Zaufanie

224 16 0
                                    

‒ Cieszę się, że zdrowiejesz ‒ Hawks usiadł na fotelu.

‒ Gorączka przeszła, ale nadal jestem mocno osłabiona ‒ Misaki podkuliła nogi na kanapie. ‒ Ominęły mnie dzisiejsze zajęcia i tak pewnie jeszcze do końca tygodnia.

‒ Nie chciałem żeby tamten wieczór się tak zakończył.

‒ Wiem, to nie twoja wina, sama poleciałam za tamtym przestępcą.

Widział jak się spięła, nie chciała wracać do tamtych wydarzeń. Dobrze wiedziała po co przyszedł, chciał wiedzieć co u niej i jak się czuje, ale to tylko pretekst po to, aby móc ją wypytać o szczegóły. Chciał poznać pewnie Diamentis, zwłaszcza, że przestępcy których złapali okazali się należeć do grupy, która siała postrach w całym mieście i zabijała niewinnych ludzi.

Misaki wiedziała, że jej to nie ominie, wiele razy przeprowadzała już tą rozmowę w głowie i nadal nie była gotowa. Wiedziała, że im więcej powie tym więcej pytań ze strony Hawksa się pojawi. Od czego miała zacząć? Od jej życia bez daru czy może od samego zdarzenia? Bawiła się swoimi palcami układając w głowie jakiś plan, przedłużając tym samym ciszę między nimi.

‒ Chcę być z tobą szczery ‒ Hawks pierwszy się odezwał ‒ to wydarzenie było powiązane ze sprawą przy której pracuje. Możliwe, że ty i informacje o Diamentis pomoże mi to zakończyć.

Żołądek jej się ścisnął, kiedy wymówił to imię. Tak bardzo nie chciała wracać do tamtych wydarzeń, było to już tylko wspomnienie, ale nadal bardzo bolesne, które odcisnęło piętno na jej ciele i umyśle.

‒ Ha, czyli nie przyleciałeś do miasta z prywatnych pobudek! ‒ niby to wiedziała, ale czuła dziką satysfakcję, że jej się do tego przyznał.

‒ Tak, Komisja mnie przysłała żebym zbadał te morderstwa, sądzę, że powiązane też z tobą.

‒ To długa historia ‒ odchyliła głowę. ‒ Urodziłam się jako nieobdarzona, moja mama też nie miała daru, tata potrafił stać się niewidzialny, a siostra odziedziczyła jego dar, ja poszłam w matkę ‒ uśmiechnęła się, rodzina często jej mówiła, że była jej małą kopią. ‒ Pogodziłam się z tym losem, nigdy jakoś nie ciągnęło mnie, abym została bohaterem, ale chciałam być nich blisko, planowałam rozpocząć karierę dziennikarki, już nawet miałam przygotowane papiery do odpowiednich szkół. Wszystko się zmieniło w połowie ostatniej klasy gimnazjum ‒ skrzywiła się, naprawdę źle wspominała tamte czasy ‒ wybraliśmy się na wycieczkę szkolną do muzeum bohaterstwa, akurat tego dnia na to muzeum napadnięto. Diamentis była przestępczynią, która chciała ukraść jakiś sztylet, nie wiem po co jej był ‒ przed oczami stanęła jej scena wtargnięcia do sali, odłamki ścian i wszędzie duszący kurz. ‒ Zapanował chaos, coś mówiła, ale nie pamiętam co, wyciągnęła ręce po ten sztylet, a wtedy ja... Nie wiem co mnie pchnęło, ale zabrałam go i zaczęłam przed nią uciekać. Biegłam tak długo aż o mało nie zwymiotowałam, ale i tak mnie dopadła. Na jakimś placu budowy ‒ podciągnęła swoją koszulkę do góry, odsłaniając liczne blizny na swoim ciele ‒ miała ten sam dar co ja, zaatakowała mnie swoimi kryształami, gdyby nie interwencja bohatera Green Shota to pewnie leżałabym już martwa ‒ opuściła koszulkę ‒ przez walkę powstało wiele szkód, zabezpieczenie metalowych rur nie wytrzymało i poleciały prosto na nią, ale nie wystarczyła jej tylko porażka. Złapała mnie za włosy i nie pozwoliła uciec ‒ objęła się ramionami, dzisiaj nie pamiętała bólu, ale nadal widziała te rury, które na nią leciały. ‒ Odratowali mnie z ciężkiego stanu, Diamentis, która chciała mnie zabić okazała się moją bohaterką, bo przeszczepili mi jej organy, miałam zmiażdżone kości, nie wiem ile spędziłam w śpiączce.

Na chwilę się zatrzymała. Przypomniała sobie wszystkie sny, a raczej wizje z Diamentis podczas jej nieprzytomności. Jej wściekłość, że Misaki przeżyła, a ona nie i do tego odebrała jej dar. Mocniej objęła się ramionami, czuła jak drżała od środka.

‒ Po jakimś czasie okazało się, że przez to przejęłam jej dar, nikt nie potrafił powiedzieć jak, to był prawdziwy cud ‒ spojrzała na swoją obandażowaną dłoń ‒ każdy cieszyłby się z tej szansy, ja byłam przerażona. Nie potrafiłam nad tym zapanować, często się sama raniłam. Wszystko się zmieniło po tym jak dostałam się do U.A., zaczęłam się uczyć kontroli, dar powoli stawał się mój, ale i tak to były długie lata ‒ skrzywiła się ‒ teraz to wszystko znów się dzieje. Nie wiem dlaczego, myślałam że wszystko jest pod kontrolą, ale to ‒ wskazała na dłoń ‒ czuję się jakbym znów miała piętnaście lat!

‒ Tamci przestępcy nie byli zadowoleni, że masz ten dar.

‒ Nie, nie byli ‒ zaśmiała się ‒ jeśli jest jak mówisz i są oni są powiązani z twoją sprawą to masz do czynienia z cholerną sektą!

‒ Sektą? Trochę niemodne, modlą się do złotego byka?

‒ Gorzej ‒ Misaki przeczesała włosy palcami ‒ Diamentis była ich boginią, a ja ją zabiłam. Komisja Bezpieczeństwa musiała przenieść moją rodzinę, w mieście zaczęły się drobne zamieszki z ich strony, ale szybko ucichły. Bez Diamentis byli jak dzieci, nie potrafili nic zrobić, teraz chyba znów wracają do gry.

‒ Wiesz coś o nich? Jaki mają cel?

‒ Chcieli doprowadzić do upadku ludzkości ‒ Diamentis dzieliła się ze wszystkimi swoimi planami, których nie dała rady ziścić ‒ moce miały być wolne, wyzwolone. Pracowali nad czymś, nad jakimś rytuałem, ten sztylet, który chciała zdobyć Diamentis miał wzmocnić działanie.

Sekta się obudziła, ale co robi i... Czy Diamentis mogła jej to powiedzieć? Wydawało się, że trwała w niej w pełni świadomie, może jakby spróbowała to ta wariatka by coś jej powiedziała. Może była przerażająca, ale nudziło jej się istnieć tylko cząstką i kochała rozmawiać z Misaki. Albo na nią krzyczeć i wyzywać od najgorszych.

Wstała z kanapy i podeszła do okna, miała wrażenie, że ostatnio podejmowała same złe i głupie decyzję, ta którą podejmie teraz również będzie do nich należeć.

‒ Myślę, że mogę ci pomóc ‒ powiedziała wgapiając się w widok za oknem.

‒ Naprawdę!? ‒ Hawks aż się poderwał z fotela. ‒ Zamieniam się w słuch.

‒ Ufasz mi?

Bohater spojrzał na nią zmieszany, chyba ufał. Miała w sobie coś co go intrygowało i sprawiało, że chciał przy niej być, nie krępował się podczas rozmowy i nie musiał się wstrzymywać. Do tego mieli za sobą kilka ciekawych wydarzeń, które na pewno ich do siebie zbliżyły.

‒ Ufam ‒ stanął obok niej ‒ całym sobą.

‒ Bo widzisz, od tamtego wypadku dzieje się coś dziwnego ze mną, Diamentis nie do końca umarła. Jej cząstka tkwi we mnie i czasem ją widzę, mogę z nią rozmawiać ‒ miała nadzieję, że nie weźmie ją za obłąkaną. ‒ Może jest okrutna i bezwzględna, ale była wychwalana i kochana przez swoją sektę, więc nie cierpi samotności jaka jej doskwiera. Czasem w chwilach mojej nieświadomości, na przykład podczas snu, widzę ją, mogę z nią rozmawiać. Dobrze wie co się dzieje wokół, jest świadoma i może... Uda mi się wyciągnąć co jej ludzie knują.

‒ Okej, mam ciarki, nie brzmi dobrze.

‒ Wiem, brzmię jak wariatka ‒ zaśmiała się, spodziewała się takiej reakcji.

‒ Nie o to chodzi, po prostu... nie możesz się od niej uwolnić.

‒ Odkąd przejęłam pełną kontrolę nad darem, nie widziałam jej, ale ostatnio ‒ spojrzała mu prosto w oczy ‒ znów ją spotykam, dlatego... Naprawdę mi ufasz? ‒ powtórzyła pytanie.

‒ Hej, ptaszyno ‒ znów ją tak nazwał, a jej serce zatrzepotało z emocji ‒ nie ma w mieście nikogo komu bym tak ufał.

‒ Więc powiedz mi wszystko co wiesz, wprowadź mnie w sprawę.

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz