Naprawdę

565 29 1
                                        

Piątek, 23 czerwiec 2023

Słuchając muzyki Lany del Rey na słuchawkach, wbijałam swój wzrok w szybę auta, a raczej w to, co za nią jest. Krajobraz co chwilę się zmieniał od budynków aż po łąki i drzewa. Pojedyncze liście, które za szybko odcięły swoją pępowinę od drzewa obijały się o nasz samochód. Co jakiś czas ktoś wymieniał się z kimś innym zdaniami. Zatracając się w tej chwili, usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni, bo muzyka, którą słuchałam się zatrzymała. Postanowiłam sprawdzić kto to. Bartek dzwoni, ale nie mogę z nim na razie rozmawiać. Moi rodzice nie wiedzą o tym, że jesteśmy razem, a jakbym powiedziała do niego kocham cię na pożegnanie, albo coś podobnego, mogliby się skapnąć, że kogoś mam. Jeszcze na dodatek nie mamy teraz najlepszych relacji. W sumie to z tatą się rzadko widuje, bo praca. Z mamą się teraz częściej widuje, bo ostatnio źle się czuje, jest osłabiona, ale ciągle jej w czymś nie pasuję. Odrzuciłam połączenie i szybko napisałam, że nie mogę teraz rozmawiać i czy coś się stało.

Faustyna: Hej, nie mogę teraz rozmawiać, bo jadę autem z rodzicami, coś się stało?

Bartek: Nie, nic się nie stało, tak po prostu dzwonię, stęskniłem się💕 pomijając to, że się widzieliśmy parę godzin temu.

Faustyna: Haha, też się stęskniłam❤️ kocham cię Bibi

Bartek: Też cię kocham słońce! Miłego wieczoru, mam nadzieję, że zadzwonisz jak wrócisz do domu💞

Faustyna: Oczywiście!

Odpisałam i wznowiłam słuchaną przedtem muzykę.

Weszłam do domu, było już trochę późno, ale na szczęście jutro nie muszę wcześnie wstawać, bo przecież i tak nie dostanę świadectwa, więc po co tam iść? Racja, zobaczyłabym się z Bartkiem, ale mam w planie zaprosić go po szkole.
Umyłam się szybko i poszłam do swojego pokoju. Oczywiście, kolację ominęłam. Faustyna, ogarnij się! Mam ostatnio problem z jedzeniem. Krępuje mnie jedzenie przy innych, mimo że jest to normalne. Również mam problem z jedzeniem od tej całej sytuacji z komentarzami pod postem. Już to kiedyś przerabiałam. Chodziłam na terapie i zmuszałam się po prostu do jedzenia. Wtedy też bardzo pomagał mi Patryk. Cały czas wspierał i wierzył we mnie, że uda mi się z tego wyjść. No ale dobra, zadzwoniłam do Bartka na facetime.

-Hejka - przywitałam się.

-Hej kochanie - był czymś ewidentnie zajęty.

-Przeszkodziłam ci w czymś?

-Nie, w niczym. A tak w ogóle będziesz jutro w szkole?

-Nie będzie mnie - powiedziałam trochę ze smutkiem.

-Przykro mi - powiedział tak, że chyba na prawdę sprawiło mu to przykrość.

-Chciałbyś jutro po szkole do mnie przyjść? - spytałam.

-Oczywiście, że przyjdę, co to za pytanie - do mojego pokoju weszła mama.

-Długo masz zamiar tak siedzieć? - powiedziała z wyrzutami w moją stronę.

-Wiesz co Bartek, muszę kończyć - nie oczekując na jego odpowiedź, rozłączyłam się.

-Dasz mi w końcu spokój? Ciągle ci coś nie pasuje! Mamo, ja też potrzebuję chwili odpoczynku!

-Chwilę odpoczynku? Ty? Ty w życiu nigdy nie pracowałaś, tak jak ja i ty potrzebujesz odpoczynku?

-Po co tu przyszłaś?

-Pranie poskładaj - wsadziła mi w ręce kosz z ubraniami i wyszła.

Napisałam szybko do Bartka i zaczęłam składać ciuchy.

Faustyna: Przepraszam za to, musiałam się szybko rozłączyć.

Złożyłam ubrania i powkładałam do szafy. Położyłam się do łóżka i napisałam wiadomość do ukochanego.

Faustyna: Już idę spać Bartuś, kocham cię, dobranoc Bibi!🫀

Bartek: Dobranoc Faustynka, wyśpij się!💘

Zatopiłam swoją twarz w poduszce i zatraciłam się w krainie Morfeusza.

Obudził mnie dźwięk dochodzący z telefonu. Okazało się, że dzwoniła do mnie Hania. Odebrałam.

-Hej Hania - powiedziałam z zaspanym głosem przecierając oczy.

-Nie idziesz do szkoły? - spytała zaskoczona.

-Nie idę. I tak nie dostanę świadectwa, więc po co?

-Może się spotkamy po szkole? Przyjdziesz ty do mnie albo ja do ciebie? - było mi trochę szkoda, że nie zobaczę się z Hanią w najbliższym czasie.

-Nie będę mogła, Bartek do mnie przychodzi po szkole i zostaje do wieczora.

-To może jutro? - spytała z  nadzieją.

-Też nie mogę. Wyjeżdżam nad morze na dwa tygodnie.

-Kurde szkoda, no trudno, będziemy do siebie dzwonić!

-Na pewno! - niższa blondynka rozłączyła się, a ja postanowiłam, że wstanę i ogarnę się.

Ubrałam na siebie czarne kolarki oraz  jakąś jasnoróżową koszulkę Bartka. Nawet nie wiem skąd ona wzięła się w mojej szafie, ale była to jedyna tak bardzo luźna koszulka. Włączyłam sobie na słuchawkach moją playlistę i zaczęłam sprzątanie. Nim się obejrzałam wybiła godzina, kiedy kończą się lekcje, więc Bartek zaraz powinien przyjść.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć.

-Hej Bartuś - powiedziałam, a szatyn wszedł do środka.

-Hej Faustynka - stanęłam na palcach aby móc pocałować jego usta, a on objął mnie w talii. - Faustyna - zaczął poważnie, popatrzyłam na niego z niezrozumieniem. - Znowu dużo schudłaś. Kiedy jadłaś? - spuściłam głowę, a mój wzrok wbił się w podłogę. - Faustyna - powiedział chowając moją dłoń w swoją. - Kiedy jadłaś? - powtórzył. - Pójdziemy do mojego pokoju? - spytałam wciąż unikając kontaktu wzrokowego z nadzieją zmiany tematu. - Jeżeli tam mi powiesz kiedy jadłaś, to oczywiście - nic nie powiedziałam tylko mocniej ścisnęłam jego dłoń i pociągnęłam go za sobą.

-Kiedy jadłaś? - usiadł na moim łóżku, a ja stałam i z nerwów zaczęłam przekładać rzeczy na biurku z miejsca do miejsca.

-Nie wiem - powiedziałam cicho.

-Jak to nie wiesz? Na pewno nie pamiętasz? Spróbuj sobie przypomnieć - zaczęłam skubać paznokcie.

-Na prawdę nie pamiętam, przepraszam Bartek - powiedziałam a szatyn podszedł do mnie i mnie przytulił.

-Chodź, pójdziemy zrobić coś do jedzenia - pocałował mnie w czoło.

-Nie, nie jestem głodna.

-Faustyna, nie pamiętasz kiedy jadłaś, teraz nie chcesz jeść, to się może źle skończyć. Jeszcze to, że jutro masz wyjazd i już nie będę miał jak przypilnować tego, kiedy jadłaś.

-Naprawdę, nie jestem głodna.

-Proszę cię, zjedz coś. Chodź, przygotujemy coś razem - nie mam ochoty zjeść nawet okruszka, ale nie chcę też sprawiać przykrości Bartkowi.

-No okej, ale co? - nie wiem, co będziemy mogli zjeść, ostatnio lodówka świeci pustkami przez to, że mama jest w coraz gorszym stanie, a tata często nie ma w domu, więc nawet nie ma kiedy zrobić zakupów.

-Zobaczy się - powiedział i zeszliśmy na dół do kuchni.

-Może szarlotkę? - zaproponowałam patrząc na składniki, które pozostały.

-Okej, zróbmy - wzięliśmy się do robienia wcześniej wspomnianego ciasta. Nasze twarze były całe w mące, a kuchnia była nie do poznania, nic nie było widać. Mimo, że nie chciałam kończyć zabawy, musieliśmy szybko posprzątać, bo jeśli mama by wróciła do domu i zobaczyła aktualny stan kuchni to by się załamała, a ja bym dostała szlaban na chyba wszystko.

Blossoming loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz