XXXII

185 17 5
                                    

Rozdział trzydziesty drugi redi :)


14 czerwca 15:20, Dawid:

Patrząc jak Grzesiek i Tea podają sobie dłonie i patrzą w oczy zrozumiałem, że chyba właśnie zacząłem niechcący kręcić sznur na własną szyję. Ale cóż, to chyba ważne by ludzie, dla mnie istotni się dogadywali. Teraz jednak trzeba było zająć się jeszcze ciut innymi sprawami.

- Moi drodzy – zacząłem, a oboje na mnie spojrzeli. – Mogę?

- Proszę – odparł blondyn.

- Nie krępuj się, wiemy, że chcesz być panem sytuacji – dodała Tea, siadając z powrotem na fotelu, wskazując mojemu chłopakowi drugi. 

Pokręciłem głową z dezaprobatą, ale jednocześnie się uśmiechnąłem ignorując tą zaczepkę.

- Mam dziś jeszcze jedno spotkanie, z którego nie mogę zrezygnować. Potem chciałbym was zabrać na kolację, co wy na to?

- Jakie spotkanie? – Zapytał Grzesiek, ale odpowiedziała mu Tea.

- Nie interesuj się młody. Twój facet ma sporo obowiązków. Wiem, że chce ci o nich opowiedzieć ale musisz uzbroić się w cierpliwość.

O dziwo blondyn nie odpyskował, a uśmiechnął się i kiwnął głową ze zrozumieniem, po czym spojrzał na mnie bym mówił dalej.

- Zajmie mi to około pół godziny. Nie spodziewałem się jednak, że będzie nas trójka dlatego zróbmy tak. Pojedziecie moim autem, a ja pojadę z ochroną, spotkamy się na miejscu. Tam zaczekacie i pojedziemy na kolację. Ok?

- Mam pytanie – zaczęła Tea, a Grzesiek dodał:

- Ja też – odwrócił się do dziewczyny – panie przodem.

- No proszę. Gentelman – uśmiechnęła się. – Jesteś pewien, że chcesz być z tamtym o – tu wskazała na mnie.

- Póki co tak – odpowiedział blondyn szczerząc zęby.

- Póki co, czyli jest nadzieja. Ale do rzeczy. – Odwróciła się do mnie – mam jechać twoim autem?

- No tak - kiwnąłem głową.

- Nigdy nie pozwoliłeś mi prowadzić swoich perełek. Dobrze się czujesz?

- Nadal nie pozwolę – odparłem tonem jakby urwała się z choinki. – Grzesiek będzie prowadził.

- CO?! – Wykrzyknęli oboje.

- Grzesiek będzie jechał – powtórzyłem i dodałem – tobie nie dałbym prowadzić nawet taczki ze żwirkiem.

- Młody – Tea skierowała się do Grześka. – Muszę cię ostrzec. On się w tobie ewidentnie zakochał i to tak, że aż oszalał. Nigdy nikomu nie pozwala prowadzić swoich samochodów.

Gdzieś podświadomie dotarł do mnie sens słów dziewczyny. Czy mogło tak być? Czy ta fascynacja i emocje to mogła na prawdę być miłość? Ja przecież nie umiem kochać.

- Jeśli to znaczy, że pojeżdżę czymś takim jak ostatnio to ja też go kocham – odparł Grzesiek z żartem, nie wyczuwając powagi tego zdania. Po czym dodał –ale ja tez ma pytanie.

- Nom?

- Czemu nie mogę iść na spotkanie z tobą?

- Powiedzmy, że ludzie, z którymi się spotkam to średnie towarzystwo.

- Wiec czemu nie możemy jechać od razu do restauracji?

- Bo Tea może być mi potrzebna – wyjaśniłem. Jej wiedza jest niezastąpiona.

W oczach diabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz