybko się przegrupowali i wyznaczyli zadania. Znali swoje mocne i słabe strony i wiedzieli jak je wykorzystać.
Misaki oglądała ich poczynania na wielkim ekranie i analizowała każdy ruch uczniów. Jedni pozostali w tyłu i zajęli się obserwacją terenu, inni zajęli się ratowaniem rannych, a reszta poszukiwała złoczyńców odpowiedzialnych za atak.
‒ Mają sporo doświadczenia, widać to po ich ruchach ‒ Misaki zmyśliła się ‒ mają świetny potencjał, a do tego wiedzą jak pracować w grupie.
‒ Dobrze o tym wszystkim wiem ‒ odparł zimno Aizawa. ‒ Życie ich zweryfikowało.
‒ Porwania, walki z przestępcami, śmierć przełożonych, wielu z nich tego doświadczyła, prawda?
‒ Odrobiłaś pracę domową ‒ wydawało jej się, albo kącik ust mu delikatnie drgnął ku górze.
‒ Bakugo wydaje się problematyczny ‒ Misaki zaczęła przeglądać karty uczniów. ‒ Widzę kilka specyficznych typów.
‒ Każdy z nich musiał się nauczyć pracy w grupie, chociaż niektórzy są porywczy lub specyficzni to poznali już swoje mocne i słabe strony. Nie ściągają grupy w dół.
Wymownie na nią spojrzał na co uśmiechnęła się krzywo. Zawsze to ona była tą na końcu, bardzo długo pracowała nad swoim darem, aby w pełni móc go wykorzystywać. Kiedy inni biegli, a niektórzy nawet latali, ona ledwo raczkowała.
‒ Midoriya widzę długo odstawał ‒ zatrzymała się na jego karcie ‒ ranił się własnym darem?
‒ Tak, dar objawił się u niego bardzo późno i dopiero w U.A. nauczył się z niego odpowiednio korzystać.
‒ Późno? ‒ Misaki aż zaświeciły się oczy.
‒ Myślałem, że dyrektor ci mówił ‒ Aizawa wgapił się w biegnącego Deku na ratunek cywilowi, który utknął pod gruzami ‒ Tak jak ty, ten chłopak poznał swój dar krótko przed dostaniem się do liceum.
Misaki spojrzała na Midoriye, który nadal walczył z dużą ilością gruzu. Był jak ona? Jego dar też tak późno się objawił, a do tego ranił go. Czy dyrektor specjalnie umieścił ją w klasie do której uczęszczał? Chciał żeby się poznali?
‒ Dobrze, pora podkręcić temperaturę ‒ kilka kliknięć Aizawy i powstały kolejne wybuchy, jeszcze więcej płomieni i dymu, które utrudniały pracę. ‒ Chcę żebyś dobrze ich poznała, robisz dzisiaj za przestępcę.
‒ Co? Ja? ‒ cofnęła się o krok.
‒ Musisz zobaczyć na co ich stać, nie możesz na nich patrzeć tylko jak na uczniów. Na plac, teraz.
‒ Ale zaraz, chwila...
Widząc jego przerażający wzrok aż się wzdrygnęła. Jego włosy się uniosły, a w oczach dostrzegła ten czerwony blask, który nie dawał jej spać. Do dzisiaj miewała koszmary z nim w roli głównej.
‒ Dobrze ‒ westchnęła cicho ‒ idę.
‒ Misaki ‒ zatrzymał ją jeszcze przed odejściem ‒ potraktuj ich poważnie.
Klasa 2-A miała naprawdę sporą sławę, w końcu przez ostatni semestr to oni praktycznie cały czas padali ofiarą każdych ataków ligi złoczyńców. Nie licząc pojedynczych przestępców, którzy na własną rękę obrali unicestwienie klasy 2-A.
Czytała kiedyś, że Kirishima musiał obezwładnić napastnika w metrze, bo się na niego szaleńczo rzucił. Chociaż byli tylko nastolatkami, nie mieli łatwo, świat przygotował dla nich o wiele więcej przeszkód niż dla zwykłego człowieka, ale czy to nie o to chodziło uczęszczając do tego liceum? Plus Ultra, przekraczaj swoje wszelkie granice, nie daj się złamać. Tutaj nie ma czegoś takiego jak za dużo przeszkód.
Wyszła na ulicę, Aizawa kazał jej potraktować uczniów poważnie, nie zamierzała się ograniczać. Chociaż rozprostuje kości po całej nocy na niewygodnym materacu. Po prostu nie chciała ich pozabijać, jej kryształy były piękne, ale zabójcze.
Pierwszą przeszkodą na jej drodze był oddział zwiadowców, którzy stali na jej drodze do centrum, gdzie zebrała się większość klasy. Postawiła w powietrzu platformę i bezszelestnie na nią wskoczyła, to ograniczy niepotrzebny hałas, ale pewnie to nie za dużo, mają oczy i uszy szeroko otwarte.
Wspięła się odrobinę wyżej, znalazła się zaraz pod trzema uczniami odpowiedzialnymi za zwiad i patrol okolicy. Crystal wzięła głęboki wdech. Nie cierpiała uczucia spadania.
Niczym z filmu, zeskoczyła ze swojej platformy, wzmocniła swoje kolana i ręce kryształami. Aizawa ścisnął mocniej tablet, przypomniał sobie czasy, kiedy pierwszy raz to zrobiła. Przez miesiąc łaziła z ręką w gipsie. Patrzył jak ciało Crystal coraz szybciej się zbliżało do twardego betonu.
Wzięła głęboki wdech i mocno zacisnęła zęby, przeżyje, ale siła z którą uderzy o ziemię nadal nieźle ją oszołomi.
‒ Uwaga! ‒ Jiro krzyknęła.
Za późno. Crystal z impetem uderzyła w ziemię, czuła jak jej dzwoniło w uszach i wcześniej zjedzone śniadanie przewróciło się w żołądku. Powoli wstała, najpierw ręka, potem noga, kryształy się z niej osypały. Nie były jej już potrzebne, spełniły swoją rolę pancerza i uchroniły ją przed wysokością.
Uśmiechnęła się, dyrektor jak zwykle miał rację i U.A. pozwalało się rozwijać nie tylko uczniom.
‒ Pani Kesshou? ‒ uczniowie powoli podnieśli się z ziemi.
‒ Wybaczcie, ale Aizawa zmusił mnie do odgrywania roli tej złej ‒ przyjęła postawę bojową ‒ i nie zamierzam dawać nikomu ulgi.
Shoji jako pierwszy ruszył, tak naprawdę tylko on mógł stawić jej czoła w walce wręcz. Jiro i Koda raczej zamierzali się trzymać na odległość, ale musiała wszystko brać pod uwagę. Koda miał naprawdę sporo siły i chociaż jej nie używa w starciach, kto wie co trzymał w zanadrzu.
Złapała za jedno z jego ramion i przerzuciła sobie przez ramię, jak tylko padł na ziemi, okryła dłoń diamentami i odpowiednio uderzyła. Chłopak stracił przytomność. Mogłaby po prostu zamknąć go w krysztale, ale nie zamierzała się wysilać. Musiała trzymać formę na groźniejszych przeciwników.
Kolejna zaatakowała Jiro, która chciała ją ogłuszyć swoją techniką specjalną, jednak dla Crystal poruszała się trochę za wolno. Bez problemu zdążyła utworzyć kryształową kopułę pod którą znalazła się uczennica. Nie zdążyła zatrzymać swojego ataku, który ją samą znokautował.
Został jej tylko Koda. Chłopak jednak widząc swoich towarzyszy, którzy byli niezdolni do walki, wykorzystał pobliskie gołębie, które zaczęły latać wokół Crystal. To dało mu czas na ucieczkę i wycofanie się na bezpieczny dystans. Zaklęła pod nosem, nie miałaa czasu na gonienie go, raczej nie będzie już dla niej problemem.
Aizawa uśmiechnął się do ekranu. Pozwoliła mu uciec? To mogło bardzo zaważyć na jej walce. Chociaż Koda miał serce pchły, nie lubił zostawiać przyjaciół w potrzebie. Może teraz uciekał od Misaki jak najdalej, jednak w odpowiednim momencie wróci, a ona nie będzie się go spodziewać.
Misaki mknęła dalej przez miasto, obserwując całe otoczenie i szukając potencjalnego niebezpieczeństwa. W centrum było więcej uczniów specjalizujących się w bezpośrednich atakach, a do tego mieli przewagę liczebną. Musiała dobrze wszystko przemyśleć.
Nie zamierzała się ośmieszyć przed swoimi uczniami. A zwłaszcza przez Aizawą.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...