Równi sobie

321 22 0
                                    

Misaki ziewnęła przeciągle, nie mogła znaleźć wygodnej pozycji i pół nocy spędziła na przekręcaniu się z boku na bok. Oczy ją szczypały i najchętniej by je sobie wydrapała. Dyrektor za to wyglądał na wypoczętego, z wielką pasją mieszał swoją herbatę napawając się jej aromatem.

‒ Jak pierwsza noc?

‒ Ujdzie ‒ chciała wrócić do łóżka.

‒ Jak się domyślasz, Aizawa nadal pełni rolę wychowawcy, aktualnie zajmuje się drugą klasą, pewnie ich kojarzysz?

‒ Masz namyśli tych uczniów, którzy co chwilę pakowali się w kłopoty? Coś o nich słyszałam.

‒ Sprawiają kłopoty, ale też szybko się uczą, naprawdę ciężko pracują ‒ Aizawa pojawił się zaraz obok Misaki, która o mało nie pisnęła ze strachu. Wziął się znikąd. ‒ Radzą sobie lepiej niż inne moje klasy ‒ wymownie na nią spojrzał. ‒ Do tego mają doświadczenia jak nie jeden bohater. 

‒ Tak, są fantastyczni ‒ Nezu wyszedł przed biurko ‒ dlatego chcę żeby Misaki ich uczyła.

‒ Co? ‒ spojrzała na niego zmieszana ‒ dokładniej proszę.

‒ Dyrektorze, chyba nie zamie...

‒ Misaki zostaje współwychowawcą klasy 2 – A, będzie ci pomagać ‒ zwrócił się do Aizawy ‒ od dzisiaj możesz na nią liczyć.

‒ Sam sobie świetnie radzę ‒ nie wyglądał na zadowolonego.

‒ Świetnie się dogadacie, Misaki może pomóc twoim uczniom w rozwoju, dobrze o tym wiesz.

‒ Wiem ‒ Aizawa nie miał wyjścia jak przytaknąć gryzoniowi, kłótnia z dyrektorem była zbędna.

Misaki stała jak wryta i właśnie przeklinała w głowie każdego znanego jej boga. Nie mogło wyjść gorzej, obawiała się częstych widzeń z Aizawą, ale współwychowawca jego klasy? Równie dobrze mogli ją rzucić pod pędzący autobus.

Czyli to tak zacznie swoje najgorsze dni po powrocie do U.A.? Przydzielona do pracy z jej największym koszmarem, byłym wychowawcą, który miał być jej partnerem zawodowym. Jak ona miała się z nim dogadać skoro jej nienawidził?

‒ Jesteś tam tylko do pomocy ‒ powiedział jak tylko opuścili gabinet dyrektora ‒ nie zapominaj o tym.

‒ Myślisz, że sobie nie poradzę z twoją klasą? ‒ chociaż się przeraźliwie go bała, nie mogła zapomnieć, że nie był już jej nauczycielem, mogła się mu postawić. ‒ Nie doceniasz mnie.

Pozwoliła sobie go wyprzedzić i jako pierwsza wejść do klasy. Zaraz po otworzeniu drzwi o mało nie straciła twarzy przez lecący w jej stronę podręcznik od matematyki. Uchyliła się w ostatnim momencie.

‒ Cholerny Deku! ‒ rozczochrany blondyn wrzeszczał na całe gardło szarpiąc innego ucznia ‒ tyle raz ci to tłumaczyłem, musisz to najpierw podzielić! Jak chcesz mnie pokonać, skoro przerasta cię głupia matma!

‒ Bakugo, przestań nim szarpać! Za chwilę zaczynamy lekcje! ‒ wysoki chłopak w okularach starał się opanować sytuację.

‒ Nie wtrącaj się okularniku!

Misaki oglądała ten harmider z przerażeniem. W ogóle nie zauważyli jej wejścia, równie dobrze mogłaby im podrzucić tutaj granat. Naprawdę to ta najlepsza klasa Aizawy? Spodziewała się... czegoś więcej, a jak na razie szykował się trup na miejscu, który nie potrafił dzielić.

‒ Cisza! Wszyscy siadać! ‒ podniesiony głos nauczyciela od razu przywrócił wszystkich do porządku. Nawet Misaki z przyzwyczajenia chciała uciec za ławkę jak przykładny uczeń. ‒ Nim zaczniemy pierwsze zajęcia w nowym roku, chciałbym wam przedstawić nową nauczycielkę ‒ spięta Misaki stanęła obok Aizawy ‒ od dzisiaj jest współwychowawcą, więc traktujcie ją z należytym szacunkiem.

‒ Dzień dobry klaso! Nazywam się Misaki Kesshou i liczę na owocną współpracę!

‒ Jest pani bohaterką? ‒ brunetka w krótko ściętych włosach podniosła rękę.

‒ Cóż... tak ‒ nie chciała ich okłamywać, ale nie chciała też dzielić się z nimi bolesną prawdą. ‒ Aktualnie przeszłam na pracę niezależnej bohaterki. Nazywam się Crystal.

‒ Jak długo pani pracuje?! Pierwszy raz widzę ten kostium! ‒ różowa uczennica w rogami wystrzeliła przed szereg. ‒ Wygląda pani bardzo młodo, jaki posiada pani dar? ‒ zasypywała ją masą pytań na które nie nadążała zleźć odpowiedzi.

‒ Mina, uspokój się ‒ Aizawa usadził uczennicę. ‒ Będziecie mieli jeszcze szansę poznać Kesshou, ale na razie skupmy się na planie dnia.

Misaki zaświeciły się oczy, nie dość że uratował ją z opresji trudnych pytań to pierwszy raz zwrócił się do niej tak oficjalnie. Ona zawsze zwracała się do niego po nazwisku, a po wyjściu z liceum skończyła zwracać się do niego per pan. On zawsze jednak pozwalał sobie na mówienie do niej po imieniu, nawyk z liceum przetrwał do dzisiaj.

Chociaż Aizawa był specyficznym gościem, który ją przerażał samym spojrzeniem to na pewno nie można było mu odmówić profesjonalizmu. Chociaż na chwilę odstawił niechęć do niej i stawił na tym samym podeście. W końcu byli równi sobie.

‒ Jak wczoraj ogłaszałem, dzisiaj będziemy szkolić wasze techniki specjalne w ekstremalnych warunkach ‒ Aizawa spojrzał na swoje notatki ‒ scenariusz to atak na miasto, mamy cywili jak i złoczyńców, a do tego niestabilne konstrukcje.

‒ Dla każdego coś dobrego ‒ Misaki spojrzała mu przez ramię na kartkę.

Zgromił ją spojrzeniem, Misaki tylko uśmiechnęła się głupio i znów nabrała dystansu. Chociaż chciałaby dowiedzieć się co przygotował dla uczniów. Nie miała tylko stać obok i się uśmiechać, od dnia dzisiejszego życia tych dzieciaków i ich przyszłość były w jej rękach.

‒ Przebierajcie się, za piętnaście minut chcę was widzieć w punkcie gamma.

‒ Tak jest! ‒ cała klasa krzyknęła chórem.

‒ Chodźmy ‒ polecił jej ‒ zobaczymy czy wszystko gotowe.

Chociaż nie było jej tylko siedem lat, wszystkie poligony ćwiczeniowe zmieniły się o niebo, po pierwsze były o wiele większe. Misaki obserwowała infrastrukturę miasta, które wyglądało jak prawdziwe. Budynki, sklepy, nawet pojedyncze auta zaparkowane w różnych miejscach.

Oparła się o barierkę i z zachwytem oglądała całą przestrzeń na której miały się rozpocząć zajęcia.

‒ Nie mówiłeś czegoś czasem o katastrofie? ‒ ze swoich lat zapamiętała więcej ognia, gruzu i dymu.

‒ Nie martw się ‒ Aizawa coś zaczął grzebać w swoim tablecie ‒ za chwilę będzie tu piekło ‒ kolejne kliknięcie w ekran tabletu sprawiło, że za plecami Misaki rozległy się liczne wybuchy. ‒ Dzisiaj powinnaś dostać swój sprzęt, jak się nauczysz co i jak sama będziesz z nimi siedzieć ‒ nawet na chwilę na nią nie podniósł wzroku.

‒ Dziękuję, że odsunąłeś ode mnie uwagę ‒ zaczęła bujać się na barierkach ‒ za to, że nie musiałam odpowiadać.

‒ W końcu i tak się dowiedzą ‒ Aizawa stanął obok niej i razem z nią podziwiał walące się miasto ‒ następnym razem nie będzie ratunku.

Spojrzała na niego, wcześniej tego nie dostrzegła, ale zmienił się. Chociaż na początku widziała tylko przerażającego wychowawcę, który sprawił, że jej lata szkolne były czystym koszmarem, to teraz dostrzega jego zmiany. Czyżby ten tyran zmiękł? Co to za klasa, że aż tak na niego wpłynęła.

Niecały rok temu... zacisnęła pięści na barierkach, tak, zmienił się.

‒ Mam coś na twarzy, że tak się gapisz?

‒ Nie! Przepraszam ja tylko... nie mogę się doczekać żeby ich zobaczyć w akcji.

‒ Przejrzyj to ‒ podał jej akta z rozpiską każdego ucznia ich klasy ‒ musisz jak najszybciej poznać ich imiona i dary.

Spojrzała na telefon. Uczniowie stawili się idealnie o czasie.

‒ Dobrze, pora zaczynać.

Shards of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz