Rozdział 50

3.7K 120 21
                                    

~ Gabriela ~

Miesiąc przygotowań do naszego ślubu minął szybko. Już jutro o tej porze ja i Dylan staniemy na ślubnym kobiercu przysięgając sobie miłość do końca życia. Jestem tym wszystkim ogromnie podekscytowana. 

Nasz początek nie należał do łatwych. Moja przeszłość i teraźniejszość sprawiały, że bałam się uwierzyć w jego uczucia do mnie. Do tego ci wszyscy ludzie mówiący, że on tylko chce się zabawić i jak skończy się nasza umowa to ta bańka pryśnie i wszystko się skończy. Jednak nie okazałam się dla niego tylko przystankiem. Okazałam się ostoją, w której osiadł już na zawsze, a nie tylko na chwilę.

W dalszym ciągu mieszkamy w apartamencie. Dylan sprzedał dom po swojej mamie i postanowił kupić nowy. Nie chciałam nic mówić, bo właśnie ze względu na to, że jest to dom jego mamy, który mu zostawiła. Jednak ja nie mogłam przełamać się żeby tam po tym wszystkim tak po prostu mieszkać. Weszłam do naszej sypialni po kilka rzeczy i od razu przed oczami miałam martwego Williama.

- Gotowa? - Do naszej sypialni weszła Eliza.

- Naprawdę musimy wychodzić? Nie czuję się za dobrze. Chyba stresuję się jutrzejszym dniem.

Niby na pewno nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, bo ostatnia osoba, która mogłaby nam szkodzić wyjechała z Los Angeles. Dylan ponoć zagroził Elenie, że jeżeli nie opuści miasta to podzieli los swojego ojca i Williama. William w ogóle wszystkich nas zaskoczył, bo cały swój majątek przepisał na Elizę. Teraz w Radzie Kalifornii jego miejsce zajęła właśnie ona. Stąd też Elena się nie wychyla, bo po prostu ją na to nie stać. Ma również ogon także Dylan cały czas dokładnie wie, co ona robi. 

- To jest ostatni dzień twojego panieńskiego życia. Jutro o tej porze będziesz już żoną. Chodźmy trochę potańczyć. Nie będziemy długo, bo przecież musisz jutro dobrze wyglądać, a nie mieć gigantycznych worów pod oczami, ale chociaż na dwie godziny chodź ze mną do klubu. Maxwell zarezerwował dla nas lożę w swoim klubie.

Chyba nie uda mi się jej przegadać...

- Ech no dobrze, ale dwie godziny i wracamy do domu. Chcę wypocząć na jutro.

- Zgoda.

Poszłam więc do garderoby żeby przygotować się na to wyjście. Zaczęłam przeglądać moje sukienki. Dawno nie wychodziłam do klubu. Ostatni raz był jeszcze przed moim wypadkiem. Wtedy, gdy poznałam Dylana. W sumie później mieliśmy iść we Francji, ale wtedy pokłóciliśmy się o to, czym Dylan się tak naprawdę zajmuje.

Założyłam na siebie sukienkę i zrobiłam makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo tak wyglądają jednak najlepiej. Zeszłam na dół i Tim, mój nowy ochroniarz zawiózł nas do klubu Maxwella. Na miejscu jeden z ochroniarzy zaprowadził nas do loży, gdzie ku mojemu zdziwieniu czekał na nas Dylan i Rodrigo. Spojrzałam się na Elizę. 

- No chyba nie myślałaś, że będziemy tu same? Jesteście tacy sami z Dylanem, on też jęczał do Rodrigo, że nie chce żadnych kawalerskich. - Powiedziała do mnie Eliza.

- Postanowiliśmy więc, że zorganizujemy niewielki wypad tylko dla naszej czwórki. - Dodał Rodrigo.

- Hej skarbie. - Dylan podszedł do mnie i pocałował mnie szybko w usta.

- Hej, wiedziałeś?

- Nie wiedziałem dopóki tu nie przyjechaliśmy i nie powiedział mi, że czekamy jeszcze na dziewczyny. Już miałem mu obić gębę, że spotyka się z moją siostrą, a wynajął dziewczyny do towarzystwa gdy powiedział, że chodzi o was. 

- Hahaha - Zaczęłam się śmiać. - Mój ty grzeczny chłopaku. - Zarzuciłam mu ręce za szyję i namiętnie pocałowałam.

- Chyba pantoflarzu. - Zaśmiał się Rodrigo.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz