Rozdział 29

2K 101 8
                                    

~ Dylan ~

Nie spałem przez całą noc, bo cały czas myślałem jak to wszystko ogarnąć. Przez trzy lata każdego dnia błagałem Boga żeby mi ją zwrócił. Teraz, jak w końcu wysłuchał moich modlitw to nie wiem, co się z nami stanie. Chyba mniej byłbym przerażony jakby pamiętała wszystko, co się wydarzyło tego feralnego wieczoru niż tym, co dzieje się teraz. Z tamtym jakoś poradzilibyśmy sobie.

Pewnie byłoby ciężko i Gabby nie chciałaby z początku słuchać moich wyjaśnień, ale z czasem by mi wybaczyła to, że ukryłem przed nią plany mojego ojca. Szczególnie, że po wypadku pozbyłem się z mojego życia jego i Eleny. Teraz nie wiem całkowicie na czym stoję. Co jeżeli stwierdzi, że nic do mnie nie czuje i nie poczuje ponownie? Nie wiemy, czy utrata pamięci jest chwilowa, czy już może na zawsze tak jej zostanie.

Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi sypialni.

- Wejść! - Zawołałem.

Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Lily. Była już gotowa na swój dzień w szkole.

- Cześć tato. Mam dzisiaj przyjeżdżać do biura, czy od razu do domu?

- Dzień dobry księżniczko. Dzisiaj zostaję w domu. Nie wiem ile czasu zejdzie na badaniach mamy.

- No dobrze. To do zobaczenia po południu. Idę jeszcze ucałować mamę. - Podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek.

- Powodzenia na sprawdzianie.

- Dzięki.

Wyszła z mojego pokoju. Ja podniosłem się w końcu z łóżka i poszedłem do łazienki żeby się ogarnąć. Za niedługo ma przyjechać karetka, którą zamówił specjalnie dla Gabby doktor Perry. Ten też mnie zaczyna swoją drogą wkurwiać. Widziałem jak wczoraj patrzył się na nią. Co jeżeli on też jej się spodoba? Cholera nie wiem jak ja zniosę tą niepewność.

Wyszykowany wyszedłem z mojej sypialni i na korytarzu spotkałem Sylvię. Opiekuje się ona Gabrielą od samego początku. Perry ją mi polecił i jestem zadowolony z jej działań.

- Dzień dobry panu. - Uśmiechnęłam się do mnie.

- Dzień dobry Sylvio. Jak dzisiaj czuje się Gabby?

- Bardzo dobrze. Nawet chciała na śniadanie naleśniki, ale niestety nie może jeszcze jeść takich posiłków. Poprosiłam Marię żeby przygotowała dla niej lekką zupę. Kilka łyżek może zjeść. Musi to robić małymi ilościami żeby przyzwyczaić żołądek do normalnego jedzenia.

- Dobrze, ty tu się na tym znasz.

- Właśnie szłam po zupę dla niej.

- W takim razie skorzystam z okazji, że jest sama i pójdę do niej.

Wyminąłem ją i wszedłem po cichu do pokoju Gabby. Przekręciła głową w stronę wejścia i uśmiechnęła się do mnie. Chociaż tyle, że cieszy ją mój widok. Bałem się, że nawet nie będzie miała ochoty mnie widzieć.

- Cześć - Przywitałem się z nią.

- Hej.

Podszedłem do niej bliżej. Widziałem rumieńce na jej twarzy. Zawstydziła się na mój widok? Może jednak nie będzie tak ciężko ją ponownie zdobyć?

Mało myśląc pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją w czoło. Zawsze tak robiłem przez ostatnie trzy lata. Jakoś tak samo z przyzwyczajenia wyszło. Spojrzałem na nią. Jej twarzy była jeszcze bardziej czerwona niż jeszcze kilka sekund temu.

- Przepraszam, to z przyzwyczajenia.

- Nic się nie stało.

Odsunąłem się od niej na bezpieczną odległość. Kurwa czuję się jak nastolatek, który próbuje poderwać koleżankę z klasy.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz