chapter 49

607 49 40
                                    

Pov jisung
Minął tydzień od przykrego incydentu gdzie Felix i seungmin zostali ranni, oboje musieli zostać na obserwacji przez ten czas.

Wchodząc do biura westchnąłem, jest już po godzinach a ja wciąż jestem w firmie odkąd wróciłem do pracy, minho ciągle dokłada mi roboty przez co zostaje po godzinach.

Siadając prosto odchyliłem głowę do tyłu i jęknąłem z bólu czując jak wszystko mnie boli.

Odkładając ostatnie papiery wstałem z fotela i wziąłem swój plecak po czym wyszedłem z biura.

Wszystko mnie bolało i jedno o czym tylko marzyłem to to aby wrócić do domu i iść spać.

Widząc osobę idącą w moją stronę zatrzymałem się i błagałem w myślach aby te papiery, które trzyma w rękach nie były dla mnie.

"Trzymaj masz jeszcze to zrobić zanim wyjdziesz", powiedział podając mi teczki, podczas gdy w moich oczach pojawiły się łzy.

Nie mam siły, chce do domu a on jeszcze daje mi te pieprzone teczki, kłaniając się wróciłem do swojego biura zaraz potem wybuchając płaczem.

"Japierdole mam dość", wyszeptałem, ktoś wszedł do środka dlatego szybko wytarłem mokre policzki i odwróciłem się w stronę osoby.

To był minho, znowu, stał a w ręku trzymał kolejną teczke, "zapomniałem dać ci jeszcze tego".

Biorąc teczke zagryzłem wargę i zacisnąłem ręce na teczce, próbowałem powstrzymać łzy ale było to trudne.

"Dobrze", ukłoniłem się kolejny raz i podszedłem do swojego biurka zaraz potem włączając lampkę.

Siadając na fotelu westchnąłem, chłopak wziął krzesło i usiadł obok po czym podwinął rękawy koszuli.

"Co robisz?", zapytałem odsuwając się trochę, "pomogę ci", skinąłem niepewnie głową i wróciłem do papierów.

Po paru godzinach męczącej pracy w końcu skończyliśmy, rozciągając sie na fotelu wziąłem telefon i sprawdziłem godzinę, jest już prawie pierwsza w nocy do tego mam jakieś dziesięć nieodebranych telefonów od mamy.

"Cholera", wyszeptałem i wstając wziąłem swój plecak, "dziękuję panu za pomoc do widzenia", ukłoniłem się i wyszedłem z biura.

Po tym jak wyszedłem z firmy miałem zamiar zadzwonić do mamy ale stwierdziłem że może spać dlatego nie będę jej budzić.

"Och jisung co tu robisz tak późno?", podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się w stronę chłopaka.

"Byłem w pracy a ty co tu robisz?", zapytałem, "stwierdziłem że pójdę na spacer może chcesz do mnie wpaść skoro się spotkaliśmy".

"Wiesz co, jest już dosyć późno a chciałbym już iść spać", powiedziałem, ledwo znam typa a już mnie zaprasza do siebie.

"Możesz zostać u mnie na noc", powiedział zbliżając się do mnie po czym położył rękę na mojej talii a drugą na moim policzku, od początku poznania wydawał mi się dziwny bo zawsze patrzył na moje usta i w ogóle ale teraz to już przesada.

"Wiesz co muszę iść", próbowałem ściągnąć jego rękę ale chłopak przede mną zacieśnił uścisk.

"No chodź będzie fajnie zabawimy się", próbował mnie całować a ja starałem się jakoś go odepchnąć, "zostaw mnie!", krzyknąłem.

A po chwili chłopak leżał na ziemi z rozwaloną wargą, zanim się zorientowałem ktoś przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając.

"Co tu robisz keeho?", podnosząc wzrok zobaczyłem minho, był bardzo zły i przez cały czas patrzył na chłopaka zabijającym wzrokiem.

"Przyszedłem porozmawiać o sprawach biznesowych ale napotkałem tą dziwkę więc chciałem się trochę zabawić ale jak widać musiałeś nam przeszkodzić".

"Nie nazywaj go tak!", krzyknął, "bo co...on jest mój i-", minho mu przerwał, "nigdy nie będzie twój!", następnie przyciągnął mnie do siebie podczas gdy moje oczy zaczęły wypełniać się łzami.

"Jeśli tak stawiasz sprawy to wyzywam cię do wyścigu a wygraną jest jisung", moje oczy rozszerzyły się i szybko spojrzałem na chłopaka, który już wstał z ziemi, "co?", zapytałem.

"Dobrze słyszysz dziwko będziesz mój jeśli przekrocze linię mety", moje oczy rozszerzyły się i teraz spojrzałem na chłopaka przede mną.

Powoli spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i położył rękę na moim policzku, "on nie jest rzeczą", powiedział gładząc mnie po policzku, "jest najcudowniejszą osobą na świecie", wyszeptał żebym tylko ja go usłyszał, przez co się zarumieniłem.

"Jeśli nie chcesz wyścigu to jeszcze dzisiaj ten mały chłopiec będzie u mnie".

Minho spojrzał na niego zabójczym wzrokiem, po czym westchnął, "jutro o 20", powiedział minho.

Moje oczy rozszerzyły się i patrzyłem raz na minho a raz na keeho mając nadzieję że to jakiś głupi żart, chłopak za nami miał szyderczy uśmiech na twarzy podczas gdy szatyn trzymający mnie w ramionach miał płomienie w oczach.

"Więc widzimy się jutro", chłopak zaśmiał się a zaraz potem odjechał, gdy jego auto odjechało zacząłem płakać.

"Jisung nie płacz", powiedział ocierając moje łzy, "ja nie chce żeby on wygrał ja się go boje ja nie chce".

"Spokojnie wygram to i wtedy zabije tego dupka...ten skurwysyn już nigdy więcej cię nie dotknie".

"Proszę wygraj to", wyszeptałem a zaraz potem pocałowałem go, próbując zignorować to co między nami jest.

Bałem się że w pewnym momencie odepchnie mnie ale zamiast tego przyciągnął mnie bliżej kładąc rękę na mojej szyi a drugą na mojej talii.

"Wygram to obiecuje", wyszeptał gdy odsunęliśmy się od siebie po czym znowu złączył nasze usta w przyjemnym pocałunku.

Older Brother| JeongchanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz