Zimne objęcia strachu

241 19 1
                                    

‒ Wszystko było dobrze, sama ruszyła do akcji ‒ Hawks siedział przed Aizawą i Yamadą, którzy żądali wyjaśnień ‒ zaczęła dziwnie się zachowywać jak ten przestępca zaczął mówić coś o jej darze.

‒ Darze? Co takiego?

‒ Nie pamiętam ‒ masował swoje skronie żeby chociaż trochę przypomnieć sobie tamtą rozmowę ‒ coś, że nie jest godna, że nie należy do niej i powinna go oddać, powiedział jakieś imię. Crystal nie była w stanie się ruszać, klęczała na ziemi jak w transie.

‒ Jakie imię? Musisz sobie przypomnieć ‒ noga Present Mica nie przestawała się ruszać. ‒ Aizawa, nie podoba mi się to.

‒ Diamentis ‒ Misaki stanęła opierając się o framugę drzwi ‒ chodziło im o nią.

‒ Cholera, miałaś leżeć! ‒ Aizawa dopadł do niej pierwszy i podparł żeby nie upadła. ‒ To nie przelewki.

‒ Muszę wam to powiedzieć ‒ ledwo stała na miękkich nogach ‒ wiem kim byli, wiedzieli, znali ją.

Widziała Hawksa na krześle, który patrzył na nią z tą litością w oczach. Było mu jej szkoda, nie potrzebowała litości. Nie chciała żeby bohater numer dwa widział jej w takim stanie. Już wolała oceniający wzrok Aizawy i kazania Mica. Wszystko było lepsze niż jej godny pożałowania stan i współczucie dla niej. Świetnie sobie radziła, pomijając fakt, że bez wsparcia Aizawy już leżałaby na ziemi. 

‒ Uparta jesteś ‒ Mic pomógł Aizawie ją posadzić na kanapie ‒ to może poczekać do jutra.

‒ Nie! ‒ stanowczo odmówiła. ‒ Nie może.

Patrzyła na swoją rękę. Stare blizny już dawno przestały jej przeszkadzać, praktycznie o nich zapomniała, jednak teraz... Kiedy patrzyła na nowe rany, jakby jakaś jej część zniknęła. Wrócił ten dziwny strach i przerażenie jakie czuła na samym początku.

‒ Hawks, może lepiej żebyś już poszedł ‒ Mic wiedział jaki to delikatny temat dla dziewczyny.

‒ Nie ma mowy! Chcę wiedzieć o co chodzi ‒ stanowczo odmówił, chciał chociaż trochę zrozumieć to szaleństwo. 

‒ Proszę ‒ Misaki na niego spojrzała wielkimi oczami ‒ wytłumaczę ci wszystko, ale nie teraz.

Nie miał serca się sprzeciwiać. Widział w jej oczach błaganie, nie chciała żeby na nią patrzył w takim stanie. On sam nie chciał na nią patrzeć, to przez niego tak skończyła. Mógł temu zapobiec, ale wiedział że chciała się wykazać, wykorzystać swoją szansę. Gdyby tylko był silniejszy to nadal miałaby siłę ustać o własnych siłach. 

‒ Dobranoc, dbaj o siebie, ptaszyno.

Serce Misaki zabiło szybciej słysząc jak ją nazwał.

Zostawił ich samych. Wyszedł z budynku i wkradł się w cichą i spokojną noc. Spojrzał w czarne niebo. Zupełnie niczego nie rozumiał, ale coś mu tu nie pasowało. Znał ten sztylet i widział tatuaże tamtych przestępców, na pewno byli zamieszani w jego śledztwo, należeli do tej dziwacznej grupy, ale o co chodziło z Misaki?

Czuł, że była ważna, ale ze względu na to, że mogła mu pomóc w śledztwie, a teraz się okazało, że i ona mogła w jakimś stopniu być zamieszana w to szaleństwo? Czego od niej chcieli i dlaczego nie była godna swojego daru?

Diamentis, to imię było ważne i wzbudzało wiele emocji we wszystkich. Kolejny trop, który mógł go przybliżyć do rozwiązania tej chorej sprawy, która stawała się coraz mroczniejsza. Chciał jak najszybciej ją zamknąć, dla dobra wszystkich. 

Misaki została wręcz siłą zaciągnięta do łóżka. Aizawa jak i Mic wiedzieli, że ta sprawa była dla niej ważna, ale to nie oznaczało, że miała się forsować. Wszystko mogła im powiedzieć równie dobrze leżąc. Bez zbędnego wysilania się. 

‒ Należeli do jej kultu, na pewno ‒ pomimo kołdry i koca, nadal czuła jak drżała ‒ poznali mnie po samym darze. Znali ją, chcieli swoją boginie z powrotem.

‒ Ona nie żyje, jesteś bezpieczna ‒ Yamada złapał ją za zdrową dłoń.

‒ To dlaczego znów się ranię? ‒ po jej policzkach spłynęły łzy, ale nie była smutna, była wściekła. ‒ Znów nie mam nad tym kontroli.

‒ Oczywiście, że masz ‒ Aizawa podał przyjacielowi chusteczkę żeby otarł jej twarz ‒ to po prostu strach, nie dał mu sobą rządzić. Pokonałaś go raz, teraz też dasz radę.

Nie wierzyła w to, nie wierzyła, że nad tym zapanuje. Kiedy już myślała, że dar był w pełni jej, on znów się wobec niej obracał, znów raniła samą siebie, a niedługo może też zranić kogoś innego. Dzisiejszy kryształ w który złapała przestępcę... Nie tak miał wyglądać, był o wiele większy niż chciała. Rozrósł się na sąsiedni budynek, a jakby jakiś cywil ucierpiał?

Czuła jakby znów miała piętnaście lat. Zagubiona nie potrafiła dobrze wykorzystać mocy, dar się jej nie słuchał, bo nie należał do niej. 

‒ Misaki ‒ spojrzała na Aizawę. Spodziewała się zobaczyć ten jego zimy wzrok, który widziała za każdym razem, kiedy się raniła. Tym razem jednak było inaczej, widziała w nim coś innego. Pierwszy raz na nią tak patrzył. ‒ Poradzisz sobie, dobrze wiesz, że potrafisz.

‒ Ja...

‒ Potrafisz.

Ona w siebie nie wierzyła, ale on wierzył w nią. Widziała to, kiedy ona poddała się swojemu strachu, on wyrywał ją z tych zimnych objęć.

Obraz Aizawy jej się rozmył. Piekły ją oczy i musiała je zamknąć, chociaż na chwilę. Była zmęczona, chciała odetchnąć chociaż na sekundę. 

‒ Znów zasnęła ‒ Mic zmienił jej zimny okład na czole.

‒ I dobrze, musi odpoczywać.

Nie ruszyli się ze swoich miejsc, chociaż godzina była późna i oboje powinni wracać do siebie. Nie chcieli jej zostawiać. Aizawa nie był w stanie na nią nawet spojrzeć. Mógł ją powstrzymać, gdyby dzisiaj tylko był odpowiednio stanowczy.

Westchnął cicho, nie mógł niczego zrobić. Nie była już jego podopieczną, nie musiała się go słuchać, ale może jakby nie była taka uparta to teraz nie leżałaby wycieńczona z gorączką i poczuciem winy. Jedyna dobra rzecz z tego wszystkiego to fakt jej debiutu. Pomimo bólu i strachu wyszła do ludzi, pokazała że ich obroni i jest godna nazywania siebie bohaterką.

Świetnie się spisała i nie powinna o tym zapominać. Raz sobie z tym poradziła, chociaż myślała, że zabije samą siebie darem, tym razem też wygra. Nie była sama, miała w końcu jego, nie ważne ile minęło, zawsze będzie jej podporą i opoką, tak jak za czasów liceum.

‒ Powinniśmy się położyć ‒ rozłożył swój śpiwór na podłodze ‒ jutro czeka nas ciężki dzień. 

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz