Delilah dalej chciała się ze mną przyjaźnić. A ja dalej chciałem przyjaźnić się z nią. Mimo tego, że dziewczyna wyznała mi swoje uczucia, których nie odwzajemniałem, i mimo tego, że domyśliła się, że przyczyną może być to, że zakochałem się w Sorze, oboje dalej chcieliśmy się ze sobą przyjaźnić, chcieliśmy zachować naszą bliską relację i nie skreślać jej od razu, bez chociażby spróbowania kontynuowania jej mimo tych wszystkich przeszkód i problemów.
Ulżyło mi. Tak strasznie mi ulżyło, bo naprawdę nie chciałem stracić Delilah, ale wiedziałem też, że nie mam prawa prosić jej o bycie moją przyjaciółką, jeśli by tego nie chciała. To, że oboje czuliśmy się podobnie, było naprawdę sporym ułatwieniem. I w końcu pozwoliło mi przestać martwić się tym wszystkim tak bardzo, jak do tej pory. W końcu mogłem odpocząć.
Tym razem zima nie zaczęła się gwałtownie i niespodziewanie, tak jak to było w ubiegłym roku. I nie przyszła później. Pewnego dnia po prostu zaczął prószyć śnieg, płatki były takie śliczne i drobne i znikały w tym samym momencie, w którym dotknęły czegokolwiek... O wiele bardziej wolałem tę zimę od tej ostatniej. Tamta... Okej, może i było dużo śniegu i można było rzucać się śnieżkami i lepić bałwany, ale było zimno, tak naprawdę strasznie zimno, przez co większość czasu i tak spędziłem w domu, a roztopiony śnieg, który spłynął na ścieżki wioski z zasp, zamienił się w okropnie śliski lód. To było okropne. Za to teraz było tak ładnie, biało, ale wciąż dało się normalnie chodzić, a temperatura nie była aż tak niska. Było idealnie.
Kaveh zaproponował mi, żebyśmy poszli do antykwariatu i poszukali ciekawych książek o robakach. Nie wiem, co on ma z tymi robakami, ale się zgodziłem. Nie miałem powodu, by odmawiać, bo Delilah też spotkała się dziś z Saleyą, a nie chciałem znów przesiedzieć całego dnia w domu i tylko pisać do Sory listy, których nigdy nie zamierzałem wysłać.
- Kiedy będzie już wiosna, będziemy musieli pójść do lasu i poszukać czarnych biedronek z czerwonymi kropkami. Widziałeś kiedyś taką? - zapytał brunet, dziubiąc palcem rysunek owada w książce. Pokręciłem głową. - A ja tak. Kiedyś, siedziała na liściu. Dziwnie wyglądała.
- One nie są niebezpieczne? - zapytałem.
- Chyba nie. Nie wiem.
Rzuciłem Kavehowi niezadowolone spojrzenie, którego nie mógł zauważyć, bo ciągle gapił się w książkę. Nie będę szukał owadów, które mogą zrobić mi krzywdę w taki czy inny sposób, to przecież oczywiste. Nie rozumiem tylko jak chłopak może się tym zupełnie nie przejmować. Westchnąłem i pokręciłem tylko głową.
Spojrzałem na półkę przed sobą. Tak jak zwykle siedzieliśmy na podłodze między regałami pełnymi książek i garbiliśmy się nad jedną z nich, ale szczerze mówiąc, robaki nie interesowały mnie tak bardzo, jak Kaveha. Nudziłem się. Nie chciałem jednak, żeby Kaveh rezygnował ze swojej przyjemności na rzecz mojej, bo widziałem, ile radości sprawia mu oglądanie rysunków insektów i czytanie różnych informacji i ciekawostek na ich temat. Dlatego pomyślałem, że może mógłbym znaleźć coś dla siebie, co mógłbym poczytać samemu. Wciąż spędzalibyśmy czas razem, ale każdy robiłby to, co chce, bez konieczności oglądania się na drugą osobę. Czy to nie było idealnym rozwiązaniem tej sytuacji?
Przez chwilę przyglądałem się brzegom książek, aż w końcu zdecydowałem się zobaczyć, o czym jest ta cienka, brązowa w skórzanej okładce. Tajemnica. Ciekawe.
Otworzyłem tom na pierwszej stronie. Nigdzie nie mogłem znaleźć imienia autora ani żadnej innej informacji na jego temat, co wydało mi się trochę dziwne, ale nie powstrzymało mnie przed zajrzeniem dalej. Wiersze. Moim oczom ukazał się niedługi wierszyk o... O miłości?
Na początku ciężko było mi zrozumieć, co czytam, bo styl pisania zdecydowanie był wyszukany i niecodzienny, ale kiedy przeczytałem tekst drugi raz i trzeci, mogłem mniej więcej odnaleźć się w przekazie słów. Poczułem, jak moje dłonie w jednej chwili robią się mokre i zimne ze stresu.
Autorem wiersza ewidentnie był mężczyzna. I pisał o drugim mężczyźnie. I jeśli dobrze rozumiem, obaj... Obaj byli Alfami. A tematem utworu zdecydowanie była miłość. Powinienem odłożyć tę książkę w tej chwili i od razu sięgnąć po następną, zanim Kaveh albo Mage zauważą, co czytam i zaczną coś podejrzewać. Nie powinienem tego czytać. Dwie Alfy razem? Jak ten tomik w ogóle znalazł się w antykwariacie?
Muszę to odłożyć i udawać, że nigdy nawet na to nie spojrzałem. Nie chcę ryzykować, że Kaveh albo Mage, albo ktokolwiek inny domyśli się, że sam poczułem coś więcej do drugiej męskiej Alfy. Nie mogą wiedzieć. Nie i koniec. A dowiedzą się, jeśli dalej będę to czytać, bo każda normalna osoba na moim miejscu nawet nie zastanawiałaby się, czy powinna to odłożyć, czy czytać dalej, bo lektury o romansie dwóch męskich Alf są przecież odrzucające i obrzydliwe. Ale ja... Ten wiersz był naprawdę ładny. I trochę... Sprawiał, że czułem się rozumiany. Udowadniał, że nie jestem jedynym, który zakochał się w złej osobie.
Bez słowa przekręciłem stronę. Następny wiersz. Znów krótki, miał tylko pięć linijek, ale zatrzymałem się przy nim na dłużej. Był jeszcze piękniejszy od poprzedniego. Nigdy nie ciągnęło mnie do poezji, o wiele bardziej wolałem poczytać o przygodach wędrowców lub pooglądać ilustracje do bajek, ale teraz, kiedy znalazłem utwory doskonale opisujące moje uczucia, opisujące mnie, nie mogłem tak po prostu udawać, że to mnie nie interesuje.
Czytałem każdy wiersz po kilka razy, a potem starałem się zapamiętać fragmenty, które najbardziej mi się podobały. Kiedy skończyłem już czytać, wracałem na początek, żeby zacząć od nowa. Wciągnąłem się. Znalazłem coś, co sprawiało, że nie czułem się ze swoimi uczuciami tak źle, jak do tej pory. Czułem się lepiej, bo wiedziałem, że nie jestem jedynym. Że ktoś inny był w podobnej sytuacji.
- Co tam masz?
Tomik wypadł z moich rąk, a ja sam poczułem, jak moje serce ściska się gwałtownie w stresie. Podniosłem go i wcisnąłem między inne książki na półce.
- Nic takiego. - rzuciłem, zerkając spanikowany na Kaveha, który wyraźnie nie uwierzył mi, że to jest "nic takiego". Czułem, jak mój żołądek zaciska się w bolesny supeł nerwów. Powinienem być ostrożniejszy. Powinienem odłożyć tę książkę na jej miejsce zanim ktokolwiek zainteresowałby się tym, co czytam. Powinienem zostawić to i wrócić tu samemu, bez Kaveha, bez ryzyka, że dowie się, że czytałem wiersze o dwóch zakochanych Alfach...
Chłopak przyjrzał mi się uważnie, a ja uśmiechnąłem się nerwowo z nadzieją, że to uśpi jego czujność. Poruszył nieufnie skrzydłami.
- Czym tu się denerwować? - mruknął, sięgając do książki, którą przed chwilą czytałem.
- Niczym. Znalazłeś jakieś inne ciekawe robaki, których moglibyśmy poszukać na wiosnę? - zapytałem, próbując skupić jego uwagę na czymkolwiek innym niż zbiór wierszy. Nie mógł go zobaczyć, nie mógł się dowiedzieć. - Może znalazłeś coś więcej o tych czarnych biedronkach?
Kaveh zmierzył mnie wzrokiem, poruszył skrzydłami jeszcze raz, a potem westchnął ciężko, zerkając na atlas leżący na jego kolanach. Wzruszył ramionami, zamknął go i odłożył na półkę.
- Nie. Chcesz tu jeszcze siedzieć? Chodźmy na wzgórze.
Prawie odetchnąłem z ulgą na głos. Odpuścił. I nie dowie się, co czytałem, jeśli teraz wyjdziemy. Pokiwałem od razu głową, żeby chłopak nie pomyślał, że jednak chcę zostać w antykwariacie, a potem obaj pożegnaliśmy się z Mage'm i wyszliśmy. W ciszy skręciliśmy w stronę schodów prowadzących na szczyt wzgórza.
Zerknąłem na Kaveha. On już patrzył na mnie, ale kiedy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, odwrócił głowę.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...