‒ To głupi pomysł ‒ wiedziała, że Aizawa właśnie tak zareaguje. ‒ Ona cię niszczy, nie możesz się do niej zbliżać.
‒ Czy ty w ogóle mnie słuchasz? ‒ skrzyżowała ręce na piersi. ‒ To dla mojego dobra.
‒ Twojego? ‒ Aizawie chciało się śmiać. ‒ Robisz to ze względu na Hawksa ‒ pochylił się nad nią ‒ naprawdę warto?
‒ Tak, jego śledztwo też jest ważne, ale co jeśli ta sekta będzie chciała mnie? Mam dar ich bogini. Muszę wiedzieć co planują.
‒ To. Głupi. Pomysł.
‒ Wszystko będzie pod kontrolą, Shinso użyje na mnie swojego daru, a ty będziesz pilnować żebym czasem ja nie użyła swojego.
Aizawa miał wrażenie, że w ogóle go nie słuchała. Wszystko już zaplanowała i nie przyjmowała odmowy. Nie zamierzał brać udziału w tym szaleństwie, wiele razy widział jak kończyły się jej odpływy i rozmowy z Diamentis, a teraz sama chciała z nią gadać. To oczywiste, że zakończy się katastrofą.
Już nie chodziło o to, że mogła coś zrobić sobie darem, dobrze wiedziała, że przestępczyni była podstępną manipulatorką, która wiedziała jak doprowadzić Misaki na sam skraj. Nigdy nie pozwoli jej ziścić tego głupiego planu, bo postanowiła przypodobać się jakiemuś bohaterowi.
‒ Zapomnij, nie będę brać w tym udziału, Shinso także.
‒ Ale...
‒ Powiedziałem nie! ‒ podniósł głos. ‒ Cały czas narzekasz, że się o ciebie martwię i traktuję jak podopieczną, to może przestań dawać mi powody do takiego zachowania!? ‒ złapał ją za ramiona. ‒ Ciągle pakujesz się w jakieś kłopoty, odpuść, to zbyt niebezpieczne.
Patrzyła na niego wielkimi oczami, ciężko przełknęła ślinę. Dawno nie widziała go tak złego. Nie często podnosił głos. Nic do niego nie docierało, tu nie chodziło o Hawksa, ani jego śledztwo, chciała dowiedzieć się o co chodziło w tym szaleństwie i może znów odzyskać kontrolę. Im mniej wiedziała tym więcej się bała. Rozmowa z Diamentis mogła okazać się dla niej rozwiązaniem w odzyskaniu kontroli.
Aizawa ją puścił i odsunął się kawałek. Czuł jak przez tę dziewczynę tylko szargał sobie nerwy. Znowu. Ile razy miał jej powtarzać, że musiała myśleć o sobie, nie mogła ciągle się narażać i poświęcać.
‒ Proszę, Aizawa ‒ spróbowała kolejny raz zmienić jego zdanie ‒ wiem jak na to patrzysz, ale w tym momencie myślę tylko o sobie.
‒ Jakoś tego nie udowadniasz.
‒ Ona była ich boginią, na pewno mnie naprowadzi co planują, muszę z nią porozmawiać.
‒ Dlaczego? Dlaczego tak bardzo chcesz znów ją zobaczyć? Ostatnio jak to się stało to musiałem cię ratować.
‒ Wiem jak było i dlatego potrzebuję twojej pomocy ‒ musiał w końcu jej posłuchać ‒ przypilnuj mnie, żebym nie użyła daru. Może kiedy z nią porozmawiam, zrozumiem co się dzieje to odzyskam kontrolę ‒ naprawdę w to wierzyła ‒ sekta mi zagraża, nie cierpią mnie i muszę być krok przed nimi! Chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi i możliwe, że ona zna odpowiedź.
W jego ocenie to nadal lekkomyślny i głupi pomysł, który zbyt mocno ją narażał, ale musiał jej przyznać rację, sekta była dla niej zagrożeniem, a jeśli to prawda i to oni stoją za tymi morderstwami, znów zaczynają działać. Do tego od kiedy pojawiła się w wiadomościach i wszyscy poznali jej imię i twarz, każdy tak naprawdę mógł być wrogiem.
‒ Nie chcę brać udziału w tym szaleństwie ‒ zaczesał włosy do tyłu ‒ ale nie pozwolę ci działać na własną rękę.
Widział jak jej twarz się rozpromienia, a na usta wpełza uśmiech. Na jej miejscu nie cieszyłby się tak, nie wiedziała co ją czekało ze strony Diamentis i czy w ogóle jej coś powie.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...