Rozdział 41

2.1K 104 10
                                    

~ Dylan ~

Minęło kilka dni od naszych rozmów z Aidenem i Maxwellem, a także pozostałymi rodzinami mafijnymi w Stanach. Na szczęście Aiden przekazał mi wczoraj wieczorem dobre wieści. Ethan i Lorenzo zgodzili się na pomoc nam więc zyskaliśmy dzięki temu ogromnego sojusznika. Cała trójka ma przylecieć w przyszłą sobotę do Los Angeles. 

Musimy zacząć ustalać szczegóły więc wszyscy mamy się wtedy zebrać wspólnie żeby uzgodnić plan działania. Martwi mnie trochę konflikt pomiędzy Poulem z Seattle, a Frankiem z Phoenix, ale obaj zgodzili się na zawieszenie broni na czas naszej wspólnej akcji. Może też dzięki temu zakończą ten bezsensowny konflikt. Jak można się kłócić od tylu lat o jakąś rzecz. Szczególnie, że jeden drugiemu odpłacił się tym samym. 

- Ojciec znowu próbował się ze mną skontaktować.

Siedzę właśnie w moim biurze razem z Elizą i po raz kolejny wysłuchuję rewelacji na temat naszego ojca. Już mi kurwa wystarczy, że przejął wszystko po Henrym. Dowiedziałem się, że on od kilku lat wiedział o jego drugiej działalności, a niedawno też odkrył, że Gabriela była jedną z jego ofiar. Wiedział kurwa i mi tego nie powiedział!

- Eliza możemy nie rozmawiać o tym człowieku chociaż teraz? Wystarczy mi, że będę musiał go słuchać za dwie godziny na zebraniu Rady Kalifornii.

- Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować. - Spuściła głowę w dół. - To opowiedz mi lepiej jak tam z Gabby? Kiedy planujesz się jej w końcu oświadczyć?

No oczywiście, że od razu przejdzie do konkretów. 

- Po powrocie z Vegas. Nie chcę tego robić przed. Gdy już wszystko się rozwiąże i Henry poniesie zasłużoną karę, a Gabby w końcu odczuje ulgę to wtedy się jej oświadczę.

- Wow mój brat dojrzał do małżeństwa. - Zaśmiała się. - Uwielbiam ją. Jest taka inna od dziewczyn, z którymi wcześniej się spotykałeś. Może w przeszłości była kim była, ale nie oznacza to, że od razu trzeba ją skreślić. Także braciszku masz moje błogosławieństwo.

- Lizi bez niego i tak bym to zrobił. Nic ani nikt nie jest wstanie stanąć pomiędzy mnie i Gabrielę. To jest jedyna kobieta, w której byłem, jestem i będę zakochany.

Czekałem trzy lata aż wybudzi się ze śpiączki żeby stworzyć z nią rodzinę. Chcę żeby została moją żoną i chcę mieć z nią dzieci. Lily ma 13 lat i powinna mieć rodzeństwo. Wprawdzie powinna mieć je wcześniej, ale los potraktował nas, jak potraktował. Teraz jednak to nadrobimy. Może ostatnio nie chciałem jeszcze próbować, bo nie wiem co się wydarzy w Vegas, ale jak tylko wrócę to na pewno zaczniemy budować ze sobą wspólną przyszłość. 

****** 

Dwie godziny później siedziałem w sali konferencyjnej wraz z dwójką członków Rady Kalifornii i czekaliśmy aż łaskawie zjawi się mój ojciec. Specjalnie kurwa mać spóźnia się żeby tylko mnie jeszcze bardziej rozdrażnić. Wiedział doskonale jaki temat będziemy omawiać dzisiaj i robi wszystko żeby to odwlec.

- Może Dylan powiesz nam po co nas tutaj dzisiaj zaprosiłeś? Wiem, że powinniśmy zacząć jak już będziemy wszyscy, ale nie ukrywam, że trochę mi się dzisiaj spieszy. - Zaczął się niecierpliwić Kit.

Mnie też się kurwa spieszy, a mój pierdolony ojciec robi wszystko żeby uprzykrzyć mi życie. Specjalnie się kurwa spóźnia, bo doskonale wie, że tym wyprowadzi mnie z równowagi. Ciekawe jaką kurwa bajeczkę wymyśli żeby usprawiedliwić swoje dzisiejsze spóźnienie. Ostatnio kurwa mać też się spóźnił i zaczął wciskać, że to moja wina, bo nie chcieli go wpuścić do biura.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz