Poszliśmy z Delilah do Mage'a. Pora deszczowa dobiegła końca, ale wciąż wszędzie było mokro, więc leżenie na trawie i oglądanie chmur odpadało. Zwłaszcza, że chmury wciąż przypominały jedną wielką szarą masę, więc nawet nie było co oglądać. A kiedy zapytałem Kaveha i Vile'a, kiedy idziemy do lasu, zobaczyć co u Kamienia i Pięknej, odpowiedzieli, że pójdziemy później, przed zimą, bo teraz wszędzie jest błoto, a ich mamy nie lubią, kiedy przychodzą do domu w brudnych ubraniach. Poza chodzeniem do lasu właściwie niewiele robiliśmy razem - czasem biegaliśmy, ale teraz nikomu nie chciało się wchodzić na wzgórze, gdzie nawet nie można było usiąść.
Na szczęście miałem Delilah. Ona zawsze lubiła spędzać ze mną czas, a ja lubiłem spędzać czas z nią. Miło jest mieć kogoś, kto będzie chciał pójść z tobą do antykwariatu, do lasu albo na wzgórze, albo zaprosić cię do swojego domu lub pójść do twojego, nie ważne, jaka jest pogoda. O ile oczywiście nie jest to pora deszczowa...
Mage ucieszył się na nasz widok. Nawet zaproponował nam herbaty, ale grzecznie odmówiłem. Nie przepadam za herbatą. Za to Delilah z zadowoleniem popijała swoją herbatę z trzema łyżkami miodu i dwoma plasterkami cytryny.
Zauważyła, że się jej przyglądam i odsunęła kubek od ust.
- Co? - zapytała, przechylając lekko głowę w bok.
- Nic. - odpowiedziałem. Po jej spojrzeniu łatwo mogłem się domyślić, że raczej mi nie uwierzyła. - No dobra, nie rozumiem, jak możesz to pić. Po co dodawać trzy łyżki miodu, skoro jego słodkość zaraz zabijesz cytryną?
Mage roześmiał się, a my odwróciliśmy się w stronę jego fotela, na którym zawsze przesiadywał.
- Musisz się jeszcze dużo nauczyć, synu. - stwierdził. Fuknąłem cicho. Ja się muszę nauczyć? To Delilah słodzi gorzką herbatę, a później kwasi ją cytryną. To przecież nie ma sensu. To jak jedzenie mięsa z owocami; czasami lepiej jest nie łączyć niektórych smaków.
Odwróciłem się z powrotem do grubej księgi leżącej na moich kolanach. Siedzieliśmy z czarnowłosą na podłodze między regałami i przeglądaliśmy zbiór baśni. Było dużo obrazków, więc tym bardziej nas zainteresowała. Właściwie, to oglądaliśmy tylko te obrazki - było ich tak dużo, że wystarczyły, byśmy doskonale znali treść baśni. I dobrze, czytanie jest męczące, a te ilustracje były naprawdę ładne.
Delilah siorbnęła mi prosto do ucha, za co szturchnąłem ją łokciem. Zaśmiała się.
- Zaraz mi kubek wytrącisz i zalejesz książki. - upomniała mnie, znowu upijając głośny łyk napoju. Wywróciłem oczami. Cała Delilah.
***
Wieczorem odprowadziłem dziewczynę do domu. Mieszkała niedaleko mnie, ale było już ciemno, a ona boi się ciemności. Ja w sumie trochę też, ale nie tak bardzo, jak ona, a jako ten starszy byłem za nią odpowiedziałby i nie mogłem pozwolić, by moja droga przyjaciółka wracała do domu po nocy sama. Trochę zasiedzieliśmy się u Mage'a. Książka z baśniami była naprawdę długa, a każdy obrazek zwracał naszą szczególną uwagę. Potem Mage dał nam inne książki z baśniami, a potem - specjalnie dla Delilah - zdjął nam z najwyższej półki atlas kwiatów. Niewiele z nich rosło w pobliżu naszej wioski, ale każdy z nich zachwycał czarnowłosą jeszcze bardziej niż poprzedni. Dla mnie kwiaty nie są aż tak interesujące. Są... Ładne. Niektóre ładnie pachną, ale oglądanie obrazków z nimi nie było szczytem moich marzeń. No ale nie mogłem przecież powiedzieć Delilah, żeby zostawiła ten atlas i żebyśmy znaleźli inną książkę. To byłoby samolubne, a poza tym, nie chciałem sprawić jej przykrości. Jakoś więc przetrwałem oglądanie atlasu. Na szczęście później wybraliśmy atlas o zwierzętach, więc zrobiło się ciekawiej.
CZYTASZ
If I Had A Friend
FantasyKaito uwielbia oglądać chmury i poznawać nowe osoby. Jedną z nich jest Sora - syn przyjaciół jego rodziców, który jako jeden z niewielu widzi w białych obłokach konkretne kształty. Między chłopcami od razu powstaje więź, a ich relacja staje się cora...