Miałem zamiar pójść do Delilah i wyciągnąć ją na wzgórze lub do lasu. Lato już się kończyło, słońce powoli odpuszczało i nie było już tak ciepło, jak wcześniej. Z jednej strony to dobrze, te upały naprawdę były nieznośne, ale z drugiej oznaczało to tylko zbliżającą się jesień, a potem porę deszczową i zimę. Oprócz moich urodzin nie było w nich nic fajnego, a poza tym, gdyby nie one, Sora mógłby zostać u nas dłużej. Albo przynajmniej odwiedzać nas częściej z rodzicami.
Muszę zapytać go, kiedy on ma urodziny. Stawiam na wczesną wiosnę. Ewentualnie końcówkę zimy.
Zapukałem do drzwi domu Delilah i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Z tego, co pamiętam, dziewczyna nie wspominała, że ma na dziś jakieś plany; z Dahlim bawiła się wczoraj, jej mama czuła się dobrze i była w pełni sił, a ona sama raczej nie znalazła ostatnio żadnego nowego zajęcia, które pochłonęłoby jej czas do tego stopnia, że nie mogłaby znaleźć chwili dla mnie.
Otworzyła mi pani Ellena.
- Oh, Kaito! Nie spodziewałam się tutaj ciebie. - powiedziała, a ja zmarszczyłem z niezrozumieniem brwi. Widząc to, kobieta westchnęła cicho. - Delilah jakiś czas temu poszła na wzgórze z Saleyą. Widziałam, że ostatnio się pogodziły... - rozejrzała się dyskretnie i nachyliła się do mnie, dodając konspiracyjnym szeptem: - Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, zatrzymałabym ją. O wiele bardziej wolę, żeby Delilah spędzała czas z tobą niż z Saleyą. Ale nikomu nie mów.
Pokiwałem tylko głową, posyłając pani Ellenie lekki uśmiech. To, co mówiła było miłe, tak, ale bardziej zastanawiało mnie to, że Delilah poszła na wzgórze z Saleyą mimo tego, że wczoraj mówiła, że nie ma nic zaplanowane na dziś, kiedy o to pytałem. Cóż, może to wyszło nagle, może blondynka przyszła do niej bez zapowiedzi, może to była spontaniczna decyzja. Ale myślałem, że to oczywiste, że pytam o jej plany na dziś, bo chciałbym spędzić z nią czas.
Chociaż... To chyba samolubne z mojej strony, że myślę, że Delilah mogła odmówić Saleyi i spotkać się z nią później, a teraz pójść na wzgórze lub do lasu ze mną. Nie sądziłem, że tak szybko przyjdzie jej spędzanie czasu z dziewczyną po tym, jak przez pół roku nie rozmawiały i z tego, co wnioskuję z opowieści Delilah, to raczej blondynka była tą, która nagle z niewiadomej mi przyczyny postanowiła zerwać ich przyjaźń. Może to nie podobało mi się najbardziej; jeszcze do niedawna nawet ze sobą nie rozmawiały, a teraz Delilah idzie na wzgórze z Saleyą mimo tego, że jestem pewien, że wiedziała, że ja też chcę się z nią dzisiaj zobaczyć, ale... Cóż, tu nie chodziło o mnie. Delilah miała prawo spędzać czas z kimkolwiek chciała (nawet jeśli była to Saleya), a ja nie powinienem być o to zły czy zazdrosny. Zwłaszcza, że kiedy Sora tu był, sam nieraz biegałem z nim do lasu bez pytania Delilah, czy chciałaby dołączyć. Może tak właśnie się czuła. A może nie przykładała do tego tak wielkiej wagi.
Może ja też nie powinienem.
- No dobrze. - powiedziałem, poruszając lekko skrzydłami. Zrobiłem krok w tył, rzucając pani Ellenie jeszcze jeden uśmiech, który oczywiście od razu odwzajemniła. - To do widzenia.
- Cześć, Kaito. Powiem Delilah, że tu byłeś, kiedy wróci.
Pokiwałem głową i odszedłem. I... Co mam teraz zrobić? Nie pójdę na wzgórze skoro dziewczyny tam są, może zrobić się niezręcznie. Do domu nie chcę wracać, bo mama na pewno zacznie pytać, co się stało, że wróciłem tak szybko. A do lasu... Trochę boję się iść tam samemu. Mógłbym pójść do Avel, ale nie chcę jej przeszkadzać, jeśli ma już plany z Zavą lub Elijahem lub z obojgiem. Więc... Zgaduję, że zostaje mi pójście do Mage'a i poszukanie jakiejś ciekawej książki. Może w następnym liście do Sory mógłbym mu o niej opowiedzieć.
***
Siedziałem po turecku na podłodze i garbiłem się nad jednym z dzienników, które Mage mi pokazał. Kiedy powiedziałem mu, że to, co czytałem ostatnio z Sorą było całkiem ciekawe pod względem stylu pisania (to, jak autor wszystko opisywał, jednocześnie ciągle wyrażając własne uczucia i myśli), mężczyzna stwierdził, że muszę czytać więcej dzienników. Kilka z nich odrzuciłem już po pierwszej stronie, ale ten, w czarnej skórzanej okładce, naprawdę mnie wciągnął. Zwłaszcza, że autorką była kobieta, a nie oszukujmy się, niewiele kobiet decyduje się na samotne zwiedzanie świata.
Siedziałem i czytałem, a Mage jak zwykle popijał herbatę, obserwując mnie ze swojego fotela, który skrzypiał za każdym razem, gdy siadał wygodniej albo opierał rękę z kubkiem o podłokietnik. Trochę przeszkadzało mi to w czytaniu, ale przecież mu o tym nie powiem. To jego dom. Jestem tu gościem i niegrzecznie byłoby zwracać mu uwagę, zwłaszcza, że skrzypienie fotela akurat nie było jego winą.
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Z początku nie zwróciłem na to uwagi, w końcu każdy mógł odwiedzić Mage'a o tej porze, a ja siedziałem z boku i nikomu nie przeszkadzałem, ale kiedy tylko do mojego nosa dotarł zapach zimowego poranku podniosłem wzrok znad książki.
Kaveh.
Ostatnio nasze indywidualne zapachy zaczęły powoli przebijać się przez woń mleka i naszych matek. To było dziwne doświadczenie. Jednego dnia wszyscy pachnieliśmy podobnie, a drugiego każdy z nas zaczął pachnieć inaczej. Sora na przykład pachniał miętą, ale kiedy siedzieliśmy naprawdę blisko siebie, mogłem wyczuć też cynamon. Delilah zaczęła pachnieć kwiatami. A ja... Sam nie wiem. Nie zauważyłem w sobie żadnej zmiany, to oczywiste, w końcu to mój własny zapach, ale chyba pachnę trochę deszczem. Ostatnio, kiedy zszedłem na śniadanie mama zapytała, czy padało, a tata powiedział, że to tylko ja. Więc tak, pewnie pachniałem deszczem. Wcale mi to nie przeszkadza.
Kaveh przywitał się z Mage'm, dopiero po chwili zauważając mnie. Gapiliśmy się na siebie, co pewnie musiało bardzo rozbawić mężczyznę. W końcu jednak poruszyłem tylko skrzydłami, wracając do lektury. Kaveh przyszedł do antykwariatu, też mi coś. Nie interesuje mnie to!
Jestem obrażony i dąsam się jak małe dziecko, ale to nie moja wina. To on i Vile nie chcieli się ze mną przyjaźnić, nie chcieli chodzić do Kamienia i Pięknej razem ze mną. Ja też już niczego od nich nie chcę. Mam Delilah i mam Sorę, nie potrzebuję nikogo więcej.
Myślałem, że brunet pójdzie na drugi koniec pomieszczenia albo chociaż nie usiądzie zbyt blisko mnie. Nie gadaliśmy ze sobą i naprawdę nie chciałem dzielić z nim swojej przestrzeni osobistej. To okropnie niedojrzałe z mojej strony, ale może mam po prostu zły dzień? To żadne wytłumaczenie, biorąc pod uwagę fakt, że możliwy powód mojego złego humoru też jest okropnie niedojrzały...
Chłopak jednak podszedł do mnie i bez słowa kucnął obok. Odsunąłem się trochę, udając, że jego obecność mnie nie rusza. Nie było to do końca prawdą, bo czytane wyrazy zlewały się w mojej głowie w bezsensowną masę, a myśli ciągle uciekały w stronę osoby obok mnie. Mimo wszystko starałem się czytać dalej. Zaczynałem zdanie od początku za każdym razem, kiedy czułem, że po drodze zgubiłem się w odmętach własnych myśli.
- Chcesz pójść do lasu?
I nici z czytania. Z udawania, że czytam, również.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...