Usta Aizawy były o wiele delikatniejsze niż Misaki mogłaby przypuszczać. Jej głowę opuściły wszystkie czarne myśli, wszystkie wątpliwości, przestała drżeć. Diamentis tym razem miała rację, widziała coś czego ona nie potrafiła dostrzec.
Uważała, że Aizawa patrzył na nią z góry, że widział tylko porażkę, która nie potrafiła być bohaterką jak jego inni wychowankowie. Teraz jednak była kimś więcej, kimś bliższym, nie wiedziała co będzie po tym pocałunku, co będzie następnego dnia, nie chciała nad tym myśleć. Liczyła się dla niej ta chwila spokoju.
Ostatnio tak spokojna była, kiedy latała, kiedy Hawks trzymał ją w ramionach. Nie powinna o nim teraz myśleć, powinna się skupić na Aizawie, więc dlaczego widziała te złote oczy? Diamentis w jego przypadku też się nie myliła?
Odsunęli się od siebie, twarz Misaki nadal zdobiła czerwień, która ją wręcz piekła. Co teraz miała zrobić? Co powiedzieć? Aizawa zdawał sobie sprawę co właśnie zrobił i jak namieszał jej w głowie!?
Chociaż jeszcze przed sekundą była spokojna to teraz musieli wziąć odpowiedzialność za ten pocałunek. Zapomną o nim i udadzą, że nic się nie wydarzyło jak wtedy, kiedy Mic im przerwał?
‒ Bardzo ważna ‒ odpowiedział na jej pytanie o którym zdążyła już zapomnieć.
Nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Patrzyła w jego ciemne oczy i starała się powiedzieć cokolwiek, ale nie była w stanie. Jej mózg zupełnie się wyłączył. Działa w pełni instynktownie, jej ciało w przejęło kontrolę i robiło co chciało.
Tak więc wspięła się na niego i oplatając jego szyję rękoma, powtórzyła pocałunek. Poczuła dłonie Aizawy na swojej tali, które jeszcze mocniej ją do niego przycisnęły. Chciał mieć ją jak najbliżej. Całą, tylko dla siebie. Misaki wplotła palce w jego miękkie włosy.
Wszystkie wątpliwość i strach znów odeszły w niepamięć za sprawą ust Aizawy i jego dłoni, które powoli badały ciało Misaki. Czuła jakby się zapadała, jakby znikała w przepaści. Tylko nie była to chłodna przepaść z twardym dnem o które się roztrzaska. Czuła jakby powoli dryfowała coraz to dalej od wszystkiego co ważne i kłopotliwe.
‒ Aizawa ‒ wyszeptała w jego usta ‒ czy my możemy?
‒ Dlaczego nie? ‒ odgarnął kosmyk włosów za jej ucho. ‒ Chyba, że ty nie chcesz.
‒ Nie o to chodzi ‒ oparła czoło o jego ‒ to po prostu takie dziwne, robimy dobrze?
‒ Nikogo tym nie krzywdzimy. W końcu musiało do tego dojść.
W końcu, czyli jak długo czuł do niej to co czuł? Jak długo chciał, aby ta scena w końcu się ziściła? Cały ten czas, kiedy myślała że jej nienawidził i sprawiała mu tylko kłopoty, to on nie mógł przestać o niej myśleć i chciał się tylko zbliżyć. Zaśmiała się, Diamentis naprawdę miała rację i to niesamowicie ją denerwowało, jak ta wariatka dostrzegła uczucia Aizawy, a ona nie?
‒ Połóż się, odpocznij.
‒ Połóż się ze mną ‒ splotła ich palce razem ‒ masz takie ciepłe dłonie.
***
Poranek przyszedł o wiele wcześniej niż Misaki chciała. Aizawa obudził ją, kiedy wychodził z łóżka. Nie chciała go wypuszczać, chciała żeby z nią został i jeszcze trochę mogłaby poczuć się beztrosko. Wiedziała, że nie mógł tego zrobić, ona miała wolne ze względu na swój stan, on musiał iść, zostawić ją w pustym łóżku.
Patrzyła jednym okiem jak odwrócony do niej tyłem naciągał na siebie spodnie. Było to takie nierealne, jeszcze kilka dni temu obrzucali się chłodnymi spojrzeniami, wrzeszczała na niego i doprowadzał ją do ścisków żołądka. Teraz nagle wychodził z jej łóżka i się ubierał, wraca pełnić rolę nauczyciela. Co będzie jak skończy? Wróci do niej czy do siebie, jak to teraz wszystko będzie wyglądać? Chciała żeby jakoś się ułożyło samo, miała dosyć już wątpliwości w swoim życiu. Chciała w końcu być czegoś pewna.
Wyszedł bez pożegnania, nawet na nią nie spojrzał. Może myślał, że spała i nie chciał jej budzić? A może to była tylko jedna noc i między nimi znów pozostanie pustka. Nie, wtuliła się w poduszkę, to nie prawda. Mówił jej, że była ważna, że on też tego chciał, to było prawdziwe. Więc dlaczego teraz tak bardzo w to wątpiła? Nie mógł jej okłamać, Aizawa taki nie był, nie rzucał słów na wiatr. Nie wykorzystałby jej, był chłodny i specyficzny, często trzymał się na dystans, ale nigdy nie pozwolił, aby ktoś był skrzywdzony.
Dlaczego nawet teraz wątpiła? Wczoraj wystarczająco udowodnił, że była ważna, więc dlaczego nie potrafiła mu uwierzyć? Cisnęła poduszką w sufit, samej sobie nie potrafiła zaufać. Co sprawiło, że stała się naprawdę bliska Aizawie? Musiała poznać odpowiedź, bo czuła, że ją po prostu rozsadzi.
Wygrzebała telefon spod poduszki, zegarek pokazywał kilka minut przed dziewiątą, lekcje za chwilę się zaczną. Wybrała numer Aizawy i zostawiła mu wiadomość, zwykłe dzień dobry sprawiło, że się spociła. Nie narzucała się, po prostu dała mu znać, że już nie spała. To chyba normalne, że po nocy spędzonej razem chciała się przywitać.
Mijały minuty, jedna, dwie, dziesięć, lekcje się zaczęły, a ona została bez odpowiedzi. Pewnie wyciszył telefon przed lekcją i nie słyszał. Odpowie na przerwie, na pewno. Tłumaczyła go sama przed sobą.
Tak bardzo nie chciała żeby wszystko okazało się ułudą. Chciała, aby kolejna noc była jak ta ostatnia, chciała czuć jego ciepło, zasnąć wtulona w jego silnych ramionach, chciała nadal czuć się ważna.
Powiadomienie z telefonu o mało nie przyprawiło jej o zawał. Złapała mocno komórkę i wzięła głęboki wdech, to tylko głupi sms. Spojrzała na ekran, jednak nie był on od Aizawy. Mina jej od razu zrzedła, sądziła że jednak sprawdził telefon, myliła się. Wiadomość była od Hawksa, który interesował się czy udało jej się coś ustalić w sprawie.
Przewróciła się na drugi bok, tak, sprawa mogła ruszyć i to nawet w zawrotnym tempie. Diamentis powiedziała jej czego potrzebowała i nawet więcej.
Co do Aizawy miała rację, ale czy do Hawksa też?
Nawet jeśli, sama już wybrała, ona i Aizawa stali się sobie bliżsi. Chyba. Przetarła oczy, chciałaby wiedzieć, nie lubiła balansować na niewiadomej, doprowadzało ją to do szału. Musieli dzisiaj znów pogadać, musiała się dowiedzieć na czym stała, bo aktualnie już niczego nie wiedziała. Serce jej waliło jak tylko o nim myślała, ale umysł podpowiadał, że ta noc już się nie powtórzy.
Wybrała numer Hawksa i napisała mu smsa, najlepiej jakby spotkali się jeszcze dzisiaj. Sprawa nie cierpiała zwłoki, sekta tak naprawdę mogła uderzyć w każdym momencie. Morderstwa w mieście dzieją się od jakiegoś czasu, kto wie ile esencji z krwi już zebrali.
Bohater numer dwa odpisał jej automatycznie, ze względu na jej stan zaprosił ją do swojego mieszkania, aby mogli porozmawiać w spokoju. Przy okazji chciał jej pokazać dokładnie co ma w sprawie, wszystkie notatki i zdjęcia. Misaki przez chwilę wgapiała się w ekran.
Tylko ona i on, w jego mieszkaniu, sami?
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...