Rozdział 19

2K 102 3
                                    

~ Gabriela ~

Lily zaskoczyła mnie totalnie swoim pytaniem. Próbowałam wybrnąć od odpowiedzi jak tylko potrafiłam. Na razie odpuściła, ale wiem, że to jest tylko chwilowe. Prędzej, czy później wróci do tego pytania i będę musiała powiedzieć jej, że Dylan nie zostanie jej tatą. Bardzo bym tego chciała, ale łączy nas tylko umowa, którą podpisał z Dito. Niby jest tak jakby ona wcale nie istniała, ale jednak jest i nie mogę siebie oszukiwać, że za trzy tygodnie coś się zmieni. 

Przede wszystkim nie dał mi on żadnego powodu żeby myśleć inaczej. Choć malutki krok z jego strony, a mogłabym mieć nadzieję, że będziemy później razem. Zakochuję się w nim i ja będę cierpieć tak samo jak Lily, gdy już zniknie on z naszego życia. 

- Mamo spójrz! - Lily złapała mnie za dłoń i zaczęła ciągnąć w stronę jakiejś lornety. - Takie same były na Wieży Eiffla. Mogę popatrzeć przez nie? - Spojrzała się na mnie błagalnym wzrokiem.

- Jasne kochanie.

Stanęła na palcach i zaczęła rozglądać się przez lornetkę na morze.

- Wow jak tu jest pięknie i woda jest taka błękitna.

Lily nie mogła się nachwalić wszystkiego. Tak prawdę mówiąc to jej pierwsze wielkie wakacje więc nic dziwnego, że wszystko ją tutaj fascynuje. Kiedy to już nacieszyła swoje oczy widokami w lornecie to w końcu mogliśmy iść do restauracji na obiad. Na szczęście nie była ona jakaś bardzo wytworna więc nie musiałam się tam głupio czuć, że nie wiem, co do czego służy. Zamówiliśmy nasze dania i czekając na nie rozmawialiśmy i śmialiśmy się z różnych rzeczy. 

Przez większość obiadu Dylan jakoś dziwnie nam obu się przyglądał. Nie rozumiem o co mu może chodzić. Jego oczy wyglądają na takie czułe i pełne tak jakby miłości. Może to tylko moje jakieś wygórowane wyobrażenia? Nie wiem już sama... Jakoś wcześniej tak się na nas obie nie patrzył. Coś się zmieniło w nim od rana. 

- Dylan co się dzieje? - Zapytałam się go gdy już wyszliśmy z restauracji.

- Nic Słonko.

- Jakoś mi to nie wygląda na nic. Przez cały obiad byłeś jakiś taki nieobecny i tylko się na nas dwie patrzyłeś.

- Naprawdę nic się nie dzieje Gabby. Myślałem tylko, co by tu dzisiaj wymyślić na wieczór dla nas. Chciałbym gdzieś z tobą wyjść.

Ja też o niczym innym nie marzę. Kocham przebywać z Lily, ale chciałabym też pobyć sam na sam z nim. Najchętniej to poszłabym do jakiegoś klubu potańczyć. Cały tydzień w Paryżu spędzaliśmy wieczorami w trójkę przed telewizorem lub grając wspólnie w gry. No może poza tym jednym wieczorem, kiedy to pojechaliśmy na kolację do tego Pierra i jego żony. 

- Ja też, ale co z Lily?

Muszę jednak myśleć o mojej córce. Nie mogę sobie jej od tak zostawić samej i wyjść na randkę, bo ja tego chcę.

- Możemy wynająć nianię i dodatkowo może z nią siedzieć Jack.

Na wspomnienie Jacka jego twarz wykrzywiła się w grymasie. Już nawet nie próbuje ukryć swojej zazdrości. Z jednej strony jest to miłe, ale z drugiej bezpodstawne, bo dla mnie Jack to tylko przyjaciel. Choć ciężko to nazwać przyjaźnią, bo który przyjaciel odzywa się do ciebie per panno Smith lub pani... 

- Wiesz, że Jack to tylko przyjaciel?

- Nawet nim nie powinien być. Ma cię chronić, a nie się z tobą przyjaźnić.

- Nie masz o co być zazdrosny. - Zaśmiałam się.

- Nie jestem.

Uciął i przyspieszył kroku żeby dogonić Lily, która nie zważając na to, że idzie sama oddaliła się trochę od nas. Echh jak zwykle buja w obłokach.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz