‒ To jeszcze nie koniec, bohaterko!
W jego dłoni pojawił się spory granat, który tylko sprawił, że zakładnicy zaczęli krzyczeć i wierzgać w panice. Crystal nie mogła ryzykować, była w stanie skupić na sobie kule, granat miał o wiele większa siłę rażenia. Musiała go powstrzymać przed detonacją.
‒ Nikt z nas stąd nie wyjdzie!
To było ostatnie czego się spodziewała, przestępca wcale nie zamierzał uciekać, chciał zabić ich wszystkich, łącznie z sobą samym.
‒ Spętanie!
Zaatakowała bez chwili namysłu, nie miał gdzie uskoczyć, więc kryształy go uwiężą jak jego kolegę i nie uda mu się wysadzić.
Welder jednak widząc, że to na nic, cisnął jednak granatem, a sekundę po tym nie mógł się już poruszyć.
‒ Wszyscy padnij!
Na szybko postawiła ochronną barierę pomiędzy nią, a zakładnikami, granat odbił się od jej kryształu i od razu eksplodował. Siła wybuchu i odrzutu była na tyle silna, że jej tarcza nie wystarczyła. Cywile byli bezpieczni, włos z głów im nie spadł, gorzej z nią.
Nie utrzymała się i wyleciała przez okno, zaczęła spadać. W panice machała rękoma i nogami nie wiedząc co zrobić. Nie mogła już postawić platformy, nawet jeśli to zrobi to się roztrzaska niczym o beton. Nie miała się czego chwycić, nie miała szans na ratunek.
Zamknęła oczy. Więc tak przyjdzie jej zginąć, jako bezimienna bohaterka. Może po jej śmierci świat o niej usłyszy i ktoś złoży na jej grobie ładne kwiaty. Chciałby żeby to były fiołki, kochała je.
Poczuła silne szarpnięcie, nagle przestała spadać, a do tego nie czuła żadnego bólu. Umarła?
‒ Uczysz się latać?
Pierwszy raz widziała te złote oczy z takiego bliska, były o wiele ładniejsze niż w telewizji.
‒ Hawks?! ‒ krzyknęła wystraszona ‒ Musutafu to nie twoja jurysdykcja!
‒ Wiem i macie tu dziwny sposób na podziękowania za ratunek.
‒ Pojawiłeś się w idealnym momencie.
‒ Było tam tak gorąco, że postanowiłaś wyskoczyć przez to okno?
‒ Ujęłam przestępców, ale granat mnie wypchnął.
‒ Granat? A co z cywilami?
‒ Są cali, zdążyłam postawić barierę.
‒ Całkiem nieźle ‒ jego uśmiech też był ładniejszy niż w telewizji. ‒ Nieźle sobie poradziłaś, odstawię cię, policja chce cię obedrzeć ze skóry. Trzymaj się.
Grzecznie posłuchała, nie chciała powtórki ze spadania. Mocno oplotła jego szyję rękoma i cała się aż napięła. Ziemia bardzo szybko zaczęła się zbliżać. Zaraz przed nią jednak się zatrzymali, a nią aż delikatnie podrzuciło. Chwilę po tym już miękkimi nogami stała na twardym gruncie. Latanie to jednak nie jej konik.
‒ Co to za samowolka?! Nie można działaś na własną rękę, masz chociaż licencję!? ‒ łysy policjant zmył jej głowę.
‒ Bez niej nie ruszyłabym do akcji ‒ wygrzebała plastik dający jej uprawnienia ‒ miałam pełne prawo do działania.
‒ Rany, oszczędziłabyś nam nerwów jakbyś najpierw się przedstawiła, nie znam cię, przeniosłaś się?
‒ Nie pracuję często w terenie ‒ pracuje, ale oczywiście nikt jej nie znał ‒ to mój debiut. Cywile są bezpieczni, ale nadal skrępowani, przestępcy unieruchomieni.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...