Rozdział 31

1.8K 90 9
                                    

~ Dylan ~

Jak mi jej kurewsko brakowało w moim łóżku. Jestem szczęśliwy jak nigdy, że chciała tu ze mną zostać na noc. Może nie spaliśmy wtuleni w siebie, ale sama jej obecność była czymś wielkim. Przez cholerne trzy lata nie mogłem poczuć jej ciała obok mojego. Przez tak długi czas jej twarz nie była pierwszym, co widziałem po przebudzeniu. 

- Dzień dobry.

Z rozmyślań wyrwał mnie jej cudowny głos.

- Dzień dobry kochanie. - Przysunąłem się do niej i tak jakoś z automatu pocałowałem ją w usta. Spojrzałem się na nią. Była ponownie zawstydzona. - Przepraszam Gabby. Zapomniałem się.

- Nic się nie stało. Podobało mi się to. - Uśmiechnęła się do mnie.

Mało myśląc pochyliłem się ponownie nad nią i złączyłem nasze usta w pocałunku. Myślałem, że będzie chciała żebym się odsunął, ale ona zaczęła odwzajemniać pocałunek. Otworzyła usta i mogłem wsunąć do nich mój język. Zaczęliśmy się całować bardziej namiętnie. Kurwa tak bardzo tego pragnąłem odkąd się obudziła.

- Mmmm - Wymruczała w moje usta.

Zjechałem moimi dłońmi wzdłuż jej ciała. Błagam Gabby przerwij to, bo ja nie wiem czy dam siłę to zrobić.

- Ja pierdolę jak ja cię kocham skarbie.

No i w tym momencie się zmieszała. Szlag jasny! Dylan pomyśl zanim coś walniesz! 

- Zaniesiesz mnie do mojego pokoju? Zaraz pewnie przyjdzie Sylvia ze śniadaniem.

- Jasne, przepraszam Gabby. Zagalopowałem się.

- Nic się nie stało. Podobał mi się pocałunek. Czułam się cudownie, gdy mnie pocałowałeś. Poza tym jakbym tego nie chciała to bym ci powiedziała żebyś przestał. - Uśmiechnęła się do mnie.

- No to się cieszę, bo już myślałem, że cię przestraszyłem.

Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i wyszedłem na korytarzy żeby zrobić to samo z drzwiami od pokoju Gabby. Nie będę miał jak ich otworzyć, gdy będę ją niósł na rękach. 

Wróciłem do pokoju i podszedłem do niej. 

- Gotowa?

- Powiedzmy.

Podniosłem ją z mojego łóżka i zaniosłem do jej pokoju. Ułożyłem ją na nim i po chwili przyszła Sylvia z jej śniadaniem. Pożegnałem się z nią i wróciłem do siebie żeby wyszykować się do pracy. 

Mam nadzieję, że dzisiaj dostanę też jakąś wiadomość od Cienia odnośnie rodziców Gabrieli. Kurwa żeby tylko żyli, bo nie wiem jak ja powiem jej, że jednak zmarli. Pamiętam, jak kiedyś mówiła mi, że nie szukała ich, bo bała się właśnie, że przez porwanie mogli umrzeć z powodu choroby lub głodu. Wolała żyć w nieświadomości, a ja teraz tą nieświadomość mam zmienić.

Pytanie tylko czy w ból, czy może szczęście z powodu odzyskania rodziców. 

________________________________

~ Elena ~

Trzy pieprzone lata spędziłam z dala od Los Angeles. Mój durny ojciec wysłał mnie do cholernego Londynu. Nienawidzę deszczu, a tu przez większość roku on pada. Jak można w ogóle żyć w takim kraju? Koniec jednak z tym jutro wracam do Stanów, czy mu się to podoba czy nie. Zresztą nie tylko ja. 

- Gotowa na jutrzejszy powrót? - Zapytał się mnie Will wchodząc do mojego mieszkania. 

- Jak jeszcze nigdy. Nie mogę się doczekać aż w końcu moja skóra przestanie być taka blada.

Will i ja wcale się nie rozstaliśmy po tym, jak Dylan dowiedział się o naszym romansie. Wręcz przeciwnie teraz możemy wspólnie knuć przeciwko Dylanowi i nie obawiać się tego, że nasz romans wyjdzie na jaw. Jedyny plus tego, że ta idiotka miała wypadek. Szkoda tylko, że nie zdechła, ale to również wkrótce się zmieni. Plan jaki przygotował Will jest idealny.

- Rozmawiałaś z ojcem?

- Oczywiście, że nie. Za kogo mnie masz? Nie jestem głupia Will. Pewnie jakbym mu powiedziała to już siedziałby w samolocie i leciał tutaj żeby mnie zmusić do posłuszeństwa.

- Nie jest głupi Elena. Nie zrobi nic, bo wie, że wtedy go zniszczę.

- Powiesz mi w końcu, co to za hak, który na niego masz?

Will parę miesięcy temu powiedział mi, że znalazł coś na mojego ojca. Podobno jak Dylan się o tym dowie to mój ojciec może pożegnać się z życiem. Nie wiem co to takiego, ale musi być mocne skoro reakcja Dylana miałaby być taka. 

- Im mniej wiesz tym lepiej. - Podszedł do mnie i usiadł obok na kanapie. - Teraz chodź tu do mnie. Stęskniłem się za moją Kicią.

- A ona za tobą.

Przysunęłam się bliżej i usiadłam na jego kolanach. Will był kilka dni w podróży służbowej więc nie było go przy mnie. Ja niestety musiałam zostać w Londynie, ponieważ miałam zabieg, którego nie byłam w stanie przełożyć. Później musiałabym czekać na niego dwa miesiące, a to nie wchodziło w grę.

Dwa lata temu Will pozbył się ze swojego życia Margaret i teraz już bez żadnych przeszkód możemy spotykać się ze sobą. Mój ojciec wie i dzięki temu, co Will ma na niego nie wtrąca się w to co robię. Choć czasami zdarza mu się próba rządzenia mną, ale wtedy Will go usadza na jego miejscu.

- Ja pierdolę Elena brakowało mi ciebie cholernie.

- Mnie ciebie też Will.

Rozerwał moją bluzkę i ściągnął ze mnie stanik. Zaczął masować moje nagie piersi. Ostatnio trochę je powiększyłam i widzę, że mu się one takie właśnie podobają. 

- Nigdy mi się nie znudzisz.

- Mam nadzieję skarbie.

Pieprzyliśmy się dzisiaj na ostro. W każdej chyba możliwej pozycji. Jak na faceta przy 60tce to całkiem nieźle sobie radzi w tych sprawach. Nie jeden młody facet mógłby mu pozazdrościć kondycji.

- Wiem od twojego ojca, że Sapphire się wybudziła ze śpiączki. - Powiedział do mnie Will, gdy już leżeliśmy na łóżku. 

W ogóle co mnie niby obchodzi ta przybłęda?

- No i? Szczerze mówiąc to mi to wisi. Żałuję tylko, że nie zdechła przez ten wypadek.

- Chcesz osłabić Dylana?

- No oczywiście. Wszystko przez niego straciłam.

- Musimy więc pozbyć się Sapphire.

Ciekawa jestem jak on to ma zamiar zrobić. Z tego, co wiem od ojca to jest ona w domu Dylana. Nie mamy szans żeby nas do niej dopuścili. Nawet jeżeli starzy pracownicy Williama w dalszym ciągu pracują w domu to go nie wpuszczą. Za bardzo boją się Dylana żeby go w ten sposób zdradzić.

- No i jak to chcesz zrobić? - Zapytałam zaciekawiona.

- Już ja znajdę na to sposób. Nie musisz zaprzątać sobie tym swojej pięknej główki.

- Will przestań mnie traktować jakbym była idiotką.

Wkurwia mnie jak tak właśnie się do mnie odzywa. Nie jestem jakąś głupią kretynką. Może czasami się tak zachowywałam, ale przez te trzy lata nabrałam rozumu. To, że chodzę na różne zabiegi nie oznacza, że jestem jakąś pustą lalą. 

- Nie traktuje cię tak, ale im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie.

Albo dla ciebie... Pewnie boi się żebym się przez przypadek do kogoś nie wygadała. Raczej nie dotyczy to moich względów bezpieczeństwa. Może mi wmawiać, że jestem dla niego ważna, ale prawda jest taka, że William McGregory szanuje tylko samego siebie. Na pewno nie jest we mnie zakochany bez pamięci.

- Niech ci będzie. Teraz chodźmy spać, bo rano mamy samolot. W końcu wracam do słońca. Mam dość tego przeklętego deszczu.

Objął mnie i przyciągnął do siebie. Od jutra w końcu zacznę mój plan zemsty. Ta mała dziwka zapłaci mi za to, że przez nią byłam skazana na trzyletnią banicję. 

Na zawsze moja Sapphire (American Mafia Story Vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz