Naprawdę nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego Vile i Kaveh mnie nie lubią. Przecież nigdy im nic nie zrobiłem, nie uderzyłem ich, nie obrażałem, nie skarżyłem na nich... Chodzi o to, że oglądam chmury? Przecież to bez sensu. A może to przez Saleyę? Nie mam pojęcia, dlaczego ona też mnie nie znosi, ale do tej pory nie obchodziło mnie to jakoś bardzo. Nie potrzebowałem jej uznania do szczęścia. Ale... Jeśli faktycznie to przez nią Vile i Kaveh mnie nie lubią, to może powinienem spróbować przypodobać się również jej?
Nic już nie wiem. Chciałem mieć tylko przyjaciół takich jak ja. Delilah jest super i naprawdę uwielbiam spędzać z nią czas, ale... Jesteśmy inni. Ona jest dziewczyną, ja jestem chłopakiem, ona jest Omegą, ja jestem Alfą, a to jednak ma znaczenie. Kiedyś, kiedy byliśmy mali, wszyscy bawili się drewnianymi klockami i biegali, bez względu na to, kim byli. Ale im starsi jesteśmy, tym więcej nas dzieli: dziewczyny nie lubią chodzić po lesie, bo pełno tam robaków, za to chłopaki zbierają te robaki i robią im domki z pudełek. Omegi wolą usiąść i porozmawiać przy herbatce, a Alfy chętniej przeznaczyłyby ten czas na rywalizację na najróżniejsze sposoby. Lubię Delilah. Ale to Kaveh i Vile są tacy jak ja, i to z nimi chciałbym spędzać więcej czasu.
Opatuliłem się skrzydłami i skuliłem jeszcze bardziej, kładąc głowę na parapecie mojego okna. Siedziałem na łóżku i gapiłem się w niebo, choć coraz częściej zamieniało się w szarą, bezkształtną masę, w której nie mogłem zobaczyć żadnych ciekawych rzeczy. Nie lubię zimy. O wiele bardziej wolę wiosnę albo lato, albo ten moment tuż przed porą deszczową, kiedy chmur jest dużo, ale jeszcze nie zdążyły się zlepić, i mogę oglądać je całymi dniami, bo naprawdę jest na co patrzeć.
Patrzenie na chmury zawsze mnie uspokaja i wycisza. Ale teraz nie mogłem się uspokoić i wyciszyć, bo wszystkie chmury postanowiły się połączyć i już żadna nie miała odrębnego, wyraźnego kształtu. To denerwowało mnie jeszcze bardziej, dlatego w końcu się poddałem.
Chciałbym, żeby Sora tu był. Gdyby tylko mieszkał bliżej, mógłbym przyjaźnić się tylko z nim i z Delilah, i nie potrzebowałbym ani Kaveha, ani Vile'a. Mógłbym robić te wszystkie alfie rzeczy z nim, mógłbym chodzić z nim do lasu, biegać i krzyczeć, a do tego oglądać chmury, a Kaveh i Vile mogliby spędzać tyle czasu z Saleyą, ile tylko chcą. Ale Sory tutaj nie ma. I chyba raczej nie odwiedzą nas przed zimą, bo właściwie, zima już się zaczęła. A to oznacza, że jeszcze przez trzy miesiące (co najmniej!) będę zastanawiał się, dlaczego inne Alfy w moim wieku wolą towarzystwo Omegi niż moje.
Nie mam nic do Saleyi. Chyba. Znaczy, nie przepadam za nią, ale nie jestem dla niej niemiły. Przynajmniej staram się być uprzejmy. Ale ona ma to gdzieś. Zawsze albo mnie ignoruje, albo patrzy na mnie tak, jakby uważała się za lepszą, albo mówi mi, żebym poszedł do domu albo siedział cicho. I z jakiegoś powodu to z nią Kaveh i Vile chcą spędzać czas. Nie ze mną. A ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego! Okej, może Saleya jest fajna, kiedy mnie akurat nie ma obok i nikt nie psuje jej dobrego humoru. I jest ładna. Kto nie lubi przebywać w towarzystwie ładnych osób? Ale... Naprawdę tyle wystarczy, żeby lubić ją bardziej?
Nic już nie rozumiem. To wszystko jest takie skomplikowane, a ja nie chcę już dłużej o tym myśleć, bo jeszcze mi głowa wybuchnie. Muszę po prostu pogodzić się z tym, że Kaveh i Vile mnie nie lubią, Saleya też mnie nie lubi, a moimi jedynymi przyjaciółmi są Delilah i Sora, przy czym ten drugi mieszka piętnaście dni drogi od wioski. To nie brzmi zbyt dobrze... Ale zawsze mogło być gorzej, prawda? Tata zawsze powtarza, że mogło być gorzej.
***
Kilka dni później Delilah przekonała mnie, żebym zabrał ją do lasu i pokazał jej lisy. Na początku nie chciałem tego zrobić, bo wciąż łudziłem się, że może Kaveh i Vile pójdą z nami, ale nie mogłem zebrać się na odwagę, by ich o to zapytać, więc ostatecznie poddałem się przekonywaniom czarnowłosej i w ten oto sposób skończyliśmy błąkając się po lesie.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...