Pov seungmin
Następnego dnia przyszedłem jak zwykle do pracy, wczoraj trenowałem z resztą osób co było dla mnie fajne bo nie muszę być sam na sam z changbinem.Teraz siedziałem na siłowni z resztą osób aż nagle do środka wszedł pan seo a obok szedł jego syn.
"Witam wszystkich proszę zatrzymać swój trening mam coś ważnego do powiedzenia", zaczął pan seo dosyć poważnie, gdy ustawiliśmy się w szeregu zaczął mówić.
"Za godzinę ruszamy na misję w szatni czekają na was ubrania a po przebraniu dostaniecie broń, gdy będziecie gotowi powiem wam jaki jest plan".
Byłem trochę zaskoczony a nawet bardzo nie spodziewałem się tego że akurat dzisiaj i akurat teraz będzie misja.
Orientując się co się dzieje poszedłem z resztą do szatni po czym się przebrałem w przygotowane ubrania, miałem na sobie czarne spodnie i takiego samego koloru koszulkę oraz kurtkę.
Po przebraniu wyszliśmy a przy wejściu stali inni strażnicy który podawali karabiny, moje ręce trzęsły sie ale jakoś utrzymałem broń w ręce.
"Dobrze więc to plan, atakujemy tego mężczyznę który kiedyś ukradł mi najcenniejszy dotąd na świecie diament, w końcu wiem gdzie go trzyma dlatego to jest też idealny moment abyście udowodnili że coś umiecie", wszystko pokazywał na wielkiej tablicy, zdjęcie mężczyzny, zdjęcie diamenta i wiele innych.
"Razem z tymi strażnikami którzy pracują tu od lat, zostaniecie rozdzieleni na trzy grupy, jedna pójdzie ze mną druga z moim synem a trzecia z jednym z zaufanych strażników dla was pan Kang".
"Dobrze mamy mało czasu więc do rzeczy najpierw hakerzy włamują się do systemu i wyłączają kamery, wtedy grupa mojego syna będzie mogła wkroczyć, gdy powalą strażników ja będę mógł wkroczyć i razem z moją grupą przeszukamy dom aby znaleźć diament i rzeczy które będą mogły nam się do czegoś przydać na przykład jakieś dokumenty albo coś czyli innym słowem w mojej grupie będą bardziej doświadczeni strażnicy".
"Dobra jak wiadomo po usłyszeniu strzałów i krzyków gospodarz tego domu wezwie więcej swoich ludzi dlatego wtedy wkroczy grupa pana Kanga...wszystko zrozumiane?".
Każdy skinął głową, a potem zaczęło się przydzielanie osób.
Po przydzieleniu ja byłem w grupie pana Kanga, mój tata też bierze udział w tej akcji ale jest w grupie pana seo bo jest bardziej doświadczony.
"O seungmin na to wygląda że jesteśmy w tej samej grupie", odwróciłem się w stronę chłopaka i skinąłem głową, "boisz się?", ponownie skinąłem głową.
"Spokojnie będę tam z tobą nic ci nie będzie jest nas dużo więc każdy będzie sobie pomagać i nic ci się nie stanie obiecuje".
"Dzięki donghyun", uśmiechnąłem się w jego stronę co odwzajemnił.
"Jak tam synek jesteś gotowy?", mój tata podszedł do mnie kładąc rękę na moim ramieniu, "tak", skłamałem.
Nie byłem gotowy na to aby iść na jakąś misje i zabijać ludzi, nie byłem pewien czy aby na pewno dam sobie radę.
"Ej nie pękaj jesteś silnym sprytnym i mądrym chłopakiem...na takiego cię wychowałem więc nie poddawaj się i walcz".
"A co jeśli coś mi się stanie?", zapytałem, "nie bój się jest nas dużo a pozatym będę nie daleko więc jak coś to cię obronie...wszystko będzie dobrze", rozczochrał mi włosy po czym wrócił do swoich kolegów.
"Popraw włosy", usłyszałem znajomy głos, to był nikt inny jak syn pana seo czyli changbin.
Poprawiłem włosy patrząc w innym kierunku, "trzymaj to są amunicję...karabin jest naładowany ale gdyby coś to masz na zapas".
Wziąłem od niego amunicję i schowałem do kieszeni, "tylko nie zgub", przewróciłem oczami i prychnąłem, "jeśli aż tak bardzo się boisz to lepiej wróć do domu szczeniaczku".
Widziałem rozbawienie na jego twarzy, "zostanę i pokaże ci co potrafię", powiedziałem stojąc przed nim, "zginiesz od razu gdy zacznie się akcja", prychnął.
"Jeśli tak bardzo chcesz żebym zginął to trzeba było to zrobić wcześniej", naszą rozmowę przerwał nam pan seo, "do roboty zaczynamy, wsiadacie grupowo do wanów i jedziemy".
"Ja w porównaniu do ciebie nie życzę ci śmierci tylko powodzenia", po tych słowach wyminąłem go i wyszedłem z budynku kierując się do samochodu.
Z każdą minutą jazdy coraz bardziej się stresowałem, to była moja pierwsza misja, serce waliło mi w piersi a oddech przyspieszał.
Nagle poczułem uścisk na dłoni, "spokojnie jestem tutaj", powiedział donghyun trzymając mnie za rękę, skinąłem głową i skierowałem swój wzrok na szybę.
Po paru minutach auto zatrzymało się co oznaczało tylko jedno, "na mój sygnał ruszamy", powiedział pan kang.
Zobaczyłem jak grupa changbina wkracza do tego apartamentu, usłyszałem pierwsze strzały po czym z wana wybiegł pan seo razem ze swoją grupą.
Słysząc kolejne strzały zacząłem się jeszcze bardziej bać, changbin miał rację mogłem wrócić do domu.
"Ruszamy", rozległ się głos pana Kanga który od razu po tym wyszedł z auta a potem reszta osób z wana w tym ja.
"Wkraczamy do akcji przygotować się", powiedział mężczyzna jako pierwszy wchodząc do już zdemolowanego apartamentu.
Adrenalina zaczęła wzrastać gdy do moich uszu dotarł głośny strzał a raczej kilka głośnych strzałów.
I wtedy zaczęło się prawdziwe piekło, każdy się rozdzielił a niby mieliśmy pracować w grupie, chowając się za ścianą analizowałem co się właśnie dzieje.
Zaciskając mocno dłońmi karabin strzeliłem w mężczyznę co mnie trochę ucieszyło, nie wiedzieć czemu spodobało mi się to, dlatego od razu zacząłem strzelać do strażników gospodarza tego domu.
"O boże seungmin jestem w szoku", wzdrygnąłem się na nagły głos i odwróciłem w stronę osoby, "donghyun nie strasz mnie", powiedziałem odwracając się i znowu strzelając.
On zaraz potem również też zaczął strzelać, mój wzrok padł na pewnego szatyna który nie tylko strzelał ale i też bił się z ludźmi wroga pana seo.
Był idealny do tej roboty, orientując się że za długo na niego patrze zacząłem szukać wzrokiem jakiś wrogów, było ich mało dlatego misja pewnie za niedługo się skończy.
Zobaczyłem ojca changbina schodzącego po schodach mającego pudełko w ręce, dopiero później zauważyłem że z jakiejś ściany wyłonił się mężczyzna celując w pana seo.
Nie wahając się strzeliłem w mężczyznę tak że kula trafiła w jego klatkę piersiową.
Mężczyzna złapał się za nią po czym jego wzrok padł na mnie, nie wiedząc nawet kiedy mężczyzna podniósł pistolet i strzelił prosto we mnie.
Poczułem cholerny ból ręki, położyłem rękę na prawym ramieniu a potem zobaczyłem krew, z powodu bólu oparłem się plecami o ścianę i zjechałem po niej tak że teraz siedziałem.
Ból był nie do zniesienia moja ręka była na ramieniu mając nadzieję że jakąś ją zatamuje.
"Japierdole seungmin co ci jest?", zapytał donghyun kucając obok, "to nic...zostałem postrzelony", łapałem dosyć głębokie oddechy co przeszkadzało mi w mówieniu.
"Japierdole...poczekaj chwilę pójdę po pomoc", zaraz potem chłopak pobiegł wzdłuż korytarza a wzrok totalnie zaczął mi się zamazywać.
CZYTASZ
Older Brother| Jeongchan
Fanfiction"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpieprz!". "Gówno wiesz jesteś zwykłym nieletnim dzieciakiem!", odkrzyknął, "przestań mnie traktować ta...