Jest pięknie

402 21 4
                                    

Czwartek, 5 sierpień 2023

Przyszedł dzień, w którym zacznę się uczyć do poprawki. Ten miesiąc zdecydowanie spędzę z głową w książkach. Mimo, że egzaminy są w ostatni tydzień wakacji, to bardzo nie chcę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Dzisiejsza pogoda sprzyja uczeniu się. Cały dzień jest pochmurno i co jakiś czas pada deszcz.

Zasiadłam do biurka z herbatą jaśminową. Zapaliłam świeczki waniliowe i włączyłam laptopa, na którym będę miała różne wyjaśnienia, jak co robić.

Strasznie nie chciałam zaczynać się uczyć. Uczenie się jest nudne. Czy mój tok myślenia jest dziecinny? Tak.

Pierwsze pół godziny spędziłam na kilkukrotnym oglądaniu tego samego filmiku z paru tematów. Nic nie rozumiałam i cały czas na mój telefon przychodziły powiadomienia. Skusiło mnie, by sprawdzić, kto jest moim ,,tajemniczym wielbicielem".

Bartek: Hej Faustynka, chciałabyś gdzieś ze mną wyjść?

Bartek: Ja stawiam.

Bartek: Albo możemy się spotkać u kogoś z nas. Jak wolisz.

Przykro mi, że się z moim ukochanym nie mogę spotkać. Nie widziałam go już kilka dni, jedynie przez FaceTime, ale to nie to samo.

Faustyna: Przykro mi, Bartuś, ale nie mogę się spotkać.

Bartek: Czemu?

Faustyna: Uczę się na poprawki, przepraszam.

Bartek: Może ci udzielę małych korepetycji? Jestem dosyć dobry z matmy + spędzimy czas razem. Co ty na to?

Faustyna: Jeśli to nie będzie dla ciebie problem, to oczywiście, że tak. Zapraszam do mnie💞🌹

Zasiadłam ponownie do książek, ale jedyne co robiłam, to patrzyłam się tępo w cyferki. Zdałam sobie sprawę, że korepetycje będą u mnie na pewno potrzebne.

Przewracałam kartki zeszytu z nadzieją, że w końcu coś mi się ,,wbije" do głowy. Usłyszałam pukanie do drzwi, krzyknęłam ,,proszę", drzwi się uchyliły, a za nimi stał wysoki szatyn.

-Szybki jesteś - wstałam, a on podszedł do mnie.

-Ciężko będzie mi dziś ciebie tylko uczyć - pocałował mnie.

-A mi będzie ciężko się skupić - położyłam ręce na jego barkach łącząc je za jego karkiem.

-Najpierw może wypełnijmy obowiązki, a potem przyjemności - pocałował mnie jeszcze raaz i popatrzył na biurko. - Jak ty możesz się tak uczyć? - zgasił świeczkę i dopił resztkę herbaty. Odłożył kubek gdzieś indziej. Zgniecione w kulkę papierki wywalił do kosza, a książki poukładał, żeby były równo. Dostawił sobie krzesło, a mi wskazał, bym usiadła na fotel od biurka. - Więc z czym masz problem? - spojrzał na mnie.

-Ze wszystkim - popatrzyłam na niego błagalnie.

-To może zacznijmy od początku - wziął zeszyt w ręce i przekartkował go do samego początku.

Szatyn zaczął mi tłumaczyć, ale nie mogłam się skupić przez jego piękne czekoladowe oczy, które z dnia na dzień robiły się piękniejsze.

-Faustyna - spośród jego tłumaczeń usłyszałam i zrozumiałam tylko moje imię. Jego oczy mogłyby hipnotyzować. - Rozumiesz? - skończył tłumaczyć. - Faustyna, słuchasz mnie? - w końcu się skapnął, że go nie słuchałam przez ten cały czas.

-Nie, przepraszam - spuściłam wzrok i patrzyłam się w książki.

-No to jeszcze raz, ale proszę, skup się - zaczął tłumaczyć od nowa. Kiedy kończył, miałam wrażenie, że się chyba zanudzę na śmierć. Nie, że on nudno to tłumaczy, po prostu temat taki jest. Gdy skończył tłumaczyć zapisałam na kartce krótkie notatki i wnioski. - Teraz rozumiesz? - położył dłoń na moich plecach i zaczął robić nią okrążne ruchy.

-Tak, dziękuję - pocałowałam go w policzek, na co się uśmiechnął.

-To co, może już nie zaczynajmy nowego tematu, żebyś wszystko załapała powoli - uśmiechnął się, a ja oddając mu uśmiech skiwnęłam głową.

-Wyjdziemy na spacer?

-Pogoda jest taka, jakby zaraz miał lać deszcz.

-No właśnie o to chodzi - ucieszyłam się.

-Okej, tylko mam nadzieję, że się nie rozchorujemy - wstałam i pociągnęłam go za sobą.

Założyliśmy jedynie buty i cienkie bluzy.

-Nie będzie ci zimno w tej bluzie?

-Bartek, to tylko woda, nic mi się nie stanie - chaotycznie zawiązałam sznurówkę i wyszliśmy z domu. Idąc z Bartkiem trzymałam jego łokieć, a głowę oparłam o przedramię. Szliśmy tak zmierzając do parku.

-Nie żałuję, że przyszliśmy tu - usiadł na ławce.

-Jest pięknie - usiadłam obok i się oparłam o niego.

-Jest pięknie - powtórzył - bo ty tu jesteś - pocałował mnie w skroń.

-Jest pięknie, bo my tu jesteśmy - popatrzyłam w jego oczy.

Wpatrując się w siebie nawzajem, wszystko inne dookoła dla nas zniknęło. Nie czuliśmy nasilającego się deszczu, który spływa po naszych ciałach. Zastygliśmy. Ktoś, kto patrzyłby z boku mógłby pomyśleć, że jesteśmy nienormalni. Może jesteśmy? Może to nas do siebie przyciągnęło, może to nas wyróżnia?

Bartek bardzo powoli zakładał pasemko moich włosów za moje ucho. Tak, żeby ta chemia między nami nie przestała iskrzyć. Na początku, pocałował moje usta. Potem złapał za moją dłoń i ucałował jej wierzch.

-Czy pani Faustyna chciałaby ze mną zatańczyć? - szepnął, by nie zakłócić miłości, która wisiała nad nami.

-Oczywiście, że się zgodzę, panie Bartoszu - zaśmiałam się pod nosem i razem wstaliśmy.

Nikt nie znał układu, jednak oboje wiedzieliśmy jak tańczyć i jakie ruchy wykonywać.
Po kilku obrotach pod rząd zakręciło mi się w głowie - to normalne. Wtuliłam się więc w tors mężczyzny, który dosłownie i w przenośni zakręcił mi w głowie. Kołysaliśmy się na boki w swoich objęciach. Powoli słońce zaczynało przebijać się przez chmury, a krople deszczu znikały.

Miłość jest jednak nie do pojęcia. To, ile emocji potrafi druga osoba wyrządzić jest niepojęte. Tak jakby ktoś rzucił zaklęcie, które znają tylko pojedynczy magicy.

Przepraszam kochani, że taki krótki, ale mam nadzieję, że satysfakcja z czytania tego była taka sama💞

Blossoming loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz