Piątek, 23 czerwiec 2023
Ostatni dzień szkoły... Postanowiłam z Bartkiem, że właśnie dziś powiemy naszym przyjaciołom o naszym związku. Wczoraj pytałam całej klasy kto będzie. Wiadomo, że nikomu się już tu nie chce chodzić, więc z 5 osób zostało, nasi przyjaciele i my. Dlatego postanowiliśmy powiedzieć to teraz, trochę szybko, jednak bałam się, że może nie udać się nam spotkać wszyscy razem w ósemkę w wakacje.
Na lekcji wychowawczej, nasza wychowawczyni wyszła na chwilę z klasy. Pokazałam Bartkowi znak, że to już czas na przekazanie tej wiadomości. Wyszłam razem z nim na środek i poprosiłam, żeby wszyscy na chwilę się uciszyli.
-Okej, mamy z Bartkiem wam coś bardzo dla nas ważnego do przekazania - zaczęłam.
-Jesteś w ciąży? - zażartował Oliwier, a ja i szatyn, który stał obok mnie zaśmialiśmy się.
-Niee - zaprzeczyłam przeciągając ostatnią literę nadal z bananem na twarzy. - Ja i Bartek jesteśmy razem - powiedziałam i złapałam chłopaka za dłoń. Po chwili niedowierzania, przyjaciele podbiegli do nas i nas przytulili.
-To nie prank? - spytała upewniając się Hania.
-Nie Hania, jesteśmy razem - odpowiedziałam.
-Od jak dawna?
-Chyba tydzień albo dwa, nie jestem pewna.
-I kiedy zamierzaliście nam to powiedzieć? - powiedziała udając obrażoną.
Po licznych gratulacjach ze strony przyjaciół, zajęliśmy poprzednie miejsca, a do klasy wróciła nasza wychowawczyni.
-To dlatego nie chciałaś mi powiedzieć gdzie byliście podczas przerwy w poniedziałek - powiedziała Wiktoria.
-Taak - powiedziałam przeciągając samogłoskę.
Zadzwonił dzwonek. Wyszliśmy z klasy i zwróciłam się po radę do Hani.
-Haniaa - przeciągnęłam ostatnią literę. - Boję się, że nie zdam egzaminu.. - powiedziałam smutno.
-Hej, Fuga, będzie dobrze, na pewno zdasz, nawet nie myśl, że nie - przytuliła mnie i pogłaskała moją głowę.
-Myślisz? - spytałam.
-Tak, dokładnie tak myślę. Wierzę w ciebie, jak w nikogo innego. Fausta, dasz radę! - Fausta... Tyle wspomnień z tą ksywką.. Miałyśmy po 11 lat. Przez przypadek przekręciła ostatnią samogłoskę i tak wyszła moja ulubiona ksywka. Codzienne spotkania w wakacje, zawsze i wszędzie. To ona pomogła pogodzić się ze stratą mojego ukochanego pieska z dzieciństwa, to ona pocieszała mnie po zerwaniu z moim pseudo chłopakiem. Czemu pseudo? To był mój crush, tylko, że ja się w nim zabujałam jak opętana, a on? Był ze mną tylko dlatego, że kupywałam mu masę prezentów. A on? Kompletnie nic nie robił. A może to i lepiej? Dzięki niemu, doszło do mnie, że żeby okazać komuś miłość nie wystarczy tylko jakiś tam prezent. Na tamte czasy były to jakieś małe samochodziki, które były dosyć drogie. A ja? Zarabiałam na każdy możliwy sposób, żeby kupić mu ten cholerny samochodzik. To wyprowadzałam psy sąsiadów na spacer za jakieś tam dwa złote. To sprzedawałam lemoniadę w ciepłe dni. To sprzedawałam jakieś ulotki za pięćdziesiąt groszy. Czemu ja się tak bardzo poświęcałam, a w zamian dostałam ,,balonik" z myślą, że powietrze, które wypełniało go, jest pełne miłości, a jednak, gdy zostało przekłute, ta miłość znikła? A może jej tam nigdy nie było? Czemu życie jest tak okrutne? Może to moja wina? Może po prostu pokutuję za grzechy, których nie pamiętam?
-Ej, wszystko okej? - wyrwała mnie z przemyśleń Hania.
-Tak, jest okej - zadziwiająco tym razem o swoim samopoczuciu nie skłamałam.
-Stara, stoimy w uścisku jakieś 5 może z 10 minut, na pewno wszystko okej?
-Tak, wszystko okej, po prostu brakowało mi ciebie.
-Ojej... - powiedziała rozczulonym głosem, przytuliła mnie jeszcze mocniej i zadzwonił dzwonek.
Słuchając szum wiejącego wiatru. Promienie słońca, które padały na moją twarz i pięknie ją oświetlały. Pozytywni ludzie, których mijałam w drodze do domu, mówili mi pozytywne ,,Dzień dobry", a ja również odpowiadałam z uśmiechem na twarzy. Śpiewy ptaków, które obijały mi się o uszy. Dzieci, które niby irytująco krzyczały na placu zabaw, a jednak był to kojące dla moich uszu. Wszystko po to, by wrócić do domu i zastać mą rodzicielkę w złym humorze, która automatycznie pogorszyła i mój humor.
-Dłużej się nie dało iść? Obiad stygnie - powiedziała nerwowo chodząc po całym salonie. Zdjęłam buty, odłożyłam plecak i nałożyłam sobie obiad. - Jedz szybko, zaraz wyjeżdżamy. - co? Gdzie wyjeżdżamy niby?
-Gdzie? - spytałam.
-Do Warszawy, do cioci Basi. Pamiętasz ją? Pieluchy ci zmieniała - no faktycznie, bo będę pamiętać osobę, która mnie przebierała. O nie.. Z tego co mi się wydaje, ma ona pod opieką dużo dzieci, przez to, że jej córki pracują, a dzieci nie chcą dać do przedszkola, bo na prawdę, bardzo duży problem jest, żeby zapisać dziecko do przedszkola. Gdy zjadłam, umyłam naczynia po sobie. Moja mama zawołała tatę oraz Patryka i w pełnym składzie mogliśmy wyjeżdżać.
Gdy usiedliśmy w aucie, spytałam brata czy wie coś więcej o wyjeździe.
-Jak długo tam będziemy? - zapytałam.
-Podobno wracamy jeszcze dziś wieczorem. Tata ma coś w Warszawie do załatwienia, a że ciocia Basia blisko mieszka to tam wstąpimy.
-Dzień dobry - powiedziała wchodząc do domu rodziny, mama.
-Oo, jesteście, no dzień dobry, dzień dobry. Jak podróż? - nawet nikt nie zdążył odpowiedzieć i zaczęła kolejny temat. - O, Patryś i Faustynka! - uszczypnęła nas w policzki, a ja się sztucznie uśmiechnęłam. - Jak wy wyrośliście! Taka piękna pannica, no i piękny kawaler! Zapraszam, zapraszam - weszliśmy do salonu. Ujrzałam całą gromadkę dzieci, która się bawiła.
-Jak się nazywasz? - podeszła do mnie niepewnie mała dziewczynka.
-Fausti jestem - odpowiedziałam, na co dziewczynka przytuliła mnie.
-Cześć Fausti, ja jestem Michalina - przedstawiła się. - Chcesz się z nami pobawić? - spytała.
-Oczywiście - odpowiedziałam, a mała Michalinka zaprowadziła mnie do reszty dzieci. - To w co się bawimy? - zaczęłam siadając na podłodze.
-W dinozaury! - krzyknął mniejszy chłopiec.
-Nie, w księżniczki! - nie zgodziła się inna dziewczynka.
-Spokojnie, czasu starczy na każdą zabawę - uspokoiłam niespokojne dzieci.
Zaczęliśmy zabawę, na początku bawiliśmy się w księżniczki. Ustawiliśmy zabawkową zastawę i Michalinka zaczęła nalewać ,,herbatę".
Bawiąc się z takimi małymi dziećmi pomyślałam, że w sumie fajnie by było mieć takiego brzdąca w domu...
CZYTASZ
Blossoming love
Teen Fiction~ Fartek ~ Bartek oraz Faustyna, bo tak nazywają się główni bohaterowie. Zawsze się poniżali nawzajem przy innych, jednak pewnego dnia postanawia się coś zmienić. Może w końcu dorośli?