Wtorek, 29 październik 2023
Zauważyłem ostatnio, że Faustyna bardzo szybko chudnie. Raz przez przypadek złapałem ją w talii, ale nie było tak samo, jak jeszcze byliśmy razem. Minął ponad tydzień od zakończenia naszego związku, a ona z dnia na dzień jest coraz chudsza. Nie wiem, jak mogę jej pomóc. Z pewnością, codzienne przypominanie jej o jedzeniu poprzez wiadomości już nie zadziała. Muszę jej pomóc, ale nie bezpośrednio jako ja. Podszedłem do Patryka na przerwie.
-Patryk mam sprawę - zauważyłem, że obok niego stała Faustyna, z którą przed chwilą rozmawiał.
-Tak? - odwrócił się.
-Mogę na chwilę z tobą pogadać? - odeszliśmy od Fausti. - Zauważyłem, że bardzo szybko ostatnio chudnie. Nosi szerokie ubrania, więc tego nie widać. Ale wczoraj przypadkiem położyłem dłonie na jej talii i ona nie była taka sama. Proszę, byś pilnował jej, żeby jadła coś.
-Postaram się.
-Okej, dzięki - poszedł do Faustyny. Gdy przechodziłem obok nich, uśmiechnąłem się do blondynki, ale ona się tylko popatrzyła. Speszyłem się i przyśpieszyłem krok.
Nawet jeśli nie mamy być razem, to nadal będę się o nią tak samo martwił. Kocham ją i nie potrafię sobie wyobrazić tego, że jeśli już nie będziemy razem, to po ukończeniu szkoły praktycznie w ogóle nie będziemy się widywać. Nie wyobrażam sobie jej z kimś innym.
-Faustyna-
Gdy siedziałam podczas przerwy na ławce, podeszła do mnie Wika.
-Hejka - dosiadła się.
-Hej - uśmiechnęłam się
-Robisz coś w Halloween?
-Nie, nie mam planów.
-To teraz masz!! Mam w planie zaprosić całą naszą grupkę najpierw do jakiegoś strasznego escape roomu albo do domu strachów, a potem byśmy może chodzili po mieście. Co ty na to?
-Piszę się!
-No to umówione! - uśmiechnęła się z ekscytacji. - Jak coś, to u mnie o szesnastej.
Zadzwonił dzwonek, a ja z Wiktorią poszłyśmy pod właściwą klasę. Usiadłyśmy razem w ostatniej ławce pod ścianą. W ostatniej ławce pod oknem siedział Bartek. Widziałam kątem oka, że cały czas na mnie spogląda. Kiedy spojrzałam na niego, on też spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, ale odwrócił głowę i chyba nie zauważył mojego uśmiechu w jego stronę.
Wracając ze szkoły byłam bardzo zmęczona. Szedł ze mną Patryk.
-Co robimy dziś na obiad? - spytał.
-Nie wiem, nie jestem na razie głodna.
-Może carbonarę? - zignorował mnie. - Ale mam na nią ochotę. Teraz to na pewno muszę ją zrobić.
-Mam nadzieję, że nie spalisz kuchni.
-No co ty. Ja i spalenie kuchni? - powiedział z ironią.
Gdy wróciliśmy do domu, ja od razu poszłam do swojego pokoju. Przebrałam jeansy na luźne dresy. Teraz najchętniej wtuliłabym się w Bartka i choć na chwilę się zdrzemnęła. Ale muszę zadowolić się tylko moim pustym łóżkiem. Położyłam się na łóżku i wtuliłam się w misia od Bartka. Łza mi spłynęła po policzku kapiąc na kołdrę, zasnęłam.
Poczułam czyjąś dłoń na moim policzku. Bałam się otworzyć oczy.
-Patryk? - wymamrotałam półprzytomna. Osoba zabrała dłoń i usłyszałam tylko oddalające się kroki. Czyli to nie był on.. Otworzyłam jak najszybciej oczy, ale nikogo tu nie było. Może mi się zdawało? Nie, przecież to było takie realistyczne, nie mogło mi się wydawać. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju rozglądając się, czy nie ma kogoś w pobliżu. Nikogo nie było. Na mój telefon przyszło powiadomienie od Patryka.
Patryk: Wyszedłem z chłopakami pograć w piłkę na boisku.
W piłkę? Co mu się tak nagle odwidziało? Nie pamiętam, kiedy ostatnio w nią grał
Skoro to nie był Patryk, bo z pewnością by się odezwał a na pewno by nie trzymał swojej dłoni na moim policzku, tata to też nie był, bo go w ogóle nie było w domu, to kto to był? Co jeśli ktoś tu jest?
Faustyna: Przyszedł ktoś po ciebie tu?
Patryk: Tak, Bartek, a co?
Faustyna: Nie, nic.
Czyli wychodzi na to, że był to Bartek. Ale przecież on by tak nie zrobił. A może nie znam go na tyle? Nie, nie zasnę, dopóki się nie dowiem, kto to był.
Przeszukałam chyba wszystkie zakamarki w domu, nikogo nie było. Wahałam się nad napisaniem do Bartka. Co jeśli to nie był on?
Faustyna: To byłeś ty?
Bartek: To znaczy..?
Faustyna: No czy byłeś u mnie w pokoju przed chwilą?
Bartek: Przepraszam, chciałem cię tylko zobaczyć. Przepraszam.
Faustyna: Dzięki, chciałam tylko wiedzieć.
Bartek: Naprawdę przepraszam, nie powinno mnie tam być w ogóle.
Mam wrażenie, że to nie był Bartek po drugiej stronie telefonu.
-Bartek-
Wchodząc do pokoju Faustyny, w którym ona spała czułem się trochę nielegalnie. Nie powinienem tam być, ale strasznie mnie tam ciągnęło. Czekałem na Patryka, aż się zbierze, ale poszedł do toalety. Stwierdziłem, że to najlepszy moment, jak nie teraz, to nigdy. Uchyliłem lekko drzwi, ujrzałem śpiącą i niczemu winną Faustynę, która została pokrzywdzona przez los. Spała skulona, wtulona w misia ode mnie. Podszedłem bliżej i nie mogąc zatrzymać ręki, ona sama powędrowała na jej policzek. Pocałowałem ją w czoło. Nie powinienem tego robić. Pociekła jej łza po policzku - starłem ją. Wymamrotała cicho imię swojego brata. Spanikowałem. Wyszedłem z jej pokoju i zauważyłem Patryka, który zakładał już buty.
-Co ty tam robiłeś? - zaśmiał się.
-Zostawiłem u niej jedną rzecz i po nią poszedłem - chciałem uniknąć głupich spojrzeń, więc skłamałem mu prosto w twarz, ale co miałem mu innego powiedzieć? Że chciałem zobaczyć Faustynę?
CZYTASZ
Blossoming love
Teen Fiction~ Fartek ~ Bartek oraz Faustyna, bo tak nazywają się główni bohaterowie. Zawsze się poniżali nawzajem przy innych, jednak pewnego dnia postanawia się coś zmienić. Może w końcu dorośli?