Hawks odstawił Misaki pod taksówkę późnym wieczorem. Jej zamówiona taryfa już czekała.
‒ Dobranoc, do zobaczenia jutro ‒ pożegnał się.
‒ Dzięki za wspólny patrol.
Wsiadła do auta i pomachała mu na pożegnanie przez szybę. Powoli odjechali w stronę U.A. Misaki siedziała z opartym czołem o szybę i obserwowała przemykające obrazy nocnego życia miasta.
Była zmęczona, dawno nie miała zwykłego obchodu miasta i zdążyła się przyzwyczaić do pracy za biurkiem. Nie sądziła, że w tak krótkim czasie się przestawi.
Skręcili na światłach, Misaki zmarszczyła brwi, powinni jechać dalej prosto. Na kolejnych światłach znów skręcili, w głowie zapaliła jej się lampka ostrzegawcza, trasa wygląda jakby mieli wyjechać za miasto, a nie do liceum.
Udała, że w ogóle nie zauważyła, wyjęła telefon i wybrała numer do Aizawy.
‒ Siedzę w taksówce, niedługo będę.
‒ Wiem, widziałem twoją wiadomość.
‒ Jestem tak zmęczona, że ledwo się ruszam ‒ próbowała podtrzymać rozmowę, musiała mu przekazać, że coś było nie tak ‒ ale chyba się udało.
‒ Misaki? ‒ Aizawa chyba zaczął łapać ‒ Siedzisz w taksówce?
‒ Tak i jadę na miejsce. Czekaj na mnie.
‒ Dzwonię do Hawksa, proszę, uważaj na siebie.
‒ Zawsze uważam, nic mi nie będzie.
Rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni. Kierowca się domyślił? Możliwe, ale jeszcze nie wykonał żadnego podejrzanego ruchu, więc jej rozmowa z Aizawą nie zwróciła jego uwagi. Kąciki ust drgnęły jej ku górze, stres zaczął ją pożerać.
Starała się pozostać opanowana, chociaż czuła jak jej całe ciało się napinało. Odkaszlnęła żeby pozbyć się suchości w gardle, co teraz, zabierze ją prosto pod kryjówkę sekty? W pewnym momencie to będzie aż zbyt podejrzane, że siedziała spokojnie.
Zatrzymali się na czerwonym świetle i w tym momencie Misaki popełniła największy błąd. Złapała kontakt wzrokowy z kierowcą w jego lusterku. Szybko poznała starszego pana, który już nie pierwszy raz ją odbierał.
‒ Siedź spokojnie, albo będę zmuszony użyć siły ‒ wyczuł, że już wiedziała. ‒ Nie masz gdzie uciec. Taksówka jest obserwowana.
‒ Więc stąd kult tyle o mnie wiedział, jesteś jednym z nich.
‒ Oddaj mi telefon ‒ polecił ‒ bez żadnych sztuczek, połóż go na przednie siedzenie.
Wyciągnęła swoją komórkę i posłusznie wykonała polecenie. Kierowca ścisnął telefon w dłoni i zmiażdżył go tak, że nic z niego nie zostało. Miał całkiem sporo siły jak na staruszka.
Jechali dalej w ciszy, a Misaki bała się w ogóle poruszyć. Inni członkowie sekty obserwowali taksówkę, więc nawet jeśli chciałaby uciec, szybko by to jej uniemożliwili. Przygryzła wargę, na to czekali, plan właśnie się realizował.
Wyjechali z miasta, widziała jeszcze jedno auto, które za nimi podążało. Wsparcie kierowcy w razie gdyby Misaki się stawiała. Pomyśleli o wszystkim, ale i ona była gotowa na tą chwilę. Właśnie w tym momencie Hawks pewnie obserwował jej lokalizację.
Zajechali pod jakieś magazyny, które dawno zostały opuszczone i zapomniane. Misaki widziała, że drugie auto, które za nimi podążało też się zatrzymało. Ktoś wyszedł i podszedł do taksówki, otworzył jej drzwi. Zamiast jak gentleman podać jej dłoń do pomocy przy wyjściu, przed twarzą miała lufę pistoletu.
CZYTASZ
Shards of pain
FanfictionCiężko jest odnaleźć swoje miejsce. Chociaż obrałam ścieżkę bohaterki, cały czas trzymają mnie wątpliwości. Czy dobrze zrobiłam, że przyjęłam tę posadę nauczycielki? Nie sądziłam, że mój były nauczyciel i denerwujący ptaszor tak bardzo wpłyną na moj...