Rozdział 13: Podsłuchiwanie

33 8 1
                                    

Przeciągnąłem się mocno, jednocześnie przekręcając się na plecy. Spało mi się naprawdę dobrze. Co prawda nie miałem żadnych snów (albo miałem, ale nic nie pamiętam), a bardzo lubię mieć ciekawe sny, ale nie narzekam. Obudziłem się w nocy tylko raz i to przez wiatr, i zaraz znów szybko zasnąłem. Czasem, kiedy budzę się w nocy ciężko jest mi z powrotem zasnąć. Albo budzę się ciągle, ale na krótką chwilę, co też nie jest fajne i nie do końca się wtedy wysypiam. Dobrze, że dzisiaj mój sen był spokojny. Czekał nas w końcu długi dzień.

Zerknąłem w stronę sterty koców leżących na mojej podłodze. Sora znów spał na podłodze w moim pokoju, choć tak jak poprzednio, zaproponowałem mu spanie w moim łóżku. A on, tak jak poprzednio, znów odmówił. Nie chciałem naciskać i wywierać na nim jakiejkolwiek presji, więc odpuściłem. W sumie... I tak za kilka dni przeniesie się do pokoju gościnnego. Teraz zajmują go jego rodzice, ale kiedy oni odejdą, to Sora będzie tam spał. To byłoby bez sensu, gdyby musiał spędzać każdą noc przez najbliższe kilka miesięcy na mojej podłodze, kiedy wygodne i duże łóżko stoi puste w pokoju na dole.

Z początku myślałem, że chłopak zawinął się w puszyste materiały i dlatego go nie widzę, ale szybko zorientowałem się, że jego tam po prostu nie ma. Zerwałem się z łóżka. Okej, to nie jest aż tak dziwne, że go nie ma - mógł pójść się napić albo coś, może chciał porozmawiać z rodzicami i postanowił wykorzystać fakt, że pozostali jeszcze śpią... Mógł nawet nie wyjść z domu. A jeśli wyszedł, to wątpię, że poszedł gdzieś daleko. Sora raczej nie wygląda na kogoś, kto włóczyłby się po obcym miejscu sam.

Trochę nie wiedziałem, co zrobić. Z jednej strony wiedziałem, że powinienem się uspokoić i zaczekać, aż brunet wróci do mojego pokoju. Nic mu się nie mogło stać. Był bezpieczny. Ale z drugiej... Trochę się martwiłem. Był w końcu moim gościem i nie chciałem, żeby poczuł się zaniedbany. No i, co, jeśli budził mnie wcześniej, ale nie słyszałem i spałem sobie w najlepsze, podczas gdy on mnie potrzebował?

Powinienem pójść sprawdzić, gdzie jest i co się dzieje, prawda? Tak by wypadało. Jeśli mnie nie potrzebuje, to wrócę na górę, a jeśli będzie chciał, żebym został z nim na dole, to zostanę z nim na dole. Proste.

Wstałem i poprawiłem pościel tak, żeby leżała równo i gładko. Przebrałem się, złożyłem koce Sory, żeby nie przeszkadzały nam w dzień (choć raczej nie będziemy siedzieć zbyt dużo w moim pokoju, chcę zabrać go do kur, bo ewidentnie nie może się już tego doczekać), a potem zszedłem na dół. Było cicho i pusto, więc zgaduję, że rodzice jeszcze spali. Cóż, mama i tata zawsze są głośni, kiedy wstaną. Mam na myśli, rozmawiają ze sobą i śmieją się, więc cicho nie jest. To dobrze, bo nie lubię ciszy. Nie wiem czemu, zawsze wydaje mi się taka... Straszna. W ciszy mogę usłyszeć wszystkie straszne rzeczy świadczące o obecności potworów pod moim łóżkiem, więc czuję się lepiej, kiedy coś może te przerażające dźwięki zagłuszyć.

Powolnym krokiem skierowałem się w stronę jadalni, uważając przy tym, żeby żadna deska pod moimi stopami nie zaskrzypiała.

W pewnym momencie usłyszałem stłumione głosy dochodzące z pokoju gościnnego. Zmarszczyłem brwi, próbując cokolwiek wyłapać z mamrotanej dyskusji. Wiem, że nie ładnie podsłuchiwać, że to naruszanie prywatności innych, ale... Chciałem znaleźć Sorę. Chciałem się tylko dowiedzieć, czy jedną z rozmawiających osób jest on, a jeśli tak, to wróciłbym do siebie i nikomu bym nie przeszkadzał.

Dlatego właśnie powoli i ostrożnie zbliżyłem się do drzwi. Były uchylone. Wolałem nie ryzykować, że zostanę przyłapany i będę miał problemy, nie chciałem też, żeby Sora źle o mnie myślał, ale ciągle słyszałem tylko kobiecy głos. Jak więc miałem się przekonać, czy brunet tam jest, jeśli ani go nie widziałem, ani nie słyszałem?

Zajrzałem więc do pokoju. Nie byłem pewien, na co patrzę.

Mama Sory była wyraźnie w złym humorze. Miała lekko rozłożone skrzydła. Wcześniej jej ton nie wydawał się zbyt przyjemny, ale myślałem, że to dlatego, że się nie wyspała lub coś w tym stylu... Sądząc jednak po minie Sory, chodziło o coś więcej niż zwykłe.  zmęczenie. On... Wyglądał na przestraszonego? Patrzył swojej mamie prosto w oczy, ale ewidentnie nie był w bojowym nastroju. Bardziej wyglądał tak, jakby... Zrobił coś źle i czuł się winny?

- Nigdy więcej tak nie rób. - syknęła kobieta, na co chłopak pokiwał słabo głową. - Nigdy. Nie dotykaj mnie. Rozumiesz?

- Rozumiem.

Odwróciłem się na pięcie i biegiem wróciłem na poddasze. Czułem, że dalsze podsłuchiwanie i podglądanie Sory i jego mamy mogło skończyć się albo tym, że zostanę przyłapany, albo tym, że usłyszę lub zobaczę coś, o czym naprawdę nie powinienem nigdy się dowiedzieć, a nie chciałem naruszać ich prywatności jeszcze bardziej. Już czułem się źle z tym, co zrobiłem. To były przecież ich sprawy, nie moje. A ja już wiedziałem, że będę o tym myśleć dużo więcej, niż powinienem.

***

Sora zachowywał się normalnie. Wrócił do mojego pokoju, a kiedy zobaczył, że nie śpię, przywitał się ze mną i trochę pogadaliśmy. Potem normalnie zjedliśmy śniadanie z naszymi rodzicami. Jego mama też zachowywała się tak, jak gdyby nic nigdy się nie stało. Bo może to naprawdę było nic. Może źle zrozumiałem? Różne rzeczy wyrwane z kontekstu mogą wydawać się dziwne lub straszne, jeśli nie wytłumaczy się ich od początku do końca. Może chodziło o coś zupełnie innego, niż myślę. Może cała sytuacja wyglądała inaczej, a ja tylko zobaczyłem jej fragment i dorobiłem własną historię. Może właśnie tak było.

Później poszliśmy do kur. Neze, kobieta Alfa zajmująca się zwierzętami nie była zadowolona, kiedy przez przypadek wdepnąłem w jedno jajko. Ale leżało na ziemi, przykryte sianem i trawą i nie dało się go zauważyć! To nie była moja wina! Całe szczęście nikt nas nie wygonił. Byłoby mi głupio, gdybyśmy musieli zrezygnować z wizyty u kur tylko przez moją nieuwagę. W końcu, Sora tak bardzo chciał znów z nimi posiedzieć, nakarmić je...

- Zobacz, dała się pogłaskać.

Chłopak odwrócił wzrok od brązowej kury wydziubującej ziarno z jego rąk i spojrzał na tę białą, która wepchnęła się na moje kolana i pozwala mi dotykać swoich piór. Raczej niewiele kur lubi, gdy się je głaska. Nie wiem, co się stało z tą jedną, ale to było nawet miłe uczucie, kiedy mogłem jej dotknąć, a ona tylko stała i nawet nie próbowała uciekać.

Sora odwrócił się do brązowej kury. Próbował powoli i ostrożnie podnieść jedną dłoń i dotknąć zwierzęcia, ale to przestraszyło się i uciekło, strasząc przy tym też kurę stojącą na moich kolanach. Spojrzeliśmy po sobie zagubieni. Teraz żaden z nas nie mógł pogłaskać żadnego ptaka.

- Nie chciałem. - powiedział, ostrożnie usypując z ziaren niewielką kupkę na trawie, żeby zwierzęta mogły podchodzić do niej i jeść. - Może powinniśmy iść. Chyba nas nie lubią.

- Oj tam. Lubią nas, jestem tego pewien. Ale może faktycznie siedzimy tu zbyt długo. Chcesz iść na wzgórze? - zapytałem, nie potrafiąc ukryć nadziei w moim głosie.

Sora pokiwał głową. Wstaliśmy więc, wytrzepaliśmy spodnie z ziaren, trawy i piór, i skierowaliśmy się w stronę wzgórza. Ciągle zerkałem na mojego towarzysza, nie za bardzo wiedząc, jak zły by był, gdybym powiedział mu, że słyszałem jego poranną rozmowę z mamą. Chciałem po prostu upewnić się, że wszystko u niego w porządku. Kobieta nie brzmiała przyjemnie i nie mówiła przyjemnych rzeczy, a mina chłopaka jasno wskazywała na to, że nie czuł się dobrze... Okej, powiem wprost, Sora wyglądał wtedy tak, jakby był bliski płaczu. A raczej nie płakałby, gdyby czuł się dobrze.

Nie, nie powinienem mu o niczym mówić. To nie moja sprawa. Zresztą, nie chcę, żeby dowiedział się, że podsłuchiwałem. Podsłuchiwanie nie jest ładne i raczej nikt nie lubi być podsłuchiwany. Sora byłby zły, gdyby się dowiedział, a ja nie chcę, żeby był na mnie zły.

If I Had A FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz