Sam nie wiem, jak długo leżałem na plecach i gapiłem się w korony drzew, ale zaczynałem marznąć. Chociaż może drżałem z innego powodu? Pociągnąłem nosem, powoli podnosząc się do siadu i opatulając się skrzydłami.
Delilah... Nie rozumiem, co się stało. W jednej chwili spacerowaliśmy po lesie i rozmawialiśmy, i było w porządku, a w następnej poczułem się gorzej i chciałem wracać. Dlaczego po prostu nie wróciliśmy? Dlaczego ona nagle... Przytuliła mnie, pocałowała, a potem... Potem...
Nic nie pamiętam. A jednocześnie pamiętam wszystko. Wciąż czuję się dziwnie, kolory są zbyt jasne a dźwięki lasu zbyt głośne i nie myślę tak szybko jak zazwyczaj. Nie wiem, ile czasu leżałem w bezruchu po tym, co się stało. Na pewno długo, ale nie na tyle, by mama się zaniepokoiła i wysłała tatę, żeby mnie znalazł. To... Chyba dobrze. Nie chciałbym, żeby znaleźli mnie w takim stanie. Żebym musiał im wytłumaczyć, co się stało i dlaczego nie powiedziałem im wcześniej o swoim samopoczuciu, zadawaliby tyle pytań, a ja nie potrafiłbym odpowiedzieć, bo niby jak miałbym przyznać się do tego, że pozwoliłem Delilah, żeby dotykała mnie w miejsca, gdzie nikt nie powinien mnie dotykać?
Pociągnąłem nosem, drżącymi dłońmi zapinając spodnie. To nie powinno było się wydarzyć. Próbowałem ją powstrzymać; najpierw starałem się ją odepchnąć, ale nie miałem siły, więc prosiłem ją i mówiłem, żeby mnie zostawiła. Nie słuchała. Odpychała moje dłonie, kiedy chciałem się zasłonić. Trzymała mocno moją twarz, kiedy mnie całowała. Robiłem wszystko co mogłem, żeby do tego nie dopuścić, ale ona i tak... Zrobiła to, co zrobiła.
Było mi wstyd. Nie potrafiłem się obronić. Pozwoliłem, żeby mnie dotykała, a moje ciało... Reagowało na ten dotyk. Za to było mi wstyd najbardziej. Jestem pewien, że tego nie chciałem, ale skoro tego nie chciałem, to dlaczego zachowywałem się jakbym chciał? Dlaczego musiałem poddać się jej i dopuścić do tej sytuacji?
Podniosłem się i ruszyłem powolnym krokiem w stronę wioski. Nie chcę tam iść. Co, jeśli ktoś mnie zobaczy? Jeśli domyśli się, że coś się stało? Jeśli to widać? Nie chcę, żeby wiedzieli. Chcę zniknąć. Schować się gdzieś, gdzie nikt mnie nie zobaczy i nie usłyszy, i czekać aż po prostu zniknę. Ale żeby się schować, muszę wrócić do domu. Prawdopodobnie po drodze spotkam kilka osób, a w domu będą rodzice... Ale w domu jest też mój pokój. Moje bezpieczne miejsce, w którym nic złego mi się nie stanie.
***
- Oh, Kaito, dobrze że jesteś. Właśnie nakładam obiad.
Powoli zsunąłem buty ze stóp. Zerknąłem niepewnie w stronę jadalni, gdzie byli rodzice. Mama od razu nałożyła na mój talerz ziemniaki i polała je sosem, a mnie zemdliło na sam widok jedzenia. Chciałem pójść do pokoju, zakopać się w pościeli i zostać tam na zawsze. Chciałem po prostu zniknąć. Nie chciałem jeść ani siedzieć przy stole z rodzicami, bo nie chciałem, żeby coś zauważyli. Żeby dowiedzieli się, co się stało. Nie mogli wiedzieć, nikt nie mógł wiedzieć, jak by na mnie patrzyli, gdyby się dowiedzieli?
- Synku? - mama zatrzymała się w progu jadalni i rzuciła mi długie, pytające spojrzenie. No tak, wciąż stałem przy drzwiach zamiast wejść wgłąb domu i zjeść z nimi obiad. Przełknąłem nerwowo ślinę.
- Coś się stało, Kaito? - mama podeszła do mnie, a ja odruchowo się skuliłem.
- Ja... - zacząłem, próbując nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. - Nie jestem głodny. Źle spałem w nocy i... Może pójdę się teraz zdrzemnąć...
Już miałem iść w stronę schodów do mojego pokoju, ale mama złapała mnie za łokieć i zatrzymała. Po jej spojrzeniu łatwo mogłem wywnioskować, że nie puści mnie tak prędko, jak bym tego chciał. Supeł nerwów w moim żołądku zacisnął się, a ja mimowolnie poruszyłem skrzydłami, zdradzając tym samym swój niepokój, co dodatkowo zaalarmowało mamę.
- Jesteś jakiś blady. - stwierdziła, przykładając wierzch dłoni do mojego czoła. - I rozpalony. Spałeś przy otwartym oknie? - zapytała, mrużąc podejrzliwie oczy. Pokręciłem głową na boki. - A dobrze się czujesz? Wydaje mi się, że jesteś chory, ale przecież wczoraj...
Urwała nagle, wbijając we mnie wzrok. Przez chwilę wyglądała, jakby szukała potwierdzenia swoich przypuszczeń, a przerażenie na mojej twarzy musiało być odpowiedzią na wszystkie jej pytania. Nie. Nie nie nie nie nie. Tylko nie to, mama nie może wiedzieć, nikt nie może, błagam...
Cofnąłem się, kiedy mama przysunęła się do mojej szyi. Nie może poczuć zapachu Delilah. Nie może poczuć mojego zapachu. Próbowałem odsunąć się jeszcze bardziej, najlepiej to uciec stamtąd do swojego pokoju, ale mama wciąż mnie trzymała. Nie chciałem jej odpychać. Chciałem po prostu, żeby mnie puściła, ale nie wyglądało na to, żeby zrobiła to w najbliższym czasie.
Pociągnąłem nosem, wycierając rękawem swetra policzek.
Mama odsunęła się ze zmieszaną miną. Obejrzała mnie dokładnie, jeszcze raz sprawdziła temperaturę mojego czoła, a na koniec znów powąchała moją szyję. Po tym wszystkim nie wyglądała już tak, jakby miała jeszcze jakiekolwiek wątpliwości. Była pewna. I zmartwiona.
- Kaito, synku, twoja ruja się zaczęła.
Nie tego się spodziewałem.
Ruja? Jak? Wiem, że Alfy mają ruję, ale nasza wygląda inaczej niż ta Omeg. Alfy są wtedy pobudzone, niespokojne, pełne energii i wyczulone na każdy bodziec. Niby jak mogłem dostać rui, skoro nie miałem ochoty biegać po lesie albo latać bez celu, a zamiast tego byłem zmęczony, osłabiony i chciałem po prostu pójść spać, żeby nie musieć myśleć o tym, co stało się wcześniej? I dlaczego nie zareagowałem na zapach Delilah? Na samą jej obecność? Znaczy, to dobrze, że to się nie stało, bo nie chciałem jej skrzywdzić, ale jako Alfa powinienem zareagować instynktownie na Omegę. Tymczasem to ona...
Zadrżałem na samo wspomnienie.
- Nie... - pokręciłem głową, na co mama westchnęła ciężko. - To nie może być ruja. Ja tylko źle spałem, chcę iść spać.
- Synku... - mama próbowała ułożyć dłoń na moim policzku, ale odsunąłem się. Z jadalni wychylił się tata, przyglądając się nam w milczeniu.
- To nie jest ruja. - oznajmiłem twardo, zupełnie tak, jakbym miał co do tego stu procentową pewność. - Prześpię się i mi przejdzie. To jeszcze nie jest mój cykl.
Widziałem, że mama chce coś powiedzieć, ale ostatecznie pokręciła tylko głową i pozwoliła mi pójść do swojego pokoju. Pobiegłem na górę i zatrzasnąłem za sobą klapę. Rzuciłem się na łóżko i zakopałem w pościeli, pozwalając sobie przestać walczyć z emocjami i zaczynając cicho płakać w poduszkę. Mam nadzieję, że niedługo zasnę. Zasnę i kiedy się obudzę, to wszystko okaże się nieprawdą.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...