Rozdział 47

1.7K 110 14
                                    

~ Gabriela ~

Czas mi się dłużył cholernie, gdy czekałam na Elizę aż wróci z apteki. Rodrigo na szczęście cały czas siedział w gabinecie Dylana i prowadził swoją rozmowę więc jeszcze nie zdążył odkryć, że ona wyszła z domu. Mam nadzieję, że uda jej się szybko wrócić, bo naprawdę zżera mnie ciekawość, czy jestem w ciąży. 

Zastanawia mnie też jak zareaguje na to Dylan. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie o to zły. W końcu miał świadomość, że tak właśnie może się to wszystko skończyć. Boże będę ponownie mamą. Ponownie będę miała taką małą kruszynkę, jak Victor od Ruby.

- Powiesz mi w końcu, co się dzieje? Wyglądasz jakbyś nad czymś intensywnie myślała. - Zapytała się ponownie mnie Ruby.

- Nic takiego się nie dzieje. - Uśmiechnęłam się do niej. - Powiem, gdy będę miała pewność.

No i tym zdaniem chyba za dużo zdradziłam, bo jej oczy nagle się zaświeciły. 

- Wiesz, jak myślałam, że jestem w ciąży i czekałam żeby móc to sprawdzić to też miałam taką minę jak ty. Wow Gabby gratuluję. - Podeszła i usiadła obok mnie. - Rozumiem, że wysłałaś Elizę do apteki.

- Tak, ale nie mów za głośno. To nic pewnego. Może to jednak tylko stres?

Ech rozczaruję się bardzo jeżeli testy wyjdą negatywne. Nakręciłam się już, że mogę być w ciąży. Wprawdzie w sypialni byłam w szoku, ale teraz jednak liczę, że naprawdę jestem. Potrzebujemy takiego szczęścia w naszym życiu. Tyle ostatnio się działo. Najpierw moja śpiączka i utrata pamięci po wybudzeniu, później odkrycie, kto stał za moją krzywdą i strach przed nim, teraz strach o Dylana, czy wróci tutaj cały i zdrowy. 

- Jestem dobrej myśli. - Uśmiechnęła się do mnie Ruby.

Kilka minut później Eliza wróciła z apteki. Rodrigo dalej siedział zamknięty w gabinecie więc nawet nie będzie wiedział, że wychodziła. Mam nadzieję, że tak będzie, bo nie chcę żeby się przeze mnie o to pokłócili.

- Farmaceuta powiedział, że te trzy są najlepsze. - Wręczyła mi papierową torbę. - Chodźmy na górę.

Eliza zaczęła iść w stronę schodów, ale muszę ją zatrzymać. Przecież mi się nawet nie chce siku. Nie zmuszę się przecież do tego żeby zachciało mi się na zawołanie.

- Na razie to i tak nie chce mi się do łazienki. Spokojnie Eliza, jak tylko mi się zachce to od razu tam pobiegnę.

No może pobiegnę to za dużo powiedziane...

Minęła cholerna godzina i nic... Pewnie jakbym była w trakcie ćwiczeń lub czegoś innego ważnego to od razu by mi się zachciało, a jak tego potrzebuję to nic...

- Może napij się czegoś? - Zaproponowała Eliza.

- Lepiej nie kombinować. Zaraz pewnie będę musiała pójść.

Boże do czego to doszło, że rozmawiamy o sprawach fizjologicznych... Choć już sama zaczynam powoli tracić cierpliwość. Ta niepewność mnie zaraz zabije.

- Co robicie? - W końcu do salonu wrócił Rodrigo. - Przepraszam, że tyle tam siedziałem, ale kołki nie potrafią wykonać prostych rzeczy bez konsultacji ze mną.

- Nic się nie stało. Czy Dylan się do ciebie odzywał? - Zapytała się go Eliza.

- Napisał tylko, że są na miejscu i zaraz będą omawiać ostateczny plan działania u O'Connora.

W końcu poczułam, że muszę iść do toalety. Podniosłam się więc z mojego miejsca i zaczęłam iść w stronę schodów.

- Poczekaj, pójdę z tobą na górę, bo muszę nakarmić Victora. - Odezwała się za mną Ruby.

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz