To tylko dodatek

395 29 4
                                    

Z góry przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale zapomniałam wcześniej dodać🙈

Piątek, 10 wrzesień 2023

Kiedy szłam do szkoły, w mojej głowie działo się za dużo. Czemu mam przeczucie, że powinnam iść do szkoły? O co chodzi? Nigdy czegoś takiego nie miałam.

Kiedy wchodziłam po schodach w szkole, przed oczami robiło mi się ciemno. Stwierdziłam, że to nic takiego i zaraz będę mogła wrócić do domu, bo była siódma lekcja, ale straciłam kontrolę nad moim ciałem i nie wiedziałam, gdzie jestem. To było okropne. Oparłam się o ścianę, a mój oddech przyspieszał i spowalniał na zmianę. Plecak, który tego dnia był wyjątkowo ciężki, nie pomagał w tej sytuacji. Poczułam czyjeś chłodne dłonie na moich policzkach. Usłyszałam tylko ,,Faustynka, co się dzieje?", które potem odbijało się w mojej głowie jak echo. Z trudem próbowałam wyrzucić z siebie chociaż jedno słowo, ale na marne. Ktoś prowadził mnie gdzieś, ale nie potrafiłam zorientować się gdzie. W końcu usiadłam. Powoli zaczynałam słyszeć kolejne słowa. ,,Masz tutaj wodę, napij się" poczułam w swojej dłoni chłodną, małą butelkę wody. Opornie odkręciłam nakrętkę, ale nie byłam w stanie podnieść wody. Była za ciężka. Czyjeś dłonie pomogły mi podnieść wodę, ja przechyliłam głowę lekko do tyłu i pozwoliłam, by woda ochłodziła mój organizm. Lekko otwierałam oczy, ale tu, gdzie byłam było dla mnie za jasno, więc szybko je zamknęłam. Zasłoniłam oczy dłońmi i spojrzałam przez dziurę między palcami. Byłam w jakiejś klasie. Przede mną stał przerażony Bartek oraz... Hania? Co ona tu robi? Powoli rozglądnęłam się, gdzie siedzę. Siedziałam przy otwartym oknie. Mówili coś, ale nie potrafiłam zrozumieć co. Na moich udach spoczywała jedna dłoń Bartka, a druga podtrzymywała butelkę wody, którą nieudolnie trzymałam. Hania podała mi tabletkę, którą miała w plecaku. Dzięki tej tabletce zaczynałam czuć się lepiej. Powoli rozumiałam, co do mnie mówią.

-Faustyna - złapała mnie za dłoń blondynka. - Jak się czujesz?

-Lepiej - odpowiedziałam cicho.

-Faustysia, kiedy jadłaś? - spytał Bartek. Słychać było tylko ciszę. - Faustyna - powiedział poważniej, a ja spuściłam głowę w dół. Ten z kolei dał palec na moją brodę i podniósł mi głowę w górę zmuszając mnie przy tym do popatrzenia na niego.

-Nie wiem - mruknęłam. Hania przerzuciła swój plecak przez jedno ramię mówiąc jednocześnie coś do Bartka.

-Faustyna, nie możesz nie jeść - jego oczy zrobiły się szklane, szybko odwrócił głowę pod pretekstem ,,szukania" czegoś w plecaku.

-Bartuś, przepraszam - wstałam z krzesła, podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.

-Musisz mi obiecać, że będziesz coś jadła - pocałował mnie w czoło. - Przestraszyłaś mnie.

-Obiecuję - westchnęłam, a do klasy weszła Hania z czymś w ręce.

-Proszę, zjedz to - podała mi precla.

-Nie mogę tego zjeść, ma za dużo kalorii.

-Faustyna - wtrącił się Bartek z poważnym tonem głosu, dzięki któremu ugięły mi się nogi i zjadłam precla od Hani.

-Nie możesz nie jeść - Hania powtórzyła słowa Bartka.

-Tak, wiem - wyjrzałam za okno.

-To czemu to robisz? - spytała.

-Muszę - odpowiedziałam krótko.

-Bo?

-Inaczej nie będę się podobała Bartkowi - wspomniany spojrzał na mnie z politowaniem.

-Faustyna, musisz zapamiętać, że nie obchodzi mnie twój wygląd. To, że jesteś piękną kobietą, to tylko dodatek. Twój charakter jest cudowny, jak każda twoja zaleta i wszystko, co twoje. Każdy milimetr twojego ciała mógłbym osobno całować. Mógłbym godzinami mówić jaka to jesteś cudowna i piękna - złapał moją dłoń, a ja lekko zacisnęłam swoją.

W tym momencie zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że teraz lekcja. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy do właściwej klasy. Na lekcji starałam się uważać, ale słowa Bartka krążyły mi po głowie. Mimo, że dużo razy mi już to mówił, to ja nigdy nie brałam tego do siebie. ,,To, że jesteś piękną kobietą, to tylko dodatek" słowa, które powtarzałam sobie w głowie. To znaczy, że on mnie naprawdę kocha. Że nie liczy się dla niego mój wygląd.

Wracałam ze szkoły z Bartkiem. Niestety nie może dziś do mnie przyjść, albo ja do niego. Jedzie do babci, która mieszka na wsi, by pomóc jej układać drzewo.

-Faustyna, mam nadzieję, że coś zjesz jak wrócisz do szkoły - spojrzał na mnie.

-Postaram się - odpowiedziałam po chwili ciszy. W jego oczach zobaczyłam dumę.

Szliśmy w ciszy, przyjemnej ciszy. Potrzebowałam jednocześnie jego obecności jak i zewnętrznego odpoczynku.

Gdy wróciłam do domu, od razu położyłam się na kanapie i pozwoliłam sobie chwilę odetchnąć. Słowa Bartka cały czas krążyły mi po głowie, a ja czułam, że powoli zasypiam. Wzięłam najbliższy koc i wtuliłam się w niego.

Po ,,krótkiej" drzemce postanowiłam się w końcu ogarnąć jakoś. Wstałam i zrobiłam sobie obiecane Bartkowi jedzenie, na które wcale nie miałam ochoty. Zrobiłam makaron z przepisu z Tiktoka i wyglądał nawet smacznie. Od razu pochwaliłam się swoim dziełem Bartkowi. Odpisał mi, że jest ze mnie dumny, na co na twarzy jakby od magicznego zaklęcia pojawił mi się uśmiech. Zjadłam posiłek i to był jeden z lepszych makaronów, jaki jadłam. Po zjedzeniu umyłam po sobie brudne naczynie. Postanowiłam, że nie pójdę już dziś do mamy. Nie czuję się na siłach.

Kładąc się do łóżka nie myślałam o niczym innym, jak pisanie z dziewczynami. Bardzo mi tego brakuje. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę, ale tak jakby na życzenie, Wika napisała pierwsza.

Wiktoria: Hejka, co tam??

Faustyna: W końcu coś zjadłam!! Taki dobry makaron mi wyszedł😻

Hania: Cieszę się nawet nie wiesz jak bardzo!💓

Julita: Jestem dumna 🫂

Nawet nie wiedziałam, jak bardzo potrzebowałam popisać z nimi.

Blossoming loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz