Środa, 8 wrzesień 2023
-Faustyna-
Zmarnowana siedzę sama w pokoju i szykuję się na pogrzeb mamy. O 9:00 zaczyna się ceremonia. Za każdym razem, jak myślę o tym, że to będzie ostatni raz, kiedy ją zobaczę, do moich oczu lecą łzy. Ubrałam na siebie schludne czarne ubrania. Włosy spięłam w kucyk i postanowiłam sobie nałożyć jedynie korektor pod oczy, które pokazują to, że nie spałam oraz to, że cały czas płaczę. Łzy lecą mi strugami, a ja nie mogę się opanować. Poszłam więc do Patryka.
-Hej - uchyliłam drzwi do jego pokoju. - Mogę się przytulić? - zaciągnęłam nosem.
-Chodź - wyciągnął ręce i przytulił mnie. Cały czas się trzęsłam, a dzięki niemu to ustało.
-Chodźcie już - zawołał nas tato. Odkleiliśmy się od siebie, ja przetarłam oczy, a Patryk ciągle zaciągał nosem.
Do kościoła jechaliśmy w ciszy. Każdy był ze swoimi myślami. Boję się. Boję się, że nie wytrzymam, że nie poradzę sobie. Ale nie. Co ja myślę? Poradzę sobie. Będę robiła wszystko dla mamy. Będzie się cieszyła - wyobraziłam sobie moją mamę uśmiechniętą i dumną. Momentalnie napłynęły mi łzy do oczu.
Po ceremonii w kościele, byliśmy przy wyznaczonym miejscu na grób. Gdy spuszczali trumnę w dół i kiedy rzucaliśmy tam kwiatki coś we mnie pękło. Łzy, które wcześniej starałam się zatrzymać, teraz nie były do opanowania. Rzuciłam swój kwiat i mocno przytuliłam Patryka. Przez łzy w moich oczach widziałam wszystko jak przez mgłę. Co chwilę musiałam się o coś opierać albo coś trzymać, bo gdybym tego nie zrobiła, to mogłabym na kogoś wejść jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Nie wiedząc kiedy, znalazłam się w aucie. Szłam wtulona z Patrykiem z zamkniętymi oczami. Ufałam mu, że dobrze mnie poprowadzi. Nie mogę opisać tego, jak jestem mu wdzięczna za ostatnie dni. Tyle wsparcia mi dał. To jest niesamowite.
Tata zaparkował auto w garażu. Weszliśmy do domu i wszyscy poszliśmy w swoje kąty. Siedziałam w pokoju, otulona ulubionym kocem mamy. Nie do pojęcia jest to, że z dnia na dzień możemy kogoś stracić. Żałuję, że kłóciłam się z mamą. całe łóżko było w papierze mokrym z łez. Wszędzie były chusteczki. Na mojej twarzy były smugi łez, które zmyły mój makijaż. Do mojego telefonu ktoś cały czas się dobijał. Sprawdziłam kto to. Dziewczyny. Nie wierzę.
Wiktoria: Hej Faustynkaa, wszystko dobrze?
Szkoda, że nie zapytała mnie o to twarzą w twarz, kiedy byłam w szkole.
Julita: Hejka, co tam??
Hania: Hej, chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie. Wszystko jest u ciebie dobrze? Może chcesz pogadać?
Szkoda, że wszystkie na raz napisały do mnie na wiadomość prywatną. Napisałam wszystkim taką samą wiadomość.
Faustyna: Jeżeli nagle się mną zainteresowałyście przez wiadomość Bartka, to jest to żałosne. Nie mam ochoty z żadną z was rozmawiać.
Odłożyłam telefon i zaczęłam siedzieć i wpatrywać się w jeden punkt. Nie wiem czemu i po co. Po prostu się patrzyłam. Nie wiem ile czasu na tym spędziłam. Nadal się nie otrząsając sięgnęłam po książkę i zaczęłam się uczyć. Łzy w oczach same mi sie pojawiały, co sprawiało, że nie mogłam czytać.
- - - - -
11 wrzesień 2023
Jest poniedziałek, czyli pierwszy tydzień szkoły za mną. Nadal nie potrafię się pogodzić ze stratą mamy. Codziennie przychodzę na jej grób i opowiadam, co się u mnie dzieje. Dziś też mam zamiar to zrobić. Siedzę teraz sama na ławce przed klasą, w której zaraz będę miała lekcje. Zauważyłam, że natrętnie zaczęłam obgryzać paznokcie. Nie podoba mi się to. Wyjęłam zeszyt i znów zaczęłam się uczyć. Była to długa przerwa, więc nie miałam co robić. Litera za literą, oczy mi się zamykały. Znów nie spałam. Powieki były tak ciężkie, że nie mogłam ich utrzymać. Trudno. Weszliśmy do klasy. Usiadłam z Bartkiem w ostatniej ławce pod ścianą. Od razu zauważył, że coś jest nie tak.
-Faustysia, wyspałaś się? - spojrzał na mnie.
-Tak - odwróciłam wzrok. - Nie, nie spałam.
-Faustyna - powiedział poważnie. - Rozumiem, że strata ważnej osoby jest okropna, ale musisz spać.
-Okej, postaram się dziś zasnąć - uśmiechnął się.
Z każdą minutą byłam coraz senniejsza. Uległam i zasnęłam. Potrzebowałam takiego snu i nawet nie wiedziałam jak bardzo. Na koniec lekcji - domyśliłam się, że to koniec - Bartek mnie budził. Szybko się spakowałam i jako ostatni wyszliśmy z klasy. Usiedliśmy na ławce. Ja oparłam głowę o jego ramię, a on mnie objął. Znów zasnęłam. Nie wiem jak, bo było głośno. Sen nie był długi, ale chociaż coś. W półśnie usłyszałam głosy dziewczyn oraz Bartka, który je uciszał.
-Ciszej mówcie. Co chcecie?
-Co się dzieje z Fausti? - spytała chyba Hania.
-Jeśli będzie chciała, to wan powie. Ja na jej miejscu bym nie mówił.
-Czemu? - odpowiedziała Wiktoria.
-Wystarczy spojrzeć na wasze zachowanie. To, co robicie jest nawet nie wiecie jak bolesne dla Faustyny. Cały czas ją olewacie, zostawiacie w tyle. A jak coś się jej dzieje to nagle najlepsze przyjaciółki jesteście - otworzyłam lekko oczy.
-Bartek, one mi chyba nie dadzą spokoju. Muszę im powiedzieć - westchnęłam. - Straciłam mamę - powiedziałam szybko, a łzy napłynęły mi do oczu.
-Boże, współczuję - podeszła do mnie Julita i mnie przytuliła. Po chwili Hania i Wiktoria również do mnie podeszły i mnie przytuliły.
-Chcesz pogadać może? - spytała Wiktoria.
-Nie - spojrzałam na Bartka. - To wszystko, co ode mnie chciałyście, teraz możecie iść - odpowiedziałam chłodno.
-Faustyna, my chciałybyśmy cię przeprosić.
-Trochę późno - otarłam łzę, która spływała po moim policzku.
-Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno.
-Wybaczyć mogę, ale nie zapomnę. Przez was płakałam po nocach i obwiniałam się o wszystko co było możliwe.
-Przepraszam, to moja wina - powiedziała Hania, a zaraz po niej Julita i Wiktoria powiedziały ,,Przepraszam".
Niby już się z nimi pogodziłam. Przeprosiły mnie, ale wydaje mi się, że to już nie będzie ta sama przyjaźń. Za każdym razem, jak będę z nimi rozmawiała, to będę miała z tyłu głowy, co mi zrobiły.
Przepraszam, że spóźnione!❤️💕
CZYTASZ
Blossoming love
Novela Juvenil~ Fartek ~ Bartek oraz Faustyna, bo tak nazywają się główni bohaterowie. Zawsze się poniżali nawzajem przy innych, jednak pewnego dnia postanawia się coś zmienić. Może w końcu dorośli?