Rozdział 47: Rodzice

15 7 2
                                    

Znów nie miałem ochoty wychodzić z domu. Właściwie większość czasu przesiadywałem w swoim pokoju, ale próbowałem nie zamykać się w nim na więcej niż kilka godzin, żeby nie martwić rodziców. Chociaż wiedziałem, że i tak się martwią. Tego nie dało się nie zauważyć.

Odkąd rozmawiałem z mamą i panią Elleną o tym, co stało się w lesie, moi rodzice zachowywali się dziwnie. Kobiety obiecały mi, że nikt nie dowie się o naszej rozmowie i o tym, co powiedziałem, ale jestem pewien, że mój tata i tata Delilah też o wszystkim wiedzą. Choć w przypadku tego drugiego nie za bardzo mam jak potwierdzić swoje przypuszczenia, to mój tata nie potrafi się ukrywać. 

Zaczęło się od tego, że kilka dni po mojej rozmowie z mamą i mamą Delilah, przyniósł do domu cały stos książek. Powiedział, że Mage mu je pożyczył i mogę je przeczytać, jeśli chcę. I że nie muszę się z tym spieszyć. Potem zaczął przychodzić do mnie wieczorami i pytać, jak się czuję i czy nie chciałbym pójść z nim następnego dnia na spacer, a za każdym razem, kiedy odmawiałem, poruszał ze zmartwieniem skrzydłami i próbował zbyć to uśmiechem. Na początku nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo, właściwie to było nawet miłe, że się o mnie troszczył, ale moje podejście zmieniło się, kiedy codziennie pytał, czy wszystko w porządku i czy nie chcę porozmawiać. 

Mama też zachowywała się inaczej. Zaczęła robić kakaowe ciastka i babeczki częściej, niż do tej pory. Podczas obiadu nie kazała mi zjadać warzyw, których nie lubiłem. Ciągle mi się przyglądała, wyczulona na każdą najmniejszą zmianę w moim nastroju. A kiedy wieczorami tata wychodził z mojego pokoju, zaraz przychodziła ona, siadała na moim łóżku i powtarzała tę samą formułkę, co zawsze: że jeśli chcę, to mogę z nią porozmawiać o wszystkim, a ona mnie wysłucha i spróbuje pomóc. 

To było męczące. I przytłaczające, i w pewnym momencie zaczęło przynosić zupełnie odwrotny skutek od zamierzonego; zamiast czuć się lepiej, czułem się gorzej. Czułem się tak, jakby patrzyli na mnie przez pryzmat tego, co się stało. Jakby otaczała mnie bariera stworzona z tamtego incydentu, który rzuca na mnie światło i zmienia mój wizerunek w oczach innych. Jakby to, co się stało, zmieniło mnie do tego stopnia, że nie da się mnie traktować normalnie. Rodzice martwili się o mnie i doceniałem to, naprawdę, ale tego było już za dużo. Chciałem, żeby zapomnieli i traktowali mnie tak, jak wcześniej. Chciałem, żeby znów widzieli we mnie swojego syna, nie kogoś, kto był dotykany wbrew swojej woli. Żeby przestali obchodzić się ze mną jak z jajkiem i ciągle przypominać mi, że stało się coś, przez co już nigdy nie będę taki sam. Już nigdy nie będę sobą. 

Dobijało mnie to wszystko. Nie dość, że ciągle myślałem o tym, co zrobiła Delilah, to jeszcze nie potrafiłem przestać się zastanawiać, czy to naprawdę tak widać. Czy naprawdę ma to tak wielkie znaczenie, że nie można tego zostawić i trzeba zachowywać się w mojej obecności zupełnie inaczej niż wcześniej. Ale jak miałem im powiedzieć, żeby przestali? Że ich troska i zmartwienie wcale mi nie pomagają, nie ważne, jak bardzo się starają? Robią to, bo mnie kochają i chcą, żebym poczuł się lepiej. Będzie im przykro, kiedy powiem im, że to nie działa. Że ich zachowanie tylko wszystko pogarsza. 

- Czytałeś już jakąś książkę z tych, które ci przyniosłem? - zapytał nagle tata, wyrywając mnie z rozmyślań. Siedzieliśmy we trójkę przy stole i jedliśmy obiad. Nie miałem ochoty na jedzenie, ale wpychałem w siebie te kawałki mięsa w sosie, byleby tylko nie przyciągać więcej zmartwionych spojrzeń rodziców. - Poprosiłem Mage'a o same najciekawsze powieści. Jedna jest o smokach. Może ona ci się spodoba. 

- Może. - odparłem. - Jeszcze nie czytałem. Ale tamta o budynkach ma ciekawe rysunki. 

Tata uśmiechnął się z wyraźną ulgą, że jego starania przyniosły efekty. Nie miałem zamiaru mówić mu, że od natłoku myśli i poczucia beznadziei nie potrafiłem skupić się na czytanych słowach, bo rozjeżdżały mi się w oczach, a literki przeskakiwały w inne miejsca. Żeby oglądać rysunki, wcale nie musiałem się skupiać i denerwować, że znów rozpamiętuję tamte wydarzenia, zamiast przestać to drążyć i zacząć żyć teraźniejszością. 

- Pokażesz mi później? - zapytała mama, posyłając mi delikatny uśmiech. Odwzajemniłem go najlepiej jak potrafiłem i pokiwałem głową. 

Nawet ich ton głosu był inny. Nie był po prostu spokojny i zadowolony; mówili do mnie jak do przestraszonego zwierzęcia, którego nie chcą spłoszyć. Wahali się przed każdym przytuleniem mnie, złapaniem za rękę czy pocałowaniem w czoło. Kiedy mama chciała pogłaskać mnie po włosach, najpierw wyciągała rękę i czekała, a dopiero później, widząc, że nie uciekam od jej dotyku, gładziła moje kosmyki. Wszystkie te drobne, codzienne rzeczy, na które do tej pory nikt nawet nie zwracał uwagi, nagle się zmieniły. Nagle zaczęły mieć znaczenie. A ja miałem tego dość, bo chciałem tylko, żeby znów było normalnie. 

Przełknąłem formującą się w gardle gulę, próbując nie dopuścić, by łzy w moich oczach były widoczne. Jeśli chciałem, żeby wszystko wróciło do swojego poprzedniego stanu, musiałem pokazać rodzicom, że jest w porządku. Że czuję się dobrze. Że to, co dla mnie robią naprawdę mi pomaga i już nie myślę o tym, co się stało, bo skutecznie odwrócili moją uwagę książkami, ciastkami i ciągłym pytaniem, czy wszystko w porządku.

Muszą myśleć, że już nie pamiętam tamtych wydarzeń, a wtedy znów zaczną traktować mnie normalnie. I kto wie, może dzięki temu naprawdę uda mi się zapomnieć. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry, misiaczki
Wiecie jaka jest dzisiaj data? Otóż 6.02 ubiegłego roku zaczęłam publikować If I Stay With You. Z okazji pierwszych urodzin tej książki mam dla Was mały prezent:

 Z okazji pierwszych urodzin tej książki mam dla Was mały prezent:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zostawię Was z tym...
Pozdrawiam ❤️

If I Had A FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz