Piątek, 17 wrzesień 2023
Wchodząc do szkoły zauważyłam mojego chłopaka. Od razu do niego podbiegłam i go przytuliłam.
-Hej Bartuś - pocałowałam go.
-Hej Faustysia - powiedział tak jakby zamyślony.
-O czym myślisz?
-Ja? Y, o niczym - westchnął. - A właściwie, jest taka jedna rzecz - serce jakby mi się zatrzymało. Co jeśli chce teraz ze mną zerwać i mi powie, że myślał o jakiejś innej dziewczynie?
-Tak? - powiedziałam trochę przestraszona.
-Lubisz dzieci?
-Bartek? Co ci jest? Brałeś coś?
-Jezu, nie, to nie tak miało zabrzmieć. Bo do mnie dziś przyjeżdża moja młodsza kuzynka i sam z nią zostaje. Muszę ją pilnować. A ja nie umiem się zajmować dziećmi - kamień spadł mi z serca, nie zrywa ze mną. - Pomogłabyś mi?
-Oczywiście, uwielbiam dzieci, jakkolwiek to nie zabrzmi - przytuliłam go jeszcze mocniej. - Ile ona ma lat?
-Cztery.
-Świetnie, jakiś czas temu bawiłam się z około czteroletnimi dziećmi, były słodkie bardzo - zadarłam głowę do góry, by na niego spojrzeć. - O której godzinie już u ciebie będzie?
-Właściwie to będzie w domu kiedy przyjdę ze szkoły.
-Ale będzie wcześniej tam z nią ktoś?
-Tak, będzie moja mama. Potem ona ma gdzieś pojechać, a ja zostanę z małą sam.
-Jak ma na imię?
-Tak szczerze, to nawet nie wiem - zaśmiałam się.
Powiedziałam Patrykowi, że po szkole mnie nie będzie w domu, bo idę do Bartka i nie wiem, kiedy wrócę albo prawdopodobnie zostanę u niego.
-Hej Fausti - podeszła do mnie Hania.
-Hejka - przytuliłam ją na przywitanie.
-Spotkasz się dziś?
-Nie mogę. Idę do Bartka pomóc mu pilnować jego młodszą kuzynkę.
-Okej, to innym razem! - posłała mi swój ciepły uśmiech. Właśnie mi tego brakowało. Tego jej pięknego, prawdziwego uśmiechu, który znam od kiedy pamiętam.
Po lekcjach, tak jak ustaliliśmy, szłam z Bartkiem do jego domu. Nie mogłam się doczekać, aż znowu będę mogła pobawić się z małymi dziećmi. W tym przypadku, to z jednym dzieckiem. Uwielbiam małe dzieci, a bycie przedszkolanką to mój plan na życie, kiedy nie będę miała pomysłu na swoją przyszłość.
-Hej mamo.
-Dzień dobry - przywitaliśmy się z mamą Bartka.
-Cześć dzieci. Ja już wychodzę, masz Bartuś wszystko naszykowane, ale chyba sobie poradzisz, co? Jak nie, to dzwoń. Oczywiście masz też Faustynkę, która z pewnością będzie wszystko wiedziała - uśmiechnęła się do nas. - No, to ja już będę wychodzić - złapała za torebkę. - Malutka jest w twoim pokoju Bartek - i wyszła.
-Jak to w moim pokoju? - pobiegł w stronę wyznaczonego pokoju.
W pokoju była mała dziewczynka obok biurka. Trzymała w dłoni e-papierosa.
-Bartek - powiedziałam poważniej.
-Tak, wiem.
-Miałeś już z tym skończyć.
-Wiem Faustyna, przepraszam - przejął urządzenie z dłoni małej dziewczynki. Zignorowałam go.
-Hej, jak masz na imię? - spytałam.
-Zuzia - uśmiechnęła się. To był chyba najsłodszy uśmiech, jaki dziś widziałam. - A ty? Jak masz na imię?
-Fausti - spojrzałam na Bartka, uśmiechnął się. - Co lubisz robić?
-Lubię rysować.
-O, też lubię rysować, to może narysujemy coś razem? Co ty na to?
-Okej - podeszłam do biurka Bartka i szukałam jakiś kartek i kredek. Niestety, kredek nie ma, ale znalazłam ołówki.
-Chodź do mnie - usiadłam na krześle od biurka i wzięłam małą Zuzię na kolana. Zaczęła rysować. Odwróciłam się do Bartka, który cały czas na nas patrzył z uśmiechem. Oddałam mu uśmiech. - Co rysujesz? - spytałam patrząc na jej rysunek.
-Kotka - od razu mi się źle skojarzyło. Mój były, który okropnie mnie traktował, mówił do mnie ,,kotku". Bartek chyba zauważył moje zmieszanie. Podszedł do mnie, położył swoją dłoń na moich plecach i lekko jeździł nią od góry do dołu.
-Pięknie rysujesz - znów się uśmiechnęła.
Po skończonym rysowaniu, Zuzia postanowiła, że będzie się bawić zabawkami, które wzięła ze swojego domu. Wszyscy usiedliśmy na łóżku Bartka i zaczęliśmy się bawić.
-Chciałabym już dzidziusia - powiedziałam do Bartka. Chyba się nie spodziewał tego.
-Wy się kochacie? - spytała. Spojrzeliśmy się na siebie z Bartkiem z lekkim rozkojarzeniem.
-Tak, kochamy się - powiedział.
-Bo mama mi kiedyś powiedziała, że jeśli chce się dzieci, to musi być para, która się kocha. Wtedy chłopak wsadza dziewczynie ziarenko do pępka i z tego się robi dziecko. Proste, prawda? - razem z Bartkiem próbowaliśmy nie wybuchnąć śmiechem.
-Tak, bardzo proste. Chyba z Bartkiem przetestujemy - mówiłam wstrzymując śmiech, a mała wróciła do zabawy.
-Jestem głodna - powiedziała.
-A co byś zjadła? - spytałam. - Chodź, zobaczymy co jest - wzięłam Zuzię na ręce i zeszliśmy na dół do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przejrzałam dokładnie, co w niej jest. - Zjadłabyś może naleśniki?
-Tak!
-Ty zrobisz naleśniki, czy ja mam zrobić? - spytał, ale nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Sam odpowiedział. - Ja zrobię, bo nie wiem czym mógłbym ją zająć podczas czekania na obiad.
-Tylko ich nie spal - zaśmiałam się. - Chodź Zuziu, oglądniemy chwilę bajki - usiadłyśmy na kanapie. Włączyłam jej bajki na swoim telefonie. Długo nie musiałyśmy czekać na obiad.
-Proszę, naleśniki dla was - Bartek położył talerz naleśników na stolik i usiadł obok nas.
Zuzia zjadła większość naleśników. Chyba naprawdę była głodna.
-A ty Fausti nie jesz? - spytała. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież nie powiem jej, że nie mogę. Spojrzałam na Bartka ze zmieszaniem.
-Nie jestem głodna słonko, wiesz? - Bartek objął mnie.
Ja też kiedyś byłam taka mała. Wtedy, mi i Patrykowi moi rodzice tak dużo uwagi poświęcali. A szczególnie mama.. Pamiętam, że zawsze starała się dopiąć wszystko na ostatni guzik, byśmy mieli jak najlepiej. Taka mama to skarb. Będę taką mamą. Dam swoim dzieciom 100% mojej uwagi. W tym wieku oni najbardziej jej potrzebują. Kiedy wyobraziłam sobie z trzeciej osoby mamę bawiącą się ze mną i Patrykiem, nie wytrzymałam. Łza popłynęła po moim policzku.
-Przepraszam, muszę do toalety - skierowałam się szybko w wyznaczone miejsce. Starałam się wyciszyć i opanować. Starłam łzy z policzków i chociaż trochę próbowałam poprawić makijaż. Czerwone oczy nie pomagały. Zmoczyłam swoją twarz zimną wodą. Odczekałam minutę i wyszłam z łazienki.
Zobaczyłam w salonie Bartka, który wysoko podrzuca Zuzię.
-Jezu, Bartek, co ty robisz! - podbiegłam do niego. Zuzia cały czas się śmiała.
-Podoba jej się - oznajmił zadowolony. Dawno nie widziałam tego szczęścia u Bartka. To szczęście jest inne niż wszystkie pozostałe. Jest takie wyjątkowe. Nie mogłam napatrzeć się na to, jak świetnie się bawią. Uśmiech z ich twarzy nie schodził. Piękny widok. Chciałabym taki na codzień.
CZYTASZ
Blossoming love
Teen Fiction~ Fartek ~ Bartek oraz Faustyna, bo tak nazywają się główni bohaterowie. Zawsze się poniżali nawzajem przy innych, jednak pewnego dnia postanawia się coś zmienić. Może w końcu dorośli?