Muzeum bohaterstwa

133 16 0
                                    

Misaki była niespokojna od ostatniej rozmowy z Hawksem, a jak na złość po jej powrocie, w akademiku ich klasy wybuchła jakaś awantura i musieli uspokajać uczniów, którzy o mało nie powydrapywali sobie oczu przez jakieś zawody... Przynajmniej chociaż na chwilę mogła zapomnieć o Dabim, który zmartwychwstał. Niestety, ale po tym incydencie Aizawa został u uczniów i przez ponad dwie godziny ich strofował, każdemu zamieszanemu w incydent wyznaczył odpowiednio surową karę, a ona wróciła do mieszkania.

Nim wrócił już zasnęła i teraz mieli nowy dzień. Cała 2-A pakowała się do autobusu, a ona sprawdzała listę obecności czy na pewno nikogo nie pominęli. Westchnęła cicho, teraz nie miała co liczyć na chociaż odrobinę prywatności z nim i rozmowę, cała klasa wrzała od emocji. W końcu jechali do największego muzeum bohaterstwa w kraju, to było wielkie i fascynujące wydarzenie.

Ona nie potrafiła podzielić ich entuzjazmu. Jedyne co kojarzyło jej się z tym przeklętym muzeum to Diamentis i to, że prawie umarła. To właśnie w tym miejscu jej życie na zawsze się odmieniło. Teraz wracała tam po latach i miała nadzieję, że nie będzie tego żałować.

Po dokładnym sprawdzeniu listy obecności i przeliczeniu każdego miejsca w końcu usiadła obok Aizawy. Ruszyli do wylęgarni jej koszmarów.

‒ Twój niepokój wynika tylko z odwiedzin muzeum? ‒ Aizawa oparł się wygodnie na fotelu.

‒ Musimy porozmawiać, ale to nie miejsce ani czas.

‒ Hawks odkrył coś nowego?

‒ Tak ‒ zniżyła głos ‒ wiemy kto zabił tamtą dziewczynę.

‒ Poczekajmy aż się rozbiegną po muzeum ‒ chwycił za jej dłoń ‒ znajdziemy odpowiednio dużo prywatności.

Na jej policzki wpłynęły rumieńce. Może to strasznie dziecinne, ale w momencie kiedy ukrywali swój związek przed klasą wydawało jej się to strasznie romantyczne, a w niektórych momentach aż podniecające. Te przypadkowe spojrzenia, delikatne uśmiechy i przelotny kontakt fizyczny.

***

Uczniowie jak tylko przestąpili bramki wejściowe, rozbiegli się po całym budynku. Każdy podzielił się na grupy i popędził na najbardziej interesujące dla nich wystawy. Misaki i Aizawa zostali sami szybciej niż przypuszczali.

‒ Uuu, bohaterowie podziemia ‒ wskazała na znak ‒ to może być interesująca wystawa.

‒ Nie zachowuj się jak psychofanka ‒ ruszył w stronę wystawy ‒ wiesz, że tego nie lubię.

Pomieszczenie przeznaczone dla wystawy o bohaterach z podziemia było bardzo klimatyczne. Panujący półmrok sprawiał, że można było się poczuć jak w samym podziemiu, a pojedyncze lampy oświetlające eksponaty przypominały reflektory policyjne.

Zatrzymali się przy jednej z pamiątek przekazanej przez bohatera. Misaki nawet nie musiała czytać informacji na tabliczce, aby poznać pierwszy prototyp szala Aizawy.

‒ Był cholernie ciężki ‒ pomasował swój kark na wspomnienie pierwszych lat jako bohater. ‒ I mało elastyczny.

‒ Nie wygląda to ciekawie.

‒ A wyglądało kiedyś ciekawie?

‒ Nie polują tylko na mnie, Hawks też jest na celowniku.

‒ On? Nie podoba im się, że węszy?

‒ Nie o to chodzi, po prostu ‒ już otworzyła usta, aby powiedzieć mu o nagłym powrocie brata Shoto, kiedy usłyszeli głośny wybuch.

Spojrzała na niego przerażona, nie, to nie mogło się dziać teraz, nie w tym miejscu. To wydawało jej się być tylko koszmarem, albo nieśmiesznym żartem. To tylko jakaś atrakcja dla turystów, to nie mógł być prawdziwy atak.

Popędzili do sali głównej. Ich najgorsze przypuszczenia okazały się być trafne. To nie żadna atrakcja, złoczyńcy zaatakowali i to nie byle jacy. W wielkiej wyrwie, na kupie gruzu stał Dabi. Sekta zaatakowała, wiedzieli że się tu pojawi ze swoją klasą?

‒ Dabi!? ‒ Aizawa przybrał pozycję bojową.

‒ To właśnie chciałam ci powiedzieć! ‒ Misaki związała włosy w niedbałą kitkę. ‒ Hawks odkrył, że on żyje i należy do sekty!

Kręciło jej się w głowie z nerwów, adrenalina zaczęła wzbierać na sile i powoli czuła ją nawet w pulsujących opuszkach palców. To nie był przypadek, że zaatakowali akurat dzisiaj.

Zauważył ją, ich wzroki się napotkały i mogłaby przysiąc, że widziała to samo szaleństwo co u Diamentis. Ten błysk, ogień, który widziała w jej oczach. Wyciągnął w jej stronę dłoń.

‒ W końcu się spotykamy, Crystal!

Zza jego pleców zaczęli wychodzić inni członkowie kultu. Tyle zachodu tylko po to, aby ją zabić? Nie, zamierzali upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie dość, że pomszczą ich boginie to jeszcze będą mogli pozyskać sporo esencji do stworzenia ich chorej istoty idealnej. Po jej trupie, nie zamierza im pozwolić zdobyć chociaż kropli krwi.

‒ Naszym priorytetem są cywile ‒ krzyknęła do Aizawy, dlaczego zaczęła się trząść? ‒ Niech uczniowie pomogą w ewakuacji!

‒ Nie mów mi co mam robić! ‒ Aizawa przystąpił do ataku.

Jej klasa również nie pozostała daleko w tyle, widziała jak Jiro i Koda pomagali ludziom wydostać się z głównej sali. Uraraka właśnie powaliła jednego z przeciwników, a Lida skutecznie unieruchomił złoczyńce, który zamachnął się na małą dziewczynkę.

Tylko ona stała w tym chaosie i nie potrafiła w sobie zebrać sił. Dlaczego to znów się działo? Była silniejsza, była w stanie obronić innych i siebie. Powinna walczyć, więc dlaczego znów czuła tą dziwną niemoc jak wtedy w uliczce z Hawksem?

‒ Przestań ‒ powiedziała drżącym głosem.

Zrobiła krok w tył. To wszystko przez nią, to przez nią teraz ci ludzie cierpieli, a jej uczniowie byli zmuszeni do walki. Wszystko było jej winą, jaka z niej bohaterka skoro tak narażała życia innych?

‒ Misaki, ogarnij się! ‒ Aizawa dopadł do niej i potrząsnął za ramię. ‒ Wiem, że jesteś przerażona, wiem! Ale skup się na walce, nie daj się zabić!

‒ Kopę lat, Eraserhead ‒ Dabi w końcu ruszył się z miejsca, powoli zaczął iść w ich kierunku, jakby w ogóle nie przejmował się istniejącym chaosem wokół. ‒ Widzę, że odzyskałeś w pełni wzrok.

‒ To niemożliwe ‒ Misaki dostrzegła Shoto obok siebie, wyglądał jakby zobaczył ducha. ‒ Ty nie żyjesz!

‒ Niespodzianka! ‒ rozłożył szeroko ręce. ‒ Nie zabijecie mnie tak łatwo!

‒ To się jeszcze okaże ‒ coś w niej pękło.

Poczuła jakby jej ciało przeszyła jakaś niewyjaśniona siła i energia, które pchnęły ją w stronę przestępcy. Tak, Aizawa miał rację, nie mogła dać się zabić, to ona pierwsza uderzy. Pokaże tym gnojom z sekty, że nie warto z nią zadzierać. Ich ukochana bogini już dawno nie żyła, a dar należał teraz do niej. Nie mieli na to wpływu.

Spod jej stopy wystrzeliła fala kryształów, które z zawrotną prędkością pędziły w stronę Dabiego. Udało mu się uskoczyć, był szybki, poruszał się lepiej niż sądziła. Jak dużo sił zyskał od kultu, co mu zaoferowali?

Dopadła do niego i z całych sił zamachnęła się nogą w jego stronę. W locie osłoniła ją swoimi kryształami, które wzmocniły atak. Dabi poleciał kilka metrów dalej.

‒ Całkiem nieźle ‒ otarł stróżkę krwi z kącika ust. ‒ Ale to nadal za mało! 

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz