Rozdział 45

1.9K 97 3
                                    

~ Dylan ~

Minęły trzy tygodnie od wizyty Aidena i Ruby w Los Angeles. Przez cały ten czas przygotowywaliśmy się do naszej akcji. Musimy ją przeprowadzić tak żeby jak najmniej cywilów ucierpiało. Podejrzewam, że nie uda nam się wszystkich uchronić. Kurwa jest to trudniejsze niż przypuszczałem. Nigdy mi się nie zdarzyło żeby zabić niewinną osobę. Zwykle każdy miał coś na sumieniu.

Postanowiliśmy z Rodrigo, że on zostanie w Los Angeles z Gabrielą. Mam cholerne przeczucie, że ojciec może wykorzystać moją nieobecność tutaj i próbować czegoś. Poza tym jedynie jemu ufam na tyle żeby zostawić ją i Lily z nim. Wprawdzie część moich ludzi zostanie tutaj, ale lepiej żeby był tutaj ktoś komu mogę ufać. 

- Moi ludzie zameldowali się wczoraj na miejscu. - Odezwał się Maxwell Jones z Miami.

Właśnie siedzimy wszyscy wieczorem w naszym salonie i ustalamy ostateczny plan działania. Dużo pomógł nam O'Connor, który udostępnił nam swoje prywatne lotnisko na obrzeżach Las Vegas, a także swoje magazyny dla naszych ludzi. Gdzieś trzeba było ulokować ponad tysiąc osób, które będą brać w tym wszystkim udział.

- Nasi dotarli tam już kilka dni temu. - Powiedział Aiden.

- Włamałem się do ich monitoringu także będę miał stały podgląd na to, co oni robią. Łączymy się wszyscy ze sobą za pomocą słuchawki więc będę was cały czas informować z samochodu, co się dzieje. - Dodał Lorenzo Marchetti.

Spojrzałem się na Gabby, która siedziała wraz z Elizą i Ruby po przeciwległej stronie. Widzę, że jest przerażona tym wszystkim. Zresztą się jej nie dziwię, pierwszy raz bierze udział w czymś takim. Na szczęście Lily poszła do siebie bez zbędnych pytań.

- Aiden ty i Ethan razem ze mną zaatakujecie od góry. Z tego, co widziałem na dachu nie ma zbyt dużo strażników więc na spokojnie sobie z nimi poradzimy. Max ty wraz z pozostałymi zajmiecie się dołem. Co się stanie z Colem jest mi obojętne, ale Henry ma przeżyć. Chcę się skurwysynem zająć osobiście. - Zwróciłem się do nich wszystkich.

Obiecałem Gabrieli, że go dopadnę i osobiście zabiję i zamierzam dotrzymać tej obietnicy. Pierdolony pedofil będzie jeszcze cierpiał przed śmiercią. 

- Aiden przywiozłeś te środki, o które cię prosiłem? - Zapytałem się go.

- Są przygotowane. Spokojnie uśpią go na czas powrotu tutaj. - Odpowiedział mi. - Skoro tobie jest obojętne, co się stanie z Johnsonem to ja chciałbym was prosić żebyście jednak jego też złapali żywcem. Mamy stare rachunki do wyrównania i zamierzam je jutro z nim wyrównać.

Spojrzał się na swoją żonę, która tylko się uśmiechnęła. 

- Postarajcie się żeby jak najmniejsza liczba cywilów ucierpiała. Pewnie nie uda nam się wszystkich ochronić, ale zminimalizujcie straty jak najbardziej.

Omówiliśmy nasze działania i wszyscy opuścili mój dom. W końcu zostaliśmy z Gabby sami. Chcę spędzić z nią ten wieczór sam na sam. Nie wiadomo, co się wydarzy jutro. Muszę zapamiętać każdy szczegół jej ciała. Potrzebuję poczuć jej usta na moich. Chcę zapamiętać smak jej cipki i poczuć ją zaciskającą się na moim kutasie.

- Chodźmy do sypialni skarbie. - Wyciągnąłem w jej stronę moją dłoń.

- Proszę cię tylko Dylan nie zachowuj się jakbyś się ze mną żegnał. Wrócisz do mnie cały i zdrowy. Jasne?

- Jasne kochanie. - Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem.

W niewielu tego typu akcjach brałem udział. Raczej zazwyczaj trzymałem się od tego z dala. Jestem przemytnikiem, a nie wojownikiem. Wprawdzie ojciec szkolił mnie na takie sposobności, ale rzadko była okazja żeby te umiejętności wykorzystać.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz