Nie mogłem przestać myśleć o Avel. Ona naprawdę kochała Elijaha, ale Zava był ich przyjacielem od bardzo, bardzo dawna. Na pewno bolało ją to, że nie zauważyła niczego wcześniej. Cóż, to dobrze, że Elijah jej nie okłamywał, ale... Nie wiem. To dziwne. Jak musiała się czuć, kiedy powiedział jej, że po tak długim czasie bycia jej chłopakiem, jednak chciałby być chłopakiem Zavy?
Czasem nie chcę dorosnąć. Ale... Bycie dzieckiem nie jest aż tak fajne, jak mogłoby się wydawać. Znaczy, ma swoje plusy, ale minusy też. Nie mogę samemu chodzić poza wioskę, muszę słuchać się mamy i taty, wciąż obowiązują mnie zasady, których muszę przestrzegać. Ale teraz nie muszę martwić się złamanym sercem, mogę spędzać całe dnie z Delilah, nie muszę robić nic poza siedzeniem na wzgórzu i oglądaniem chmur, no i nie muszę martwić się prawie niczym, bo i tak większością rzeczy zajmują się dorośli.
Westchnąłem cicho i opadłem na plecy. Dziś było wyjątkowo pochmurnie, dzięki czemu naprawdę miałem, co oglądać. Zazwyczaj, kiedy na niebie nie ma zbyt wielu obłoków, a wszystkie już dostaną ode mnie nazwę konkretnych rzeczy, które mi przypominają, po prostu patrzę, jak wiatr je rozmywa i stare kształty tworzą nowe. A czasem trochę to trwa... Dlatego najbardziej lubię patrzeć w niebo teraz, na jesień, kiedy pora deszczowa jest już blisko, ale można jeszcze spędzać całe dnie na dworze. No właśnie, to kolejny plus bycia dzieckiem: mogę nie robić nic przez całe dnie, i nikt nie ma z tym problemu.
Opatuliłem się skrzydłami, czując chłodny powiew wiatru. Wiatr oznacza nadchodzącą jesień, jesień oznacza porę deszczową, a pora deszczowa oznacza zimę. W zimie mam urodziny. Uśmiechnąłem się na myśl, że tej wiosny zacznę uczyć się latania. Nasz przywódca uznał, że trzynaście lat to wystarczająco dużo, by umieć samemu o siebie zadbać, więc kończąc trzynaście lat możemy wychodzić poza wioskę bez opieki dorosłych, no i nauczymy się latać. Czasem zazdroszczę Saleyi i Vile'owi, którzy dość często pokazują Kavehowi i Delilah (no i czasem też mi, ale tylko czasem), jak latają. My jeszcze nie umiemy tego robić, bo latające dzieci jest trudno upilnować, a dorośli zdecydowanie nie mają siły ani motywacji, by przejmować się, czy ich młodsze dzieci, które nie mają jeszcze trzynastu lat i z ich punktu widzenia nie potrafią o siebie zadbać, nie latają nigdzie i nie robią sobie krzywdy.
Nagle widok chmur przysłoniła mi twarz Kaveha. Przez chwilę gapiliśmy się na siebie w milczeniu, aż w końcu chłopak uśmiechnął się i rozłożył skrzydła, co oznaczało, że jest raczej szczęśliwy. Usiadłem.
- Tak się zagapiłeś w chmury, że nie usłyszałeś, jak cię wołaliśmy. - powiedział. - Poważnie, Kaito, co ty tam takiego widzisz? - zapytał, patrząc w górę. Westchnąłem, pokręciłem głową i wstałem.
Spojrzałem w stronę Vile'a, który grzebał w swoich piórach. Były czarne, całkowicie czarne i lśniły w słońcu. Jego woń lasu i nocy stawała się coraz wyraźniejsza. No tak, w końcu był już w tym wieku, że woń matki i mleka znika, zastąpiona naszym własnym, indywidualnym zapachem. Spojrzał na mnie, na Kaveha i znów na mnie, i kiwnął mi głową na powitanie. Odpowiedziałem tym samym.
- Widzę chmury - odpowiedziałem Kavehowi. Zaśmiał się i wywrócił oczami. - Powinieneś czasem spróbować. To całkiem fajne.
- Dobra, dobra, idziemy za wioskę.
Poruszyłem zaskoczony skrzydłami. Za wioskę? Czy... Czy oni żartują? Nigdy nie byłem za wioską bez taty, a już na pewno nie przypuszczałem, że pójdę tam z Vile'm. Vile... Nie mam pojęcia, czy on mnie lubi. Ja go lubię, jest całkiem fajny, ale lepiej dogaduję się z Kavehem. Vile często jest z Saleyą, a bez Delilah nie mam o czym z nimi rozmawiać. Nie wiem, czy on też nie uważa mnie za irytującego, tak jak starsza dziewczyna. Ale... Czy gdyby widział we mnie tylko głupiego dzieciaka, to pozwoliłby mi iść z nim i z Kavehem za wioskę?
Kaveh szturchnął mnie łokciem. Jego brązowe włosy z blond końcówkami rozwiał wiatr.
- No chodź. Dziewczyny zajmują się jakimiś "dziewczyńskimi sprawami", więc Saleya nie pójdzie z nami. A skoro i tak nic nie robisz, to mógłbyś do nas dołączyć.
Więc nie żartowali. Zerknąłem jeszcze raz na starszego chłopaka, który znów pokiwał głową. Vile niewiele mówi. Nie do mnie. Ale... Chyba mi to nie przeszkadza. Tak długo, jak nie mówi nic niemiłego, może nie mówić też nic.
***
- Daleko jeszcze?
Byłem w tym lesie tylko kilka razy i zawsze byłem wtedy z tatą. Teraz byłem z Kavehem i Vile'm. Nie bałem się, ale... Cóż, nie chciałem też wchodzić zbyt głęboko w las. Przecież możemy bawić się też bliżej wioski, nie ma potrzeby iść między drzewa tak daleko, żeby dostrzeżenie małych domków stało się praktycznie niemożliwe.
Czarnowłosy rozejrzał się i spojrzał na Kaveha, który wzruszył ramionami.
- Co będziemy robić? - zapytałem. Nie miałem pojęcia, co można robić w lesie, oprócz zbierania robaków albo kwiatów, albo kamieni, ale wydawało mi się, że tym razem nie będziemy robić żadnej z tych rzeczy. Chłopcy zwolnili, a po chwili zatrzymali się całkowicie. Ja też stanąłem, patrząc na nich wyczekująco.
- Będziemy szukać lisów. - odpowiedział Vile, rozglądając się na boki. Spojrzałem zaskoczony na Kaveha, który pokiwał z powagą głową.
- W zimie byłoby łatwiej, bo byłoby widać ślady na śniegu, ale teraz też można znaleźć ich norę. Wystarczy się skupić. - dodał brunet.
Nigdy nie tropiłem żadnych zwierząt. To wydawało się zbyt trudne, a poza tym, nie widziałem sensu w chodzeniu za biednym zwierzakiem i napędzaniu mu stracha, że może na niego polujemy albo coś. No bo, jaki był właściwie tego cel? Przecież go nie zjemy ani nie zabierzemy do wioski. Jedyne, co możemy zrobić, to znaleźć jego norę. Nie byłem przekonany co do ich pomysłu. Czy nie możemy zwyczajnie pozbierać kamieni? Albo biegać i krzyczeć, tak jak na wzgórzu? Chociaż, bieganie i krzyczenie też nie ma sensu i też może wystraszyć zwierzęta. A jednak to robimy. Powinienem wyluzować. To przecież tylko zabawa, prawda? Nikomu nie zrobimy krzywdy, więc wszystko jest w porządku.
Czując na sobie wyczekujące spojrzenia przyjaciół, pokiwałem zgodnie głową. Kaveh uśmiechnął się zwycięsko.
- Wiedziałem, że się zgodzisz. Saleya nigdy nie chce tropić z nami, bo uważa, że to bez sensu. - powiedział, wywrócił oczami i westchnął. - Zupełnie tak, jakby inne rzeczy, które robimy, miały sens.
Znów ruszyli przed siebie, a ja poszedłem za nimi. Będziemy szukać lisów. Lubię lisy, są takie słodkie... Ale to chyba nie one były powodem dziwnego ciepła, które rozlało się po moim wnętrzu. To... To chyba przez to, że Kaveh i Vile zabrali mnie do lasu. Chcieli spędzić ze mną czas. To... Miłe. Myślałem, że mają mnie za dziwaka i nie chcą spędzać ze mną więcej czasu niż to potrzebne, ale chyba się myliłem. Chyba oni też mnie lubią.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...