Rozdział 49

2K 87 4
                                    

~ Dylan ~

Z samego rana pojechaliśmy z Gabby na komisariat żeby złożyć zeznania. Na szczęście komendant przysłał inteligentnego detektywa więc nie musieliśmy się zbytnio tłumaczyć. Gabriela opowiedziała wszystko minuta po minucie. Cholera wolałbym żeby się nie denerwowała ze względu na ciążę, ale z drugiej strony im szybciej to zrobimy, to tym szybciej to wszystko pozostawimy za sobą. 

Później również ja złożyłem moje wyjaśnienia oraz Rodrigo i Eliza, którzy przyjechali na komisariat nieco później. Całe szczęście, że detektyw poszedł nam na rękę i nie miesza w to Lily. Nie chciałbym jej jeszcze bardziej stresować całą tą sytuacją. Już i tak wczoraj to bardzo mocno wszystko przeżyła. W nocy przyszła do nas i zapytała się, czy moglibyśmy z nią trochę posiedzieć, bo śniło jej się to, co działo się w domu i trochę się boi być sama.

Spędziliśmy więc noc w jej pokoju. Gabby spała z nią na łóżku, a ja na kanapie, która się tam znajdowała. 

- Jezu nie spodziewałam się, że to tyle czasu nam zajmie.

Powiedziała Gabby, gdy już wyszliśmy całą czwórką przed komisariat. W sumie jest już pora lunchu. 

- Może wybierzemy się wszyscy na lunch? Tutaj niedaleko jest przyjemna restauracja. - Zaproponowała Eliza.

- Z wielką chęcią, bo umieram z głodu. - Zaśmiała się Gabby.

- Więc chodźmy, bo nie możesz mi tu teraz umierać z głodu. - Objąłem ją od tyłu i musnąłem w szyję.

- Rozumiem, że już wiesz.

Wiedziałem, że moja siostra wiedziała o ciąży. Szczególnie, gdy powiedziała do mnie żebym się zajął Gabby i nie pozwolił się jej denerwować.

- Wiem, Gabriela powiedziała mi, gdy już byliśmy w mieszkaniu. Jestem cholernie szczęśliwy. -  Uśmiechnąłem się do mojej siostry.

- To mogę w końcu ja się dowiedzieć o co chodzi? Choć patrząc na was to się domyślam. W takim razie gratulacje dla waszej dwójki i małego McGregoryego. - Pogratulował nam Rodrigo.

- Dziękujemy. - Przechyliła głowę w moją stronę. - To co z tym lunchem kochanie? Mały McGregory na pewno jest głodny.

- W takim razie chodźmy go nakarmić.

Puściłem Gabby w pasie i złapałem za jej dłoń. Splotłem nasze palce i ruszyliśmy w czwórkę do restauracji, o której wspomniała Eliza. Boże jak mi brakowało takiej beztroski. W końcu nie musimy się aż tak bardzo martwić. Oczywiście wiadomo, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nas skrzywdzić, ale na razie mamy spokój. 

Choć nie do końca, bo muszę załatwić jeszcze jedną sprawę. Henry mówił, że wtrąciłem się w ich interesy podpisując umowę z Dito. Mam kurwa przeczucie, że on jednak taki wspaniałomyślny nie był w stosunku do Gabby. Ma on kurwa swoje za uszami i zamierzam się dzisiaj dowiedzieć, co to jest takiego. Od tak nie daliby jej od siebie odejść. Może ta cała dobroć Dito do niej to coś więcej? Może on od początku z nimi współpracował?

Sam już nie wiem. Najlepiej będzie się dowiedzieć u źródła. Pojadę tam później z Jackiem i przeprowadzimy sobie z nim małą pogadankę. Będę musiał się do niego przyzwyczaić. Już zaczyna brakować mi Dmitrija. Był ze mną od tylu lat. Greg wraz Kitem sprowadzili jego ciało więc jutro zajmę się jego pogrzebem. Wolę zająć się pogrzebem mojego ochroniarza niż własnego ojca. Postanowiliśmy z Elizą spalić jego zwłoki i rozsypać je gdzieś. Nie zasługiwał na to żeby świat o nim pamiętał. 

- Ziemia do Dylana. - Gabby zamachała mi ręką przed oczami. - Gdzie uciekłeś myślami?

- Tak tylko myślałem o tym, co się stało wczoraj. W zasadzie to o pogrzebie Dmitrija. Chcę się tym jutro zająć. Był dla mnie bardzo bliski. Znałem go ponad 10 lat.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz