Dziwne, prawda?

318 24 5
                                    

Niedziela, 19 wrzesień 2023

Siedząc wieczorem w łóżku, szlochałam po cichu w pokoju i starałam się ukryć łzy boleści. Jednak nie robiłam tego na tyle cicho, by nikt nie usłyszał. Drzwi do pokoju się uchyliły. Zakryłam swoją twarz pościelą.

-Faustyna - usłyszałam głos Patryka.

-Tak? - starałam się udać zaskoczenie jego wizytą. Jednak bardzo dobrze wiedziałam, po co tu przyszedł.

-Wiem, że płaczesz - usiadł obok mnie.

-Nie płaczę - nie wiem, czemu chcę go oszukać. - No dobra, zdarzyło się - przytulił mnie.

-Chcesz, żeby Bartek przyszedł?

-Daj spokój. Pewnie nie ma teraz czasu i nie będzie akurat w tej chwili mnie pocieszał bo ja sobie płaczę w kącie pokoju. Na pewno ma teraz coś ważniejszego do roboty. Jutro szkoła, a on musi się wyspać. Właśnie - wzięłam do ręki telefon. - Napiszę mu, żeby koniecznie się wyspał, bo nie chcę mieć jutro półprzytomnego chłopaka - zaśmiałam się.

-Faustyna, wiesz, jaka jesteś dla niego ważna. Z pewnością zostawi to, co robi i przyjdzie do ciebie. Nie ważne w jakiej sprawie. Nawet, jeśliby miał ci włos z głowy spaść. Słuchaj, Bartek może i musi popracować nad sobą, ale zdecydowanie wie, co jest najważniejsze w jego życiu. Na każdym kroku mówi ci, jaka to nie jesteś piękna i że piękniejszej dziewczyny nie widział. Poza tym, jest dopiero dwudziesta.

-Masz rację, ale nie proś go, żeby przychodził. Nie chcę, żeby psuł sobie wieczór moim ponurym humorem.

-To powinna być dla niego nagroda, że ja pozwolę mu dziś na przytulanie ciebie i Bóg wie jeszcze czego.

-Patryk, nie jestem już małą dziewczynką, której możesz zakazać chłopaków.

-Ale nadal jesteś moją młodszą siostrzyczką - poklepał mnie po głowie. - I nadal mogę ci zakazywać chłopaków - zaśmiał się wychodząc z pokoju.

Ponownie zaszyłam się w ciepłej kołdrze i wsłuchiwałam się w kapiący deszcz na dach. Drzwi mojego pokoju ponownie się uchyliły. Powoli podniosłam swoją głowę w górę i zobaczyłam Patryka. Trochę się rozczarowałam, bo jednak miałam nadzieję, że zobaczę w drzwiach Bartka.

-Nie przyjdzie - powiedział tak jakby ze smutkiem w głosie. - Faustyna, przepraszam.

-Ale za co? - podeszłam do niego.

-Bo ja go tak zachwalałem, jaki to on nie jest świetny i że dla ciebie przyjdzie o każdej porze - spuścił głowę w dół.

-Spokojnie, przecież nic się nie stało. Nie obwiniaj siebie, ani jego. Może po prostu nie miał ochoty, może mama mu nie pozwoliła, a może nie wiem, pojechał do Grecji. Nie będzie chodził za mną krok w krok.

-No faktycznie, chwilowo wykazałaś się rozumem bardziej niż ja - potargał mi włosy.

-Jezu no, tyle je czesałam.

-To poczeszesz je sobie jeszcze raz - zaśmiał się i wyszedł, a ja usiadłam do toaletki. Włączyłam lampki oświecające lustro od toaletki, a przy tym moją twarz i napisałam ponownie do Bartka.

Faustyna: Heej

Niespodziewanie szybko mi odpisał.

Bartek: Hej, nie miałaś iść spać?

Faustyna: No wiesz, rozmyśliłam się😙

Faustyna: Aaa wysłałbyś mi głosówkę?? Chciałabym posłuchać twojego głosu, kiedy będę zmywać makijaż. Prooszę😊

Bartek wysłał(a) nagranie głosowe.

,,Hej Faustynka, pamiętaj, że jesteś przepiękna i przecudowna i że bardzo cię kocham. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę słońce!"

Wzruszyłam się. Nie sądziłam, że będzie ktoś, kto będzie umiał aż tak zarumienić mi policzki.

Słuchałam nagrania w zapętleniu i zmywałam makijaż. Tusz do rzęs i łzy to zdecydowanie złe połączenie, a ja wyglądam okropnie. Właśnie mówię do siebie, że wyglądam okropnie, a w tle leci głosówka Bartka, w której mówi, że jestem piękna. Coś jest chyba nie tak.

Oczy mam spuchnięte, ale to nie jest mój teraźniejszy problem. Na mój telefon przychodzą powiadomienia od Bartka z treścią, czy coś jadłam. Starałam się to ignorować z nadzieją, że odpuści, ale nie dawał za wygraną. Sprawdziłam czat z Bartkiem.

Bartek: Jadłaś coś??

Bartek: Martwię się

Bartek: Mam nadzieję, że mnie nie ignorujesz.

Bartek: I, że nie odczytujesz ode mnie, bo jesz coś.

Bartek: Jak tak, to smacznego.

Bartek: Co jesz???

Bartek: Pewnie coś pysznego, czyli tak, jak wszystko, co ugotujesz.

Bartek: Aż żałuję, że mnie tam nie ma i nie mogę z tobą zjeść.

Faustyna: Nie jem.

Bartek: A więc proszę uczynić mi tę przyjemność i proszę coś zjeść.

Faustyna: Proszę uczynić mi tę przyjemność i proszę nie kazać mi jeść.

Bartek: Faustyna, proszę cię.

Wysłałam mu zdjęcie z teraz, a on przypiął do niego serduszko.

Bartek: Słodka❣️

Zgłodniałam, jak nigdy, więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie lekką kolację. W kuchni siedział tata z herbatą i swoją kolacją. Był zapatrzony za okno, nawet nie zauważył, kiedy przyszłam. Dosiadłam się do niego z moimi  kanapkami.

-O, cześć córciu. Nie zauważyłem nawet, kiedy siadasz. Smacznego.

-Wzajemnie tato - uśmiechnęłam się do niego. Atmosfera była jakaś inna. Od śmierci mamy nie rozmawialiśmy dłużej niż pięć minut. Zawsze było ,,składniki na obiad są w lodówce" albo ,,jak w szkole?" i tyle.

-Dawno nie rozmawialiśmy.

-Prawda.

-Jak ci idzie w szkole?

-Nienajgorzej. Chociaż jest dopiero początek września i luźny materiał. A u ciebie? Jak w pracy?

-Właśnie odnośnie pracy. Zastanawiam się, czy nie wyjadę do Niemiec do pracy. Dostałem już ofertę pracy, ale nadal się zastanawiam. Poradzilibyście tu sobie z Patrykiem?

-Raczej tak. Jeśli czujesz, że wyjechanie tam, to będzie dobra decyzja to się nie zastanawiaj.

Wspólnie dokończyliśmy kolację, a ja posprzątałam w kuchni.

Wróciłam do łóżka i objęła mnie dziwna myśl. Czemu kiedyś tak nagle postanowiłam zaufać Hani, Wice, Julicie, Bartkowi? Przecież kiedyś to były dla mnie przypadkowe osoby, a ja tak po prostu postanowiłam im zaufać. Dziwne, prawda?

Blossoming loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz