Rozdział 17

2.2K 112 3
                                    

~ Dylan ~

Ja pierdolę nie spodziewałem się, że coś takiego mogę od niej usłyszeć. Domyślałem się, że ojciec Lily musiał skrzywdzić Gabby, że nie chce ona o nim mówić, ale nie spodziewałem się usłyszeć, że to gwałciciel. Kurwa gwałciciel... Pierdolony pedofil. Przecież ona miała 15 lat, a ten zwyrodnialec zrobił jej coś takiego. Moje serce kurwa złamało się na jej wyznanie. 

Tak wiele musiała już przejść w tak młodym wieku. Nie mogę jej kurwa złamać jeszcze bardziej. Stanie się tak, gdy ją porzucę. Nie wiem, co się ze mną do cholery dzieje. Nigdy nie myślałem tak poważne o żadnej kobiecie, jak o niej. Muszę ją chronić i nie mogę od tak odejść, gdy skończy się ta umowa. Jest dla mnie zbyt ważna. Do cholery Lily też. Obce dziecko zdobyło tak bardzo moje serce. 

- Dylan?

- Tak Słonko?

Chyba za bardzo się zamyśliłem, bo patrzyła się na mnie jakoś tak przestraszona. 

- Możemy zostać dzisiaj w hotelu? Nie chcę dzisiaj nigdzie wychodzić.

- Co tylko sobie zażyczysz Słonko. - Przytuliłem ją do siebie.

- Dzięki.

Jedno mi nie daje spokoju. Mówiła, że razem z jej rodzicami głodowali, ale co się z nimi teraz dzieje? Zmarli?

- Mogę cię o coś zapytać? - Zapytałem.

- Tak

- Odszukałaś później rodziców? Nie ma ich przy tobie.

- Nie szukałam. Chyba boję się, że odkryję, że zmarli przez to wszystko, co się stało. - Powiedziała ze smutkiem.

Chciałbym coś dla niej zrobić. Może powinienem sprawdzić, co się z nimi dzieje? Tylko też nie wiem, czy ona by tego chciała... A ciul zapytam. 

- Jeżeli chcesz to mogę ich poszukać. Podaj mi tylko ich imiona i skąd pochodzisz, a sprawdzę to.

- Nie wiem Dylan. Co jeżeli nie żyją? Pogodziłam się z tym, że jestem sama z Lily.

- A co jeżeli jednak żyją? Może tak samo jak ty boją się odkryć, co się z tobą stało? Może też się obawiają, że nie żyjesz? - Podniosła się z łóżka i podeszła do okna. - Zastanów się Gabby. Stać mnie na to żeby wynająć detektywa, który ich odszuka.

Nim zdążyła mi odpowiedzieć to ktoś zapukał do drzwi. Podniosłem się i podszedłem żeby je otworzyć. Przed drzwiami stała Lily. Trzymała się ramionami w pasie. 

- Cześć, szukasz mamy?

Potaknęła głową twierdząco. Odsunąłem się jej i wskazałem na stojącą przy oknie Gabby. 

- Mamo źle się czuję.

- Co się dzieje skarbie? - Gabby spojrzała na nią z troską.

- Brzuszek mnie boli i jest mi niedobrze. - Powiedziała to i w tym momencie złapała się za usta próbując powstrzymać wymioty.

- Cholera.

Gabby złapała ją za drugą rękę i pobiegły do łazienki. No super jeszcze młoda się rozchorowała. Poszedłem za nimi do łazienki. Gabby pochyliła Lily nad ubikacją i trzymała jej włosy.

- Jezu jesteś cała rozpalona. - Spojrzała się w moją stronę spanikowana.

- Zadzwonię do recepcji żeby zadzwonili po lekarza. Nie martw się skarbie.

- Dzięki.

Wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół do salonu. Tam był telefon, który łączy pokój z recepcją. Podniosłem słuchawkę i po chwili odezwała się recepcjonistka. 

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz