Nawet nie zauważyłem, że lato się kończy. Byłem zbyt zajęty myśleniem o Sorze, w każdym tego słowa znaczeniu, do tego zastanawiałem się, czemu Saleya dalej nie odzywała się do Delilah, skoro tamtego pamiętnego dnia na wzgórzu rozmawiały dość długo i myślałem, że wszystko sobie wyjaśniły i się pogodziły. To wszystko kompletnie odwróciło moją uwagę od mijającego czasu, przez co byłem bardzo zdziwiony, kiedy pewnego wieczoru mama poinformowała Sorę, że następnego ranka jego rodzice u nas będą. A to oznaczało, że za kilka dni chłopak wracał do domu.
Muszę przyznać, że nieco spanikowałem. Chciałem wykorzystać kilka ostatnich dni pobytu Sory u nas najlepiej, jak tylko się dało. Nie wiedziałem tylko, co dokładnie znaczyło to „najlepiej jak się da", dlatego denerwowałem się, bo żaden pomysł, na jaki wpadłem, nie wydawał się wystarczający.
No i, rodzice Sory mieli przyjść. Rodzice Sory mieli przyjść. Ci sami, którzy straszyli go wilkołakami, nie okazywali mu miłości i którzy sprawili, że Sora jest, jaki jest. Nie chciałem, żeby zabierali go ze sobą. Żeby brunet znów musiał spędzić z nimi kilka dobrych miesięcy, zanim będzie mógł wrócić tutaj. Zwłaszcza, że widziałem, jak niepewnie się czuł, kiedy jedliśmy razem śniadanie. Jak ciągle zerkał to na mnie, to na nich, jakby bał się, że zaraz zrobię scenę czy coś podobnego.
Ale nie chciałem robić sceny i wprawiać go w dyskomfort. Kazał mi zapomnieć – nie chciałem, żeby wiedział, że dalej pamiętam. Chociaż raczej obaj zdajemy sobie sprawę, że szybko o tym nie zapomnę... W każdym razie, nie chciałem pogarszać sytuacji. Jedyne, co mi pozostało, to upewnić się, że Sora wróci do domu szczęśliwy.
Nasi rodzice zajęci byli sobą; mamy plotkowały przy herbacie, a ojcowie poszli... Sam nie wiem gdzie, ale na pewno też dobrze się bawili. Chyba. Nieważne, co robili, ważne, że to dało mnie i Sorze wolną rękę, by pójść do lasu we dwójkę. Delilah została w domu z mamą i Dahlim, a ja... Nawet nie chciałem próbować namówić ją, żeby szła z nami. Głównie dlatego, że wiedziałem, że i tak by się nie zgodziła, ale po części też dlatego, że... Chciałem być z Sorą sam.
Poszliśmy do strumienia, tam, gdzie kiedyś byliśmy z Delilah. Usiadłem obok przewróconego pnia i westchnąłem cicho.
- Szkoda, że niedługo wracasz. - mruknąłem, kiedy brunet usiadł obok mnie. Poruszył skrzydłami i pokiwał głową. - Myślisz, że w przyszłym roku twoi rodzice też pozwolą ci zostać u nas na tak długo? Byłoby fajnie, co nie?
- Tak, byłoby fajnie. - przytaknął.
Przyjrzałem mu się uważniej. Może mi się tylko wydaje, ale Sora jest jakiś... Smutny? Przygaszony albo zamyślony? Nie mam pojęcia. Ale chyba coś jest na rzeczy. Chodzi o jego rodziców? O to, że nie chce wracać? Czy o coś zupełnie innego?
Niepewnie przysunąłem się bliżej. Nasze ramiona prawie się stykały. Od tamtego dnia, kiedy złapałem go na chwilę za rękę, raczej nie dotykaliśmy się w podobny sposób; nie przytulaliśmy, nie siedzieliśmy tak blisko siebie, po prostu nie robiliśmy tego, czego nie mogliśmy. Alfy nie mogą okazywać sobie uczuć w ten sposób, bo to jest uważane za słabość. Alfy muszą być silne i potężne, a kiedy ktoś inny zobaczy, że im na kimś zależy, że mają słaby punkt, może to wykorzystać i...
Ciąg moich myśli został nagle przerwany przez niespodziewany ciężar na moim ramieniu. Wstrzymałem oddech, zerkając nerwowo w bok tylko po to, by zobaczyć, że Sora oparł o moje ramię głowę.
Poczułem, jak coś dziwnego ściska mój żołądek, a moje serce przyspiesza. Czemu... Czemu to zrobił? I to tak nagle? Myślałem, że... Że Sora nie jest wielkim fanem tego typu gestów: do tej pory tylko raz się przytuliliśmy i tylko raz trzymaliśmy się krótko za ręce, i w obu przypadkach było to zainicjowane przeze mnie. Sora raczej wygląda na kogoś, kto przejmuje się tym, by być uważanym za silnego, tak jak inne Alfy, a taka otwartość w okazywaniu uczuć do niego nie pasowała i mogła zniszczyć cały wizerunek niepokonanego samca. Nie przeszkadzało mi to. Nie czekałem, aż Sora sam mnie przytuli albo coś podobnego, bo wiedziałem, że raczej szybko to nie nastąpi, a ja rozumiałem dlaczego. Ale... Teraz wziął mnie z zaskoczenia. Kompletnie się tego nie spodziewałem i nie wiem, jak mam się zachować.
- Kaito?
Przełknąłem gulę w gardle, modląc się, by mój głos nie zadrżał.
- Tak?
Westchnął ciężko i wzruszył ramionami.
- Chciałbym zostać.
Poczułem, jak moje policzki robią się nieznośnie ciepłe. Nie powinienem tak reagować na te dwa słowa. Nie powinienem tak bardzo się z tego cieszyć. Alfy tak nie robią. To nie powinno mieć dla mnie tak wielkiego znaczenia.
Ale ma. Ma znaczenie, bo nie jestem jak inne Alfy. Jak mógłbym być, skoro zakochałem się w kimś takim samym, jak ja? Przecież doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że Sora jest dla mnie kimś więcej, kimś, kim nigdy nie powinien być. Wiem to. Po co więc mam udawać, że jego słowa nic dla mnie nie znaczą?
Chciałby zostać. Tutaj, ze mną, woli to miejsce od własnego domu, od własnych rodziców. Nie dziwi mnie to. Wiem, że chodzi o coś więcej niż straszne opowieści o wilkołakach i nie zamierzam go oceniać tylko dlatego, że przy moich rodzicach jego są mili i nawet czasem się uśmiechną. Skoro Sora wolałby zostać tutaj, w prawie obcym miejscu, zamiast w domu, to pewnie ma do tego powód. A ja, choć nie znoszę myśli, że może dziać mu się krzywda, że jego rodzice mogą być o wiele gorsi niż sobie wyobrażam, to jednak tak okropnie się cieszę, że chciałby zostać. Nawet jeśli to oznacza, że musiało stać się coś, co spowodowałoby u niego takie uczucia.
Odetchnąłem cicho i rozluźniłem spięte mięśnie.
- Ja też chciałbym, żebyś został. - wyszeptałem.
Sora podniósł głowę i w pierwszej chwili poczułem się źle, bo nie chciałem, żeby się odsuwał, ale zaraz potem on spojrzał na mnie i poczułem się jeszcze dziwniej niż wcześniej.
Nie potrafiłem rozszyfrować emocji w jego oczach. Kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy, bo nigdy wcześniej nie patrzył na mnie w ten sposób. Jego twarz nic nie zdradzała i to było niemal frustrujące, ale z jakiegoś powodu czułem, że to nie jest nic złego. Że te uczucia w ciemnozielonych oczach bruneta nie są negatywne i choć nie potrafię ich nazwać, to mogę być pewien, że są dobre.
Czułem się tak, jakby moje serce było coraz bliżej eksplozji z każdą kolejną sekundą, kiedy na siebie patrzyliśmy. Ale nawet wtedy nie zamierzałem odwracać wzroku. Nie i koniec.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...