Dziękuję, że jesteś

388 23 4
                                    

Czwartek, 13 lipiec 2023

Mija trzeci dzień od mojego
,,chwilowego" zerwania. Czemu chwilowego jest w cudzysłowiu? Nie mam pojęcia, czy do siebie wrócimy. Patryk nie może patrzeć na to, jak cierpię, a rodzice nawet nic o tym nie wiedzą. Nie doczekałam się nowej wiadomości od Bartka. Nie wiem, czy ją dostanę. Przecież są wakacje, wolne od szkoły. Za niedługo muszę się zacząć uczyć na poprawkę, więc chcę wykorzystać ten czas, póki jeszcze nie zaczęłam się uczyć i nie mam na sobie tyle stresu. Zadzwoniłam do Hani, mam potrzebę z nią pogadać, ale na żywo. Z tego co mówiła, to też chciała się dziś ze mną spotkać by pogadać. Wybrałyśmy park, jako miejsce spotkania.

Właśnie zbieram ostatnie rzeczy, bym mogła wyjść już z domu. Na sobie mam krótkie, czarne, jeansowe spodenki, a na górę ubrałam niebieski top.

Nalałam pomarańczowy sok do szklanki - Jezu no - na moim topie wylądował wspomniany wcześniej sok. To była moja ostatnia koszulka, do wyjścia z domu. Reszta jest w praniu. Postanowiłam jednak wrócić się do pokoju i sprawdzić czy na pewno nie mam jeszcze jakiejś koszulki.

-Jest jakaś - powiedziałam pod nosem grzebiąc w szafie. - Ale to Bartka... - posmutniałam na ten widok. Nie ważne teraz, zaraz się spóźnię. Zmieniłam pospiesznie ubranie, chwyciłam torebkę i ruszyłam w stronę drzwi.

Trochę mnie boli to, że jest szansa na to, że do siebie nie wrócimy. Jeśli mamy sobie robić takie przerwy co chwilę, to ja podziękuję za taką relację. Moim celem na dziś, to jest, żeby nie spotkać się z Bartkiem. Jestem w jego koszulce, nie rozmawiamy, nie piszemy. Jak miałabym się zachowywać? Powiedzieć mu cześć? Uśmiechnąć się? Albo unikać i udawać, że go nie widzę? Nie potrafię wybrać spośród tych opcji. Dzień, kiedy zaproponował mi związek, chciałabym przeżyć go jeszcze raz. Wtedy było tak.. wyjątkowo. A teraz? Ta relacja nie ma nawet miesiąca, a już się wali. Nie mogę na razie o tym myśleć. Muszę skupić się na spotkaniu z Hanią i o czym będę z nią rozmawiać. Do mojego nosa dotarł zapach bardzo mi znany, perfumy Bartka. Nadal są na jego koszulce, pięknie pachną.

-Hejka! - wyrwała mnie niższa blondynka.

-Hej Haniula, dawno się nie widziałyśmy! - przytuliłam ją mocno.

-Idziemy usiąść? - wskazałam na ławkę.

-Tak, chodźmy - zwróciłyśmy się w stronę ławki.

-No to o czym gadamy? - powiedziałyśmy w tym samym momencie siadając na ławkę.

-To już na pewno przeznaczenie - powiedziała z uśmiechem.

Hania zaczęła do mnie coś mówić, ale wszystko, co wypowiedziała odbijało się ode mnie, jakbym miała jakąś tarczę na sobie. Zastygłam patrząc w oddal. Szedł tam wysoki mężczyzna, dość znanej dla mnie postury. Szedł szybko, jakby się gdzieś spieszył.

-Słuchasz mnie w ogóle? - skapnęła się, że jej nie słuchałam.

-Sorki, zamyśliłam się.

-Co jest za mną? Boję się odwrócić - powiedziała z przerażeniem w oczach.

-Nic nie ma - uspokoiłam ją, ale ona i tak się odwróciła, tym razem ze spokojniejszą głową.

-O, Bartek - na te imię przeszły mnie ciarki. Mimo, że codziennie o nim myślę i mówię w myślach, na żywo jest jakoś inaczej. - Hej Bartek! - pomachała mu, a on jej odmachał, ale zobaczył też mnie. Spuściłam głowę w dół, żeby nie było niezręcznie. - Nie przywitasz się z chłopakiem? - odwróciła się w moją stronę.

-Wiesz.. - zaczęłam.

-Nie jesteście już razem?

-Nie, tak, znaczy... to skomplikowane.

-O co chodzi? - spytała zdecydowanie zdezorientowana.

-Bartek.. - ledwo przeszło mi przez gardło. - On chciał przerwy - złapała moje dłonie.

-Boże, co on znowu zrobił - powiedziała i teatralnie złapała się za głowę.

-Nie mówiłam ci tego, ale - ściszyłam ton mówienia. - Kiedy byłam w Gdańsku, a mama była w szpitalu, po tym jak rozmawiałam z tobą w kiblu to Bartek zostawił kartkę, gdzie napisał, że wraca do domu i że chce mi dać chwilę odetchnięcia i spokoju. Więc ja postanowiłam się przejść na spacer. Usiadłam na ławce w parku, ale za długo sama tam nie siedziałam. Dosiadł się do mnie jakiś typ. Cały czas się do mnie przybliżał - patrzyła na mnie ze skupieniem. - Aż wkońcu mnie pocałował. Ja nie miałam siły się od niego wydostać, ale dzięki Patrykowi, jestem tutaj. On mnie uratował. Po tym całym zdarzeniu napisałam Bartkowi, że przepraszam i poszłam spać. On przez tą wiadomość nie spał. Jak wróciłam, on przyszedł do mnie. Zachowywaliśmy się dziwnie, jak nie my. Żadnego całusa, przytulasa, nic. Zdążyłam powiedzieć mu historię do połowy, bo od drugiej połowy mnie już nie słuchał. Potem wywnioskował, że go zdradziłam i wyszedł z domu. Napisał mi, że potrzebujemy przerwy, czyli ze mną zerwał.

-O Boże, ale ci współczuję stara - położyła swoją rękę na moich plecach i zaczęła jeździć nią od góry do dołu. - Myślałaś może, by z nim popisać?

-To nie ma sensu, nie da mi dojść do słowa, w tym przypadku do wiadomości.

-To może napisz mu taką jedną długą wiadomość z całą tą historią? Wiem, że może to być dla ciebie trudne, ale pamiętaj, zawsze masz mnie albo Patryka, który będzie za ścianą. Ja jestem zawsze pod telefonem.

-Dziękuję, że jesteś. Taka przyjaciółka to skarb.

Po spotkaniu z Hanią postanowiłam posłuchać się jej rady. Napiszę mu jedną, długą wiadomość z mojego punktu widzenia tej historii.

Faustyna: Hej, musimy sobie parę rzeczy wyjaśnić. Kiedy przeczytałam to co napisałeś na kartce, którą przekazałeś mojemu tacie, szybko pożałowałam, że ci pozwoliłam pojechać. Gdyby nie to, że wytknęłam ci imię swojej byłej, nie pisałabym tej wiadomości. Nie dałeś mi dojść do słowa, gdy rozmawialiśmy. Po tej wiadomości, że wyjechałeś, poszłam się przejść, przewietrzyć. Siedząc na ławce patrzyłam się na kartkę, którą zostawiłeś i obwiniałam się, że pozwoliłam ci wyjechać. Niby byśmy się i tak zobaczyli za jakiś czas ale to nie o to tu chodziło. Po chwili dosiadł się do mnie obcy typ. Naciskał na mnie, żebyśmy się poznali, ale odmawiałam. W końcu docisnął mnie do końca ławki i mnie pocałował. Trzymał mnie tak mocno, że nie dałam rady uciec. Na szczęście to wszystko widział Patryk. Uratował mnie. Jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia. To, czemu nie przedstawiłeś mnie swoim rodzicom. Czemu kiedy przyszłam po ciebie, to twoja mama myślała, że nadal jesteśmy skłóceni? Przepraszam.

Pisząc to zaczęły leciec mi łzy z oczu, ale nie chciałam odpuścić, ani poprosić kogoś o pomoc. I tak już za bardzo wykorzystuję Hanię i Patryka.

Nie zasnę, dopóki nie dostanę odpowiedzi. Zżera mnie trochę strach przed tym, no właśnie, przed czym? Sama nie wiem jak to nazwać. Odrzuceniem? Niezrozumieniem? Niewysłuchaniem?

Blossoming loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz