Ostatnie chwile

92 10 0
                                    

Misaki obudziła się w swoim łóżku. Nie pamiętała jak do niego trafiła, nie pamiętała w ogóle ostatniego dnia. Złapała się za obolały kark, wiedziała że padało i była w szpitalu, no tak zabieg. Pewnie podali jej mocne znieczulenie i jej mózg zmienił się w papkę.

Obróciła się, leżała sama w łóżku, ale wgniecenie na poduszce zdradzało, że jeszcze przed chwilą miała towarzysza. Powoli się podniosła, ciało miała jeszcze trochę ociężałe. Pomasowała swoje ramiona.

Aizawa siedział przed laptopem przy biurku z kubkiem gorącej kawy obok. Oderwał się od pracy jak tylko ją zauważył.

‒ Dzień dobry ‒ przywitał się i podał jej swój kubek ‒ kawy?

‒ Oj tak ‒ ostrożnie upiła pierwszy łyk ‒ długo spałam?

‒ Padłaś niedługo po tym jak przyjechaliśmy.

‒ Nic nie pamiętam, było bardzo źle?

‒ Cóż - Aizawa skrzywił się ‒ myślałem, że cię zaknebluje, bo nie przestawałaś gadać, chciałaś mnie przelecieć na tylnym fotelu w obecności kierowcy i jesteś umówiona z Hawksem na latanie. I kim do cholery jest racuch? Ryczałaś za nim jak tylko usiadłaś na łóżku.

‒ Co? ‒ czuła jak policzki zaczęły ją piec. ‒ Racuch to mój kot, ale zdechł jak byłam jeszcze w gimnazjum ‒ wytłumaczyła. ‒ Na fotelu?

‒ Widać bardzo za nim tęsknisz, bo nie mogłaś się uspokoić. Bardzo dużo płakałaś.

‒ Przepraszam cię za to ‒ oparła czoło o jego głowę ‒ nie chciałam być męcząca.

‒ Jakoś sobie poradziłem ‒ ujął jej dłoń i delikatnie ucałował ‒ dobrze, że już ci lepiej.

‒ Muszę wziąć prysznic ‒ przeciągnęła się ‒ może chcesz mi towarzyszyć?

‒ Daj mi pięć minut, za chwilę do ciebie dołączę.

Przeszła do łazienki i zostawiła uchylone drzwi. Odkręciła wodę pod prysznicem i powoli zaczęła się rozbierać. Patrzyła na siebie w lustrze, na wszystkie blizny i rany na ciele. Westchnęła cicho, przejechała palcami po zabliźnionej ranie na swoim boku. Pamiątka po dniu w którym prawie zginęła. Pamiątka po Diamentis, która została w niej na zawsze.

Wskoczyła pod prysznic, gorący strumień przyniósł ulgę. Przeczesała włosy palcami, ostatnie dni wolności, ostatnie chwile, kiedy mogła jeszcze jakkolwiek o sobie decydować. Oparła czoło o kafelki, bała się co miało przynieść jutro.

Poczuła dłonie Aizawy na swoich biodrach. Odgarnął jej włosy i delikatnie ucałował w kark. Przez kręgosłup przeszły jej przyjemne dreszcze. Przysunął ją bliżej siebie, poczuła jego ciepło na swoim ciele. Zamknęła oczy i w pełni oddała się jego pocałunkom.

Chciała żeby tak zostało, żeby jutro i pojutrze też mogli wziąć wspólny prysznic, żeby nie musieli się rozdzielać. Nie chciała brać udziału w tej szalonej misji, chciała załatwić to inaczej, ale było za późno. Nawet teraz, Komisja znała jej dokładną pozycję. Widzieli jej każdy krok.

Odwróciła się do Aizawy przodem, patrzyła na jego twarz w pełni skupioną na niej. Nic się teraz nie liczyło poza nią. Odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów.

‒ Jesteś taka piękna ‒ przejechał kciukiem po jej wargach ‒ tak bardzo cię kocham.

Mógłby przysiąc, że widział jak w oczach Misaki pojawiły się małe iskierki. Była piękna, lśniła przed nim i udowadniała, że była najsilniejsza z nich. Wszyscy byli tchórzami, którzy wykorzystywali ją w walce z kultem. Ona jako jedyna była gotowa stawić im czoła, chociaż też się bała, nie wycofała się.

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz