Rozdział 34: Akceptacja

14 6 3
                                    

Nie miałem ochoty wychodzić z domu. Wiedziałem, że rodzice dalej mnie kochają i nie uważają mnie za dziwnego czy nienormalnego, ale wciąż bałem się, jak zareaguje reszta wioski, kiedy mnie zobaczy. Będą wytykać mnie palcami i szeptać niemiłe rzeczy, czy powiedzą mi prosto w twarz, co o mnie myślą? W dodatku sytuacja była jeszcze świeża. Plotka musiała wywołać niemałe poruszenie, pewnie niektórzy wciąż ją przeżywają. Lepszym rozwiązaniem było więc przeczekanie tego najgorszego momentu i pokazanie się innym dopiero wtedy, gdy szeptanie za moimi plecami już im się znudzi.

Całą zimę spędziłem więc w domu. Ale nie nudziłem się. Rodzice mieli swoje obowiązki, ale kiedy tylko mogli, spędzali czas ze mną. Graliśmy w gry, czytaliśmy, rozmawialiśmy... Traktowali mnie normalnie. Nie udawali, oni... Oni naprawdę mieli gdzieś to, kogo lubię. A ja tak się bałem!

Udało mi się też wypytać tatę o wujka Onyra. Na początku tylko powtarzał te same historie z ich dzieciństwa, które już słyszałem, ale w końcu zaczął mówić więcej. Opowiedział mi o tym, jak wujek przedstawił mu swojego chłopaka. To była ciekawa historia i już teraz mogę powiedzieć, że chyba jest moją ulubioną historią z dzieciństwa taty. Zawsze kiedy ją kończył, prosiłem, żeby opowiedział ją jeszcze raz, a on zaczynał od początku, z dokładnie tymi samymi emocjami, co wcześniej. I tak w kółko, dopóki mama go nie ratowała, zaganiając mnie do kuchni, żebym pomógł jej w robieniu obiadu.

Ale zima w końcu minęła. Ciągnęło mnie na dwór. Spędziłem w domu prawie dwa miesiące i choć w tym czasie wcale mi się nie nudziło, miałem już powoli dość tej izolacji. Bałem się. Bałem się, bo wiedziałem, że mimo akceptacji moich rodziców, inni mieszkańcy wioski mogą zacząć postrzegać mnie inaczej. No i, nie miałem nikogo, z kim mógłbym chodzić na wzgórze lub do lasu. Delilah... Nie chciałem z nią rozmawiać. Nie teraz. Z Kavehem też nie chciałem już spędzać czasu. Zostawali mi tylko rodzice (naprawdę nie wiem, jak to możliwe, że nie mają mnie jeszcze dość po ponad miesiącu znoszenia mnie przez całe dnie i noce) i... I Avel. Chyba. Tak myślę.

Ona też na pewno usłyszała o tym, że lubię Alfy. Nie widzieliśmy się przez całą zimę, mama też nie odwiedzała cioci, więc nie miałem jak dowiedzieć się, co moja kuzynka o tym sądzi. I tak bardzo, jak chciałem wiedzieć, że to nie zmieni w naszej relacji absolutnie niczego, tak wiedziałem, że może być inaczej.

Mimo wszystko, postanowiłem w końcu dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja. Bałem się wyjść z domu, bałem się konfrontacji z moją ciocią i Avel, ale nie mogłem przecież bez końca siedzieć w domu i udawać, że świat za drzwiami nie istnieje, prawda? Ubrałem się więc, wciąż w płaszcz, bo choć zima się skończyła, wiosna wciąż zaczynała się mroźnie, i wyszedłem. Rodziców nie było w domu, ale przy śniadaniu mówiłem im, że chyba pójdę dziś do cioci. Mama pytała, czy chcę, żeby poszła ze mną, ale zaprzeczyłem. Owszem, byłoby mi o wiele łatwiej, gdyby była ze mną, ale... Mam już czternaście lat. Powinienem umieć radzić sobie z niektórymi rzeczami samemu.

Dom cioci nie był daleko od naszego, więc po kilku minutach byłem na miejscu. O tej porze w wiosce było raczej pusto, więc nie musiałem bać się, że zaraz zostanę zaatakowany przez spacerujące starsze panie. Wziąłem głęboki wdech na uspokojenie, policzyłem w głowie do pięciu i w końcu zapukałem.

Ciocia wydawała się zaskoczona moim widokiem.

- Oh, Kaito, co tu robisz? - zapytała, wpuszczając mnie do środka. - Przyszedłeś sam? Akurat piekłam ciasto, ukroję ci kawałek, hm?

Rozebrałem się i poszedłem za ciocią do kuchni. Przyjrzałem się jej uważnie, ale ona też zachowywała się normalnie. Dziwne...

Usiedliśmy przy niewielkim stole. Zacząłem jeść ciasto, które było naprawdę pyszne. Jeszcze nie miało dodatków w postaci polewy lub lukru, ale i bez tego było słodkie.

If I Had A FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz