Rozdział 20: Uczucia

24 8 1
                                    

Skłamałbym, gdybym powiedział, że w obecnej sytuacji nie czułem się zdezorientowany. Bo byłem okropnie zdezorientowany, tak bardzo, że zasypianie stało się dla mnie trochę trudne. A to nie dobrze. Lato miało to do siebie, że nikt nie chciał spać, a wszyscy chcieli korzystać z dobrej pogody (nie ważne, jak gorąca by ona nie była). Zwłaszcza, że ostatnie dni były raczej chłodniejsze, raz nawet padało, a to oznaczało, że mogliśmy w końcu leżeć całymi dniami na wzgórzu i oglądać chmury, a nawet gwiazdy. Nie chciałem stracić szansy na tak dobrą zabawę przez własne zmęczenie.

Starałem się spać normalnie, jeść normalnie i przede wszystkim, zachowywać się normalnie. Nie chciałem, żeby ktokolwiek zauważył, że coś jest nie tak, bo wtedy musiałbym wytłumaczyć tej osobie, o co chodzi, a ja zdecydowanie nie potrafiłem ubrać tego w słowa.

Lubię Sorę. Bardzo. Myślę, że... Lubię go bardziej, niż powinienem. Do tej pory myślałem, że uważam go tylko za przyjaciela, że lubię go tak bardzo, bo jest taki jak ja, a w przeciwieństwie do Kaveha i Vile'a, nie odpycha mnie i nie uważa za irytującego, ale... Ale to chyba jest coś więcej. Nie jestem pewien. Nie do końca to rozgryzłem, to pierwszy raz, kiedy lubię kogoś tak bardzo, to wszystko jest takie nowe i skomplikowane, i straszne... Ale gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że może... Tylko trochę oczywiście, może zauroczyłem się w Sorze.

To nie dobrze. Największym problemem jest to, że on jest Alfą i tak się składa, że ja też jestem Alfą. A Alfy nie mają prawa lubić siebie nawzajem w sposób, w jaki lubią Omegi. Czy to jest w ogóle możliwe? Ah, nie mam pojęcia! Przecież natura stworzyła wszystko tak, by kochały się osoby, których miłość może sprowadzić na świat kolejne życie, prawda? Tak pisało w jednej książce, którą czytałem u Mage'a. A dwie Alfy nie mogą mieć ze sobą dzieci, zwłaszcza, jeśli obie są mężczyznami. Może gdyby jeden z nas był kobietą, nie byłoby to takie dziwne – kobiece Alfy mają spore problemy z zajściem w ciążę, utrzymaniem dziecka przy życiu, a później też urodzeniem go, ale... Ale wciąż od czasu do czasu zdarza się, że kobieca Alfa urodzi. I to jest cud. Czyli... Dwie Alfy mogą mieć dzieci, pod warunkiem, że jedna z nich jest kobietą, a druga mężczyzną. A ani ja, ani Sora, nie jesteśmy kobietami.

Ale nie chodzi tylko o dzieci; nigdy nie widziałem dwóch męskich Alf będących razem. Tak samo, jak nigdy nie widziałem dwóch Omeg razem. Zazwyczaj pary składają się z Omegi i Alfy... I wszyscy akceptują tylko takie związki. Alfa i Omega dopełniają się, tworzą jedność, są stworzone, by być razem. Alfa i Alfa lub Omega i Omega nie mogą być razem, bo są tacy sami. To tak jak z puzzlami – nie połączysz dwóch takich samych kawałków, one muszą się różnić. Tak jak Alfy różnią się od Omeg.

Tak właściwie to nie jestem pewien, czy Sora mi się podoba. Znaczy, co do tego mam pewność, ale nie wiem, czy powinienem się tym aż tak przejmować. Przecież... Zaraz mi przejdzie, prawda? To tylko taka faza, osoby w moim wieku tak mają, co nie? Pamiętam, jak kilka lat temu Avel rozmawiała z Elijahem o Zirevie. Chłopak był w nim bardzo zauroczony, wydawało się, że naprawdę się zakochał, ale szybko mu przeszło. To był tylko moment, chwilowe zagubienie... Może tak samo będzie w moim przypadku. Może teraz myślę, że Sora mi się podoba, ale jutro obudzę się bez tych myśli i uczuć. Jutro stwierdzę, że to było głupie, bo Sora jest tylko przyjacielem i nikim więcej, a to nigdy się nie zmieni. Może tak właśnie będzie.

Wszystko pogarszał fakt, że w ostatnim czasie Delilah zachowywała się trochę inaczej niż do tej pory. Nic się między nami nie zmieniło, przynajmniej w teorii. Dalej się przyjaźnimy i w ogóle, wszystko wydaje się być tak samo, jak wcześniej. Ale... Od ostatniej lekcji z Zirevem, od tamtego momentu, kiedy przyłapałem dziewczynę na przyglądaniu mi się... Nie mogę przestać się zastanawiać, czy to coś znaczyło. Czy patrzyła na mnie zwyczajnie, czy tak, jak ja zacząłem patrzeć na Sorę. Czy ona... Czy ona przypadkiem czegoś do mnie nie czuje.

  Na początku nie zwróciłem uwagi na zmiany w jej zachowaniu. Były takie niewielkie. Myślałem, że nic nie znaczą, ale odkąd zacząłem tak bardzo analizować jej zachowanie, zauważyłem kilka rzeczy, które wskazywałyby na to, że może trochę jej się podobam.

Po pierwsze: to, jak uśmiechała się, poprawiała włosy i rumieniła się za każdym razem, kiedy powiedziałem jej coś miłego. Tak jak wtedy w lesie, gdy pochwaliłem jej pomysł zabawy w chłodnym strumieniu. Tak jak wtedy, gdy skomplementowałem jej sukienkę, żółtą z wyszytymi kwiatami na brzegach, bo naprawdę mi się spodobała. Jak wtedy, kiedy nazwałem ją bohaterką Sory, bo udało jej się przekonać Neze, by pozwoliła nam pójść do koni bez taty czarnowłosej. Bez żadnego dorosłego właściwie. Nikt nie miał czasu (ani pewnie też ochoty) pilnować, by trójka trzynastolatków nie zrobiła sobie krzywdy przy tych wielkich, majestatycznych zwierzętach, a Sora naprawdę chciał jeszcze raz pogłaskać Karina...

Po drugie: zacząłem zwracać większą uwagę na to, jak Delilah na mnie patrzy. Robi to często. I dużo. I za każdym razem, gdy ja również na nią spojrzę, ona odwraca wzrok i przygryza usta, ruszając lekko skrzydłami. Za każdym razem. Dokładnie tak, jak robię to ja, kiedy to Sora przyłapie mnie na przyglądaniu się jemu.

Nie mogłem pozbyć się myśli, że jeśli moje przypuszczenia okażą się prawdziwe i Delilah mnie lubi (mam nadzieję, że tak nie będzie), ja również powinienem lubić właśnie ją. Jest Omegą. A ja jestem Alfą i jeśli kiedykolwiek mam być z kimś w związku, powinienem wybrać właśnie ją. Problem polega na tym, że ja nic do niej nie czuję. Nic. Jest moją najlepszą przyjaciółką i naprawdę ją lubię, ale oprócz tego nie widzę w niej swojej przyszłej partnerki. Nie widzę w niej kogoś, z kim miałbym założyć rodzinę. Delilah jest Delilah. Nie podoba mi się. Jest miła, uczynna, ładna i uwielbiam spędzać z nią czas, ale to nie to. To nie jest żadne głębsze, romantyczne uczucie.

Wiem, że jeśli miałbym w kimkolwiek się zakochać, powinna to być właśnie Delilah. Jest naprawdę cudowną osobą. A mimo tego nie potrafię niczego do niej poczuć, bo tak się składa, że zauroczyłem się w drugiej Alfie.

Jeszcze nie tak dawno w ogóle nie myślałem o niczym związanym z miłością, związkami i tym wszystkim, co za tym idzie. Nie myślałem o Alfach i Omegach, nie myślałem o tym, kogo powinienem lubić a kogo nie, i o tym, kogo faktycznie lubię a kogo nie. A teraz? W ciągu kilku dni te myśli opanowały mój umysł, zajęły całą moją głowę, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Nie mogę się ich pozbyć, chociaż bardzo bym tego chciał, bo im dłużej o tym myślę, tym bardziej zagubiony jestem i tym gorzej się czuję. A nie mogę z nikim o tym porozmawiać, bo jeśli ktokolwiek dowie się, że lubię Alfę, będzie po mnie, za to bez wspominania o tej kwestii nikt nie zrozumie, dlaczego nie mogę po prostu polubić Delilah.

- Już?

Spojrzałem na Sorę, który przyglądał mi się wyczekująco. Poruszyłem skrzydłami w niemym pytaniu, a wtedy on kiwnął głową na książkę leżącą przed nami. Oh, no tak. Kiedy zanosiliśmy z powrotem do Mage'a wszystkie książki o skrzydłach i lataniu, mężczyzna zaproponował nam, żebyśmy tym razem wzięli coś „ciekawszego" i dał nam coś w rodzaju dziennika jakiegoś faceta, który dużo podróżował. Czytaliśmy to wieczorami, kiedy akurat nie mieliśmy nastroju na siedzenie na wzgórzu czy chodzenie po lesie.

Pokiwałem głową, dając tym brunetowi znak, że może przekręcić stronę. Od razu to zrobił, zaraz wracając do czytania. Autor dziennika był akurat w drodze do jakiegoś większego miasta, ale ten fragment był strasznie nudny. Nie za bardzo mnie interesował. Zerkałem co prawda w tekst, żeby upewnić się, że nie przegapię momentu, w którym dotrze do miasta, ale póki co nie zapowiadało się, że doczytamy do tego w najbliższym czasie. Więc... Częściej zerkałem na Sorę.

Nie wiem dlaczego. W jego wyglądzie nie było nic ciekawego; zwykłe brązowe włosy, zwykłe zielone oczy i zwykła twarz. Był ładny, ale nie jakoś bardzo. A jednak mój wzrok ciągle uciekał w jego stronę.

Przygryzłem dolną wargę i spuściłem wzrok na książkę. Nie powinienem tak się na niego gapić. Nie powinienem w ogóle się na niego gapić. Obaj jesteśmy Alfami, a Alfy nie patrzą na siebie w ten sposób i jeśli ktokolwiek dowie się, że patrzę na Sorę tak dużo i często, uznają mnie za dziwnego. A ja nie chcę być dziwny. 

If I Had A FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz